Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw to Wołodymyr Zełenski, przebywając 10 lutego w Brukseli, oznajmił, że ukraiński wywiad dotarł do rosyjskich planów dokonania przewrotu w Mołdawii. Kilka dni później informację tę potwierdziła prezydent tego kraju Maia Sandu, precyzując, że grupy przebywających w jej kraju Rosjan, Białorusinów, Czarnogórców i Serbów miały dokonać ataku na budynki rządowe, by umożliwić następnie przejęcie kontroli nad nimi przez lokalne siły prorosyjskie. W związku z tym do Mołdawii nie wpuszczono grupy serbskich kibiców i czarnogórskiej drużyny bokserskiej.
W międzyczasie, w poniedziałek 13 lutego rano, rosyjskie pociski znów naruszyły mołdawską przestrzeń powietrzną. Informacja ta pojawiła się w momencie, gdy trwała narada rządzącej Partii Aktywności i Solidarności (PAS) i prezydent Mai Sandu. Po jej zakończeniu premier Natalia Gavrilița podała się do dymisji. Już 16 lutego parlament zatwierdził nowy rząd, na którego czele stanął Dorin Recean, do niedawna doradca Sandu ds. bezpieczeństwa. O zmianie na stanowisku premiera mówiło się od jesieni. PAS liczy, że nowy premier zatrzyma negatywny trend w sondażach. Jego zadaniem jest przyśpieszenie reformy wymiaru sprawiedliwości, doprowadzenie do wymiernych sukcesów w rozliczaniu afer i poprawa komunikacji.
Nie bez znaczenia jest fakt, że ekonomistkę zastąpił były szef MSW. Zmiana premiera ma umocnić dotychczasowy prozachodni i antykorupcyjny kurs. Oznacza to też, że rosyjskie zagrożenie destabilizacją jest wciąż aktualne.©