Odwaga kaznodziei

Mój drogi Piołunie, chciałbyś wiedzieć, jakie jest moje ulubione miejsce w kościele. Ostatnimi czasy zdecydowanie upodobałem sobie ambonę.

09.08.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

Powiedziałbym wręcz, że czuję się tam jak u siebie w domu. I chociaż ojcowie przeklętego Soboru uradzili, że owo pulpitum winno być proste i skromne; dlatego też pustką zioną dziś dawne kazalnice, na które klecha wdrapywał się po krętych schodkach, żeby na lud grzeszny grzmieć z wysoka, spod fantazyjnie rzeźbionego baldachimu – pozostało w ambonie coś magicznego.

Bo rzeczy mają się następująco: na niewielkim podwyższeniu staje człek ordynaryjny i mizerny, pięciu groszy byś za niego nie dał. Przed człekiem: oszlifowany kloc marmuru albo zbite do kupy pięć desek. Martwa – by tak rzec – materia. Ale właśnie tam nagła i niezwykła zachodzi przemiana: delikwent rośnie i rośnie, nadyma się i nadyma. Czoło mu się marszczy w poprzek i wzdłuż. Brwi groźnie się unoszą. Oblicze nabiera marsowych rysów. Pięści się zaciskają i twardnieje tembr głosu. Rzekłbyś: sam prorok Eliasz wrócił na rydwanie ciągniętym przez cztery pary ognistych rumaków.

Ale zewnętrzna ta odmiana bladym jedynie przejawem jest tego, co się dzieje w środku. Tam ogień strasznego gniewu poczyna płonąć. Nic go nie zdoła ugasić. Choćbyś w Sodomie i tysiąc znalazł sprawiedliwych, kara niechybnie będzie wymierzona. Jeszcze przed chwilą w zakrystii łagodny był jak baranek, teraz na ambonie ryczy jako lew i kąsa niczym żmija. Bliźnich siecze bez pomiłowania. Każdy grzech wraz z grzesznikiem wypali żelazem. Gromy miota i ciska anatemy. Ponieść się daje oburzeniu, które rośnie jak sztormowa fala. Zresztą – piany w tym wszystkim zawsze co niemiara...

Zaklinam się, drogi Piołunie, że niewiele tu jednak mojego kuszenia – sama niemal ambona to sprawia i człowieka przemienia. Świeże tego przykłady, o których głośno w całym nadwiślańskim kraju – można mnożyć. Ale tym razem nie chciałbym się rozwodzić o hierarchach i wielkich sprawach. Zawsze Ci bowiem powtarzam, że równie cenię sobie zdarzenia – wydawałoby się – niepozorne i niegodne uwagi.

Oto zatem historia z życia wzięta: kilka minut po czasie na mszę wchodzą rodzice z dwojgiem bachorów. Ledwo to odrośnięta od ziemi drobnica. Siadają w pierwszym rzędzie, bo tylko tam zostały wolne miejsca. Wielebny z ołtarza łypie spod oka, ale na razie trzymać się musi monotonnych modlitw. Zaraz jednak nadarzy się okazja, żeby dać do pieca. Kończy się czytanie z żywota Cieśli: „A teraz siądźcie, bracia i siostry” – zagaja przymilnie kaznodzieja z ambony i uduchowionym głosem poczyna nabożne rozważania wokół słów Nazarejczyka: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny”. Ciepły ton to jednak tylko zręczny chwyt doświadczonego retora. Kamuflaż obliczony na efekt zaskoczenia, żeby dalsza część wywodu zdała się niczym błyskawica rozdzierająca pogodne niebo: „Mówicie, że kochacie Boga, ale nawet nie potraficie punktualnie przyjść na mszę! Jaki naprawdę jest wasz stosunek do rzeczy świętych? Po co tu w ogóle przychodzicie? W małych rzeczach jesteście niewierni, a potem dziwicie się wielkim zdradom i ciężkim grzechom! Nawrócić się trzeba albo czeka was płacz i zgrzytanie zębów” – unosi się kaznodzieja, a oczy wszystkich jakby na rozkaz zwracają się ku czterem postaciom w pierwszym rzędzie. Na twarzy księdza maluje się błogie poczucie dobrze spełnionego obowiązku. On nie z tych bojących się. On lubi prosto z mostu i kawa na ławę!

Pięknie! Nawet przez myśl wielebnemu nie przeszło, jak upokorzeni czuć się musieli ci ludzie. A tak nawiasem mówiąc – nie spóźnili się przez lekceważenie. Po prostu dziecku po drodze zachciało się siku.

Twój kochający stryj Krętacz ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2015