Minister Homofobii

Człowiek, który uznaje przemoc wobec dzieci za wyraz miłości, a z nagonki na środowisko LGBT+ zrobił sobie trampolinę do politycznej kariery, został właśnie pierwszym wychowawcą polskich uczniów i studentów.

01.10.2020

Czyta się kilka minut

Napis na elewacji Ministerstwa Edukacji Narodowej przy Alei Szucha w Warszawie, 29 września 2020 r. Fot. Piotr Molecki / East News /
Napis na elewacji Ministerstwa Edukacji Narodowej przy Alei Szucha w Warszawie, 29 września 2020 r. Fot. Piotr Molecki / East News /

Dwunastoletnia Zuzia z Kozienic powiesiła się w poniedziałek. Lubiła oglądać anime, uczyła się gry na gitarze w szkole muzycznej. Gdy rok temu zaznaczyła na Facebooku, że wzięła ślub z koleżanką, znajomy skomentował: „dziwki jebane lesbijskie kurwy […] jak na was patrzę chce mi się wymiotować”. Te wyzwiska wciąż można zobaczyć na jej profilu. Podobnie jak zdjęcia z wybielaczem Vanish – którego nazwa znaczy „zniknąć”.

Idioci, barbarzyńcy, talibowie

Doniesienia, że dziewczynka mogła być dręczona przez rówieśników z powodu orientacji seksualnej, pojawiły się w mediach we wtorek. W nocy z wtorku na środę grupa zamaskowanych osób napisała czerwonym sprejem na gmachu Ministerstwa Edukacji: „Twoje dziecko LGBT+ Dominik, Kacper, Michał, Wiktor, Milo”. To imiona młodych osób, które w ostatnich latach zabiły się z powodu homofobicznych i transfobicznych prześladowań. Na pewno niejedynych – o większości nigdy się nie dowiemy, bo dorośli zazwyczaj wolą milczeć. Albo zaprzeczać.

Tak jak ustępujący minister edukacji, który w środę zwołał konferencję prasową na tle pomazanej fasady. Mógł powiedzieć: „Rozumiem, skąd wziął się ten napis. Te imiona zostaną zmyte, ale nie zapomniane. Nie możemy pozwolić na to, żeby kolejne młode osoby umierały z powodu homofobii lub prześladowań na jakimkolwiek tle”. Mógł powiedzieć chociaż: „Składam kondolencje rodzinom Zuzi, Dominika, Kacpra, Michała, Wiktora, Milo i innych”. Ale Piontkowski wolał powiedzieć (wszystkie cytaty w brzmieniu oryginalnym): „Budynek został sprofanowany przez grupę idiotów, bo trudno to inaczej nazwać. Idioci, barbarzyńcy, bo ci, którzy niszczą zabytki, są barbarzyńcami. Powinno to wywołać falę powszechnego oburzenia. (…) Nie był to akt desperacji, wzburzenia emocjