Misja Tomka

Misja bohaterów Alfreda Szklarskiego sprowadza się do szerzenia wszędzie zasad postępowania, jakie są im bliskie, iwspierania, tam gdzie się da, równości ipraw innych kultur. Wstyd, że misja ta nie jest kontynuowana...

30.10.2007

Czyta się kilka minut

1.Odkąd w wieku 12 lat ciężko zachorowałam i spędziłam kilka miesięcy, czytając dorosłe książki, nie kusiło mnie już wracanie do lektur z dzieciństwa. Przedtem byłam namiętną czytelniczką powieści indiańskich i podróżniczych, ale trudno mnie było przekonać do typowo "dziewczyńskich" książek. "Anię z Zielonego Wzgórza" podejrzewałam o czułostkowość, a że ze względu na imię zachęcano mnie do niej szczególnie - nie przeczytałam do tej pory. Wolałam Karola Maya, ale także Wiesława Wernica, książki Arkadego Fiedlera, cykl Centkiewiczów o Arktyce, serię podróżniczą "Iskier" i oczywiście opowieści o Tomku Wilmowskim pióra Alfreda Szklarskiego.

Dzieci nie interesują życiorysy pisarzy, a Alfred Szklarski nigdy nie był postacią szczególnie eksponowaną. Były ku temu powody, a zwłaszcza jeden: współpraca podczas II wojny światowej z "gadzinową" prasą, co już w 1942 r. pociągnęło za sobą ogłoszenie przez władze podziemia infamii. Współpracy nie zaprzestał, za to zgłosił się jako strzelec do oddziału AK w Powstaniu Warszawskim. Nie uchroniło go to przed wyrokiem po wojnie za współpracę z prasą niemiecką, w latach 1949-53, jak podaje "Słownik biobibliograficzny" pod redakcją Jadwigi Czachowskiej i Alicji Szałagan: "przebywał w więzieniu w Strzelcach Opolskich". I o czym to świadczy? Chyba najbardziej o zawiłości życia i meandrach politycznych świata po 1939 r., o którym autor się nie wypowiadał.

2.

Akcja cyklu opowieści o Tomku obejmuje lata przed I wojną światową i zawiera solidną porcję treści patriotycznych. Istnieje ogólna rama łącząca wszystkie utwory. W pierwszej powieści cyklu, jaką był opublikowany w 1957 r. "Tomek w krainie kangurów", główny bohater zostaje zabrany z Warszawy przez przyjaciela ojca, pana Smugę. Po śmierci matki wychowywał się u wujostwa, gdyż ojciec, niepodległościowy konspirator, musiał uciekać za granicę przed grożącą mu wywózką. Tam stał się dostawcą egzotycznych zwierząt do ogrodów zoologicznych. I tak zaczyna się cykl przygód. W Australii Tomek dzięki umiejętnościom tropiciela odnajduje zaginioną w buszu 11-letnią Sally, która spełnia trochę rolę Nel z "W pustyni i w puszczy". Po prostu - młodsza dziewczynka, którą można uratować, pokazując swoją męską opiekuńczość. Potem Tomek toczy korespondencję z Sally i spotykają się w Londynie, gdy zaś dorastają, ona zostaje jego żoną, a sam Tomek - członkiem brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, etnografem i autorem cenionej pracy o Nowej Gwinei. Nigdy jednak nie zapomina o Polsce, łącząc patriotyzm z otwartością i nawet poczuciem misji.

Tomek, jego ojciec Andrzej Wilmowski oraz pan Smuga - to postacie trochę spod jednej sztancy. Polscy inteligenci, ludzie honoru. Wszyscy trzej świetnie strzelają, nie łamią danego słowa, są solidni, odpowiedzialni i można na nich polegać w każdej sytuacji. Pan Smuga ma podobno wybitne cechy przywódcze, ale na wyprawach dowodzi raczej Wilmowski. Tomek uczy się od nich bardzo wiele, obaj mają ogromną wiedzę encyklopedyczną. Sukcesy podczas licznych wypraw zawdzięczają doskonałemu przygotowaniu merytorycznemu, ale także nowym przyjaciołom, którzy bardzo szybko doceniają prawy charakter Polaków. Przede wszystkim są to bowiem ludzie traktujący z powagą krajowców we wszystkich stronach świata, starający się rozumieć inne kultury. Tomek, gdy dorośnie, będzie taki sam.

