Modlitwa na inaugurację

Podczas inauguracji można się modlić do Boga, niekoniecznie do Jezusa. Chodzi o to, żeby jak najwięcej ludzi odpowiedziało "Amen" - pisze amerykański jezuita Thomas J. Reese.

19.01.2009

Czyta się kilka minut

Wolę, gdy ceremonii inauguracyjnej prezydenta towarzyszy modlitwa, ale takie modlitwy powinny być na tyle inkluzywne, na ile to możliwe. Duchowny, który ją prowadzi nie może się wypierać żadnego aspektu swojej wiary, by zadowolić innych, ale przecież nie musi każdego aspektu swojej wiary w takiej modlitwie zawrzeć.

Tak więc chrześcijański duchowny nie musi koniecznie, i prawdopodobnie nie powinien, podkreślać w swojej modlitwie boskości Chrystusa. Może skierować ją do Boga w taki sposób, który będzie też bliski możliwie najobszerniejszej liczbie amerykańskich wiernych. Chodzi o to, żeby po tej modlitwie jak największa część kraju odpowiedziała "Amen".

Billy Graham, głośny baptystyczny kaznodzieja, nie wspomniał imienia Jezusa w modlitwach towarzyszących inauguracjom w 1989, 1993 i 1997 roku. Z drugiej strony, jego syn Franklin zakończył w 2001 r. modlitwę słowami "w imię Ojca, i Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa, i Ducha Świętego. Amen". Podobnie metodysta Kirbyjon Caldwell w 2001 r. zakończył słowami "pełni szacunku zanosimy tę pokorną modlitwę w imię, które jest ponad wszelkie imię, w imię Jezusa Chrystusa. Niech ci, którzy w to wierzą, odpowiedzą amen". Cztery lata później pastor Caldwell był nieco bardziej elastyczny, choć ponownie wymienił imię Jezusa: "w szacunku dla wszystkich wyznań, zanoszę tę modlitwę w Imię Jezusa".

Zostałem kiedyś poproszony o przewodzenie modlitwie w pewnej katolickiej instytucji, przy okazji wydarzenia, w którym brali udział również nie-chrześcijanie. Chciałem wówczas zachować się możliwie najbardziej inkluzywnie, ale nie pominąć zarazem imienia Jezus w katolickiej instytucji. Tradycyjnie modlitwa katolików kończy się słowami "przez Chrystusa, Pana naszego, amen". Ja natomiast zdecydowałem się wówczas zakończyć modlitwę nieco inaczej: "przez Chrystusa, Brata naszego, amen". Kierowałem się tym, że nie-chrześcijanie mogą przecież uznać Jezusa za brata, nawet nie wierząc, że jest Kimś więcej.

Ale jestem przekonany, że modląc się gdzie indziej niż w chrześcijańskiej instytucji, chrześcijańscy duchowni mogą - i powinni - kierować modły do Boga, nie nadmieniając imienia Jego Syna. To nie jest wypieranie się Jezusa. Przeciwnie, służy to zaproszeniu wszystkich członków pluralistycznego społeczeństwa, by przyłączyli się do naszej modlitwy tak dalece, jak tylko mogą. Czy Jezus miałby coś przeciwko? Nie sądzę.

My, którzy doceniamy rolę publicznej modlitwy, powinniśmy jako pierwsi zdawać sobie sprawę faktu, że modlitwa w czasie inauguracji nie zbawi magicznie naszego narodu, ale też jej brak nie skaże go na potępienie.

***

Faktem jest, że inauguracje prezydenckie nie zaczynały się od modlitwy aż do roku 1937. Być może kryzys tamtych czasów skierował ludzkie myśli ku Bogu. Rooseveltowi towarzyszyła modlitwa duchownych katolickich i protestanckich. Truman dołączył rabina. Eisenhower - biskupa greckokatolickiego. Jimmy Carter wrócił do protestanta i katolika. Ronaldowi Reaganowi w czasie jego pierwszej inauguracji towarzyszył tylko prezbiterianin, ale przy drugiej było już dwóch protestantów, katolik i żyd. Przy George’u Bushu seniorze i Billu Clintonie modlił się Billy Graham, przy czym Clinton w 1997 r. dołączył jeszcze jednego baptystę.

Choć na inauguracji George’a Washingtona nie było modlitwy, jej uczestnicy udali się po uroczystości do kaplicy św. Pawła na nabożeństwo, któremu przewodził kapelan Senatu, posługujący się anglikańską "Księgą Modłów Powszechnych" ("The Book of Common Prayer"). Roosevelt, Truman, Eisenhower, Kennedy i Johnson udali się przed zaprzysiężeniem do kościoła. Jimmy Carter uczestniczył w nabożeństwie ekumenicznym w Mauzoleum Lincolna. Ronald Reagan w 1985 r. i George W. Bush w 2005 r. wzięli udział w publicznym nabożeństwie w waszyngtońskiej katedrze następnego dnia po inauguracji. W ten sam sposób zrobi Barack Obama.

***

Artykuł II Amerykańskiej Konstytucji zawiera treść przysięgi, którą składa obejmujący urząd prezydent: "Uroczyście przysięgam (bądź: zaręczam), że będę wiernie wykonywał obowiązki na urzędzie Prezydenta Stanów Zjednoczonych, i z całych swoich sił będę zachowywał, chronił i bronił Konstytucji Stanów Zjednoczonych". George Washington miał dodać "Tak mi dopomóż Bóg", podobnie jak większość jego następców. Obama chce uczynić tak samo. W rzeczy samej, Pierwszy Kongres wymagał w 1789 r. od sędziów i urzędników, by do treści swoich przysiąg dodawali "tak mi dopomóż Bóg". Mimo że zdanie to nie jest wymagane, by przysięga była ważna, z całą pewnością - biorąc pod uwagę jego długą historię i powszechne stosowanie - nie jest ono niekonstytucyjne.

Obama złoży swoją przysięgę na tę samą Biblię, na którą przysięgał prezydent Abraham Lincoln. Tradycję przysięgania na Biblię zapoczątkował Washington, a gestu tego spośród wszystkich prezydentów nie powtórzył tylko John Quincy Adams, który przysięgał na tom prawa konstytucyjnego. Po zabójstwie Johna Kennedy’ego, Lyndon Johnson przysięgał na rzymskokatolicki mszał, ponieważ na pokładzie samolotu Air Force One, którym go ewakuowano, nie było Biblii.

Niewielu to zauważyło, a zgoła nikt nie wydawał się tym przejmować.

Przeł. MK

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]