Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I tak jest od lat: każda strona ma swoje racje i nie chce ustąpić o krok. Ma je Izrael, gdy przypomina, że ostatni atak na posterunek, podczas którego Palestyńczycy zabili dwóch żołnierzy i porwali 19-latka, planowano od miesięcy (napastnicy przeszli pod "murem" tunelem długości 600 metrów głęboko na teren Izraela i zaskoczyli żołnierzy) i że tolerować tego nie można. Niemniej racje mają też Palestyńczycy, gdy dowodzą, że izraelska odpowiedź - operacja w Gazie, naloty na mosty i elektrownie, aresztowanie kilkudziesięciu polityków Hamasu (w tym ministrów i posłów) - jest nieadekwatna, a napad był pretekstem do uderzenia w rząd Hamasu, także przez niszczenie palestyńskiej infrastruktury.
Pozostaje wniosek banalny: niewiele zmienią działania jednostronne z jednej czy drugiej strony, jeśli Izraelczycy i Palestyńczycy nie zaczną rozmawiać i nie pójdą na ustępstwa. Ale tego nie chcą ani jedni, ani drudzy. I tak to się toczy.