Misja, której bohaterowie starają się pozostać wierni, sprowadza się do szerzenia wszędzie zasad postępowania, jakie są im bliskie, i wspierania, tam gdzie się da, równości i praw innych kultur, walczących z różnymi formami hegemonii. Na przykład w ogarniętej gorączką kauczukową Brazylii pan Smuga robi wszystko, by Indianie nie byli bezdusznie wykorzystywani, dzięki czemu zdobywa ich zaufanie, co przydaje się, gdy zostanie zaatakowany. W Afryce ("Przygody Tomka na Czarnym Lądzie") przyjaciele odkrywają, że wciąż jeszcze handluje się ludźmi i udaje im się uwolnić z rąk handlarza młodego Murzynka. On, wdzięczny za oswobodzenie, oddaje nieocenione przysługi podczas niebezpiecznej przeprawy. Nie wiem, czy tego rodzaju misji, polegającej na popieraniu wolności i uczciwości, należy się wstydzić. Raczej wypadałoby się wstydzić tego, że nie jest ona kontynuowana. Szeroki świat zdobywają rzesze Polaków, którym to nie w głowie. Albo wytłumaczono im, że to wstyd i brak nowoczesności, albo w ogóle się z tymi wartościami nie zetknęli.

Nieco kolorytu wnosi postać bosmana (później - kapitana) Nowickiego. Nowicki pochodzi z Warszawy, ale wychował się na Powiślu. I czasami przemawia raczej gwarą z Wiecha niż autentyczną gwarą warszawską: "krokodylszczaki szczerzą zęby jak druhny na weselu" - mówi w Afryce, a Sally nazywa z uporem "sikoreczką" albo "turkawką". On nie zawsze godzi się, by działać honorowo i przestrzegać fair play. W Brazylii mówi do Tomka: "Tak jak twój szanowny rodzic nie uznajesz przemocy. Dlatego na wszelki wypadek umówiłem się ze Slimem. To chłop mego pokroju. Oko za oko, rozumiesz?!". W tym wypadku skończyło się na pobiciu w równej walce niejakiego Alvareza, wyjątkowo czarnego charakteru. I pomogło - Alvarez skruszał, obiecał poprawę i dostarczył cennych informacji. Zresztą Tomek, jak trzeba, potrafi wybić zęby, ale po pierwsze - funkcjonariuszowi carskiej ochrany, po drugie - w pojedynku i w obronie czci niewieściej. Patrz: "Tajemnicza wyprawa Tomka", dziejąca się na Syberii.

3.

Bohaterowie reprezentują więc, z jednym, malowniczym wyjątkiem Bosmana, polskość rycerską. Ale czy tego przede wszystkim uczą powieści o przygodach Tomka? To jest po prostu warstwa pewnych przekonań, wpisanych w fabułę. Są to wyłącznie wzory męskie, wszystkie dziewczęta (Sally, Natasza) to postacie trochę papierowe. Poza tym żadna z nich nie jest Polką, więc nie można do końca poważnie traktować ich jako wzór. Kobiecość oznacza tu emocjonalność, skłonność do zamartwiania się i bezgraniczne zaufanie do kochanych mężczyzn. Nie sądzę jednak, bym jako młoda czytelniczka w ogóle zwracała uwagę na taki drobiazg, że akceptowane przeze mnie wzory dotyczą chłopców! Wydaje się to ekstrawagancją, ale do tej pory uważam, że można oczywiście zwracać uwagę na to, czy coś "jest kobiece" czy nie, ale trudno się do tego stosować w stu procentach. Przekaz był czytelny: trzeba poważnie traktować każdego człowieka, niezależnie od koloru skóry, wykształcenia, pochodzenia. Na tym polega odpowiedzialność i jest to też organicznie związane z polskością w wersji inteligencko-szlacheckiej, którą dobrze znałam. Ale także - takie postępowanie się opłaca. Zyskuje się bezcennych przyjaciół i cenną wiedzę o świecie.

