Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wszyscy znamy „Gimme Shelter” Rolling Stonesów czy „Young Americans” Davida Bowiego, ale mało kto uświadamia sobie, jak wielką rolę w stworzeniu świetnej piosenki pełnią tak zwane głosy wspierające, nazywane u nas, trochę lekceważąco, chórkami. To właśnie ich linię melodyczną, a nie główny wokal, zwykle podśpiewujemy, i to właśnie im, mistrzom, a raczej mistrzyniom drugiego planu, poświęcił swój dokument Morgan Neville. Dzięki tegorocznemu Oscarowi świat ma okazję poznać bliżej charyzmatyczne artystki, które swoimi możliwościami wokalnymi biją na głowę niejedną diwę.
Przeciętnemu słuchaczowi nic nie mówią nazwiska czy twarze Lisy Fischer, Merry Clayton albo Darlene Love. Ich „czarne” głosy pozostają anonimowe, z założenia stanowiąc tło dla głównego wykonawcy. Neville wydobywa je z tego tła, a status wiecznych statystek postrzega jako coś więcej niż splot okoliczności – dla wielu stał się filozofią życia. Kilkadziesiąt lat spędzonych w cieniu wielkich nazwisk i nieudane próby wybicia się na pierwszy plan powinny były stać się powodem frustracji. Bohaterki filmu nie upatrują w tym jednak życiowej klęski, choć w ich opowieściach i zwierzeniach pobrzmiewa gorzki ton: w sztuce i show biznesie nie istnieje pojęcie sprawiedliwości.
Mimo zajmowania podrzędnego miejsca na scenie, bohaterki Neville’a zwracają uwagę na emancypacyjny charakter swojej pracy. Skład większości chórków stanowiły kobiety, głównie Afroamerykanki; w wielu przypadkach były córkami pastorów bądź wywodziły się ze szkółek niedzielnych. Do powojennego rhythm and bluesa wnosiły elementy muzyki gospel z jej charakterystyczną żarliwą ekspresją. Choć często śpiewające dziewczyny traktowano jako element dekoracyjny, te najlepsze dorosły do rangi artystycznych partnerek wykonawców takich jak Mick Jagger czy Stevie Wonder, którzy w filmie wypowiadają się o nich z największym uznaniem. Cóż za piękny paradoks: wokalistki, których głównym zadaniem było zrezygnowanie z tego, co je wyróżnia, stały się prawdziwymi indywidualnościami.
„O krok od sławy” wydaje się typowym dokumentem muzycznym, sprawnie montującym „gadające głowy” z fragmentami nagrań, głównie archiwalnych. Tym jednak, co film wyróżnia, a jego widzów wręcz uskrzydla, jest niebywała energia bohaterek – świadomych swojej wartości, super- utalentowanych kobiet, wyzbytych tych wszystkich narcystycznych ciągot, które zazwyczaj pomagają w zrobieniu solowej kariery.
„O KROK OD SŁAWY” (Twenty Feet From Stardom) – scen. i reż. Morgan Neville.Prod. USA 2013. W kinach od 20 czerwca.