Gdy dziś czytam te powieści ze znacznie większą dozą podejrzliwości, wychwytuję pewne wątpliwe momenty. Na przykład uratowany z rąk oprawcy Murzynek przemawia w sposób, który zdaje się świadczyć, że Czarni są infantylni. "Sambo bardzo kocha dużego i małego buanę i dobrego psa!" - oświadcza wybawcom. Są też opisy dość podejrzane z punktu widzenia dzisiejszej wrażliwości na etnocentryczne przekonania. Oto kobiety Masajów, zresztą "na ogół brzydkie": "wydały się Tomkowi chodzącymi składami drutu i żelastwa, większość z nich bowiem miała łydki zakute w metalowe rury; również i ręce od ramienia do dłoni, z przerwą na łokieć, schowane były w bransolety lub rury zrobione z miedzianej bądź żelaznej blachy". Co prawda trzeba przyznać, że nie ma w powieści śladu po Sienkiewiczowskiej "moralności Kalego".

Podejrzany dla dzisiejszego dziecka może wydać się też zawód "łowcy dzikich zwierząt". Ale przyznajmy - już w drugiej powieści cyklu, w "Tomku na Czarnym Lądzie", głównego bohatera zaczynają dręczyć pewne wątpliwości. Co prawda wyprawy po zwierzęta przyczyniają się do rozwoju wiedzy, odkrywa się rzadkie gatunki, ale na polowaniu bywa niebezpiecznie i trzeba strzelać. Tomek zwierza się Sally: "muszę się przyznać, że nie odczuwam wielkiego zadowolenia, strzelając do dzikich zwierząt. Pan Smuga i Tatuś chwalą mnie za to, ale bosman Nowicki śmieje się i mówi, że jestem ciapą". A Tomkowi szkoda zastrzelonych lwów! Musiały zginąć, bo atakowały! Trzeba też przyznać, że owo "łowienie zwierząt", choć kłóci się z dzisiejszą wrażliwością ekologiczną, opisywane jest dość oględnie. Najwyraźniej w tych powieściach polowanie na żywe zwierzęta to pretekst, który pozwala wysłać bohaterów do jakiejś odległej i egzotycznej krainy.

4.

Przede wszystkim utwory te przekazują ogromną ilość wiedzy: botanicznej, geograficznej, historycznej i etnograficznej. I to jest moje największe zaskoczenie przy powtórnej lekturze. Zadania edukacyjne traktowane są tu niesłychanie serio. Na przykład we wszystkich powieściach pojawiają się przypisy. Roślina? A więc w odnośniku podaje się jej nazwę łacińską! Zwierzę? W takim razie przytaczane są informacje o całym gatunku i jego występowaniu na danym kontynencie. Fakt historyczny? A więc - dodatkowe wyjaśnienia, czasem nawet obszerne i dotyczące mało znanych postaci, zdarzeń itd. W wielu momentach Tomek domaga się od starszych szczegółowych wyjaśnień - i otrzymuje je. Z punku widzenia literackiego są to wyraźnie rzemieślnicze fragmenty, bo pan Smuga i Wilmowski recytują je, jakby czytali z książki. I rzeczywiście, są one kompilacją z dostępnych źródeł. Szklarski, poza tym, że urodził się w Chicago i coś mógł pamiętać z wczesnego dzieciństwa, nie miał możliwości podróżowania. Z taką biografią? No cóż, musiały mu wystarczyć lektury. I czasami to widać. Opis tajgi północnej w "Tajemniczej wyprawie Tomka" to pełen kiczu przegląd gatunków: "Jak okiem sięgnąć, pięły się ku niebu wierzchołki stuletnich cedrów, złotawozielonych modrzewi daurskich, jodeł o białej korze, a wśród nich odcinały się jaśniejszą zielenią lipy amurskie, wiązy, graby, dęby i klony". Nie jest to dobry opis literacki (gdzie znajduje się obserwator? chyba fruwa ponad tajgą!), ale edukacyjnie spełnia swoje zadania.

Nie mogę wyjść ze zdumienia, ale najwyraźniej jeszcze przed ukończeniem 12 lat jako czytelniczka wszystkich wydanych wtedy powieści o Tomku musiałam zetknąć się z takimi sprawami jak: historia podboju obu Ameryk, gatunki roślin i zwierząt w Australii, Oceanii, Afryce, Azji i obu Amerykach oraz etnografia Syberii. Musiałam mieć już pewne pojęcie o życiu Jakutów, Burłatów i Tunguzów, a także o tym, że "konie jakuckie różnią się wyraźnie od zabajkalskich". Na specjalnej ilustracji mogłam zobaczyć, jak wygląda chamys - jakucki instrument, oraz dowiedziałam się, że skórzany worek na kumys nazywa się simir. Musiałam także zostać poinformowana szczegółowo o udziale Polaków w badaniach geograficznych na wszystkich kontynentach, a także np. o historii ucieczek zesłańców z Syberii i nawet dość obszernie - o nieudanej próbie wzniecenia polskiego powstania na Syberii w 1866 r., wraz z cytatem z wiersza Kornela Ujejskiego "Na zgon rozstrzelanych w Irkucku". Nie mam pojęcia, czy tyle specjalistycznej wiedzy mi nie zaszkodziło. Jeśli zaszkodziło, to aż tak bardzo, że nie zdaję sobie sprawy z głębokiego realistycznego upośledzenia. Mam jednak cichą nadzieję, że to się przydało. Nie była to wiedza przyswajana w formie obowiązkowej i szkolnej, raczej biernie absorbowana, jako niezobowiązujące tło, które składa się na pewną świadomość świata i poczucie, że coś brzmi znajomo czy prawdopodobnie, więc można to sprawdzić.

5.

Moja średnia córka (są trzy, chodzi o tę środkową), ma w tej chwili 12 lat. Jest więc w wieku, w którym ja przeszłam do dorosłych lektur. Pewne rysy są podobne, ona też dostała od babci komplet "Ań z Zielonego Wzgórza" i była szczególnie zachęcana do lektury. Nie tknęła tego do tej pory i prycha w odpowiedzi na podtykanie. Ale "Tomków" też nie chce. To jest niemodne! Z Harry'ego Pottera trochę już wyrosła. Zna za to dokładnie mapy Tolkienowskich światów oraz Narnii C.S. Lewisa. Rysuje w szkicownikach fantastyczne postacie. Ale przeczytała już wszystko, więc dała się namówić na Sapkowskiego. Dzisiaj uważa się, że dzieci trzeba uwolnić od ograniczeń rzeczywistości, wyzwolić ich kreatywność. Przy pomocy literatury należy przede wszystkim rozwijać ich wyobraźnię.

Ale jaką? Czy chodzi tylko o świat fantazji? Jest jeszcze wrażliwość językowa, którą rozwija przede wszystkim poezja i nad tym należy zacząć pracować bardzo wcześnie, gdy dziecko uczy się mówić. I istnieje także wyobraźnia świata realnego. Nie znamy go przecież w całości, my go sobie tylko wyobrażamy, nawet jako dorośli. To jest wyobraźnia, co może się stać, jeśli ktoś wybierając się na daleką wyprawę nie pomyśli o zapasach jedzenia. Nie wszędzie są sklepy. Jeśli znajdzie się w dżungli, najprawdopodobniej będzie musiał polować. Nie umie? Trudno, będzie głodny. To jest świadomość, jak ważna jest mapa. Bez niej można się zgubić. Tomek wielokrotnie zawdzięczał życie umiejętności czytania map. Chodzi też o świadomość, jak cenne są informacje, które wyczytać można w encyklopediach czy różnych kompendiach naukowych.

6.

Szklarski - to nienaganny, dydaktyczny realizm. Wszystkie elementy literackiego świata czerpie się z rzeczywistości, a akcję prowadzi się, zachowując prawdopodobieństwo. Co prawda w zakończeniu wyprawy Tomka na Syberię bohaterów uciekających przed carską policją z uwolnionym zesłańcem (oraz kilkoma uwięzionymi w klatkach tygrysami) ratuje w ostatnim momencie upadek meteorytu tunguskiego, i to trochę jednak wykracza poza zwykłe prawdopodobieństwo, przynajmniej według pojęć Arystotelesa. Ale meteoryt tunguski naprawdę spadł w 1908 r. Oczywiście w odpowiednim przypisie mamy też informację, że "wybuch odczuto w promieniu 800 km" oraz że "podmuch powietrza obiegł dwukrotnie kulę ziemską i zarejestrowany został przez barografy w Londynie".

Tomek - trochę nasz Indiana Jones, ale bardziej realistyczny. I wcześniejszy. To nie była wielka literatura, to nie były książki do zachwycania się nimi, ale takie, które otwierały świat. Pokazywały jego bogactwo, wpajały otwartość, która jest przeciwieństwem ksenofobii. Uczyły.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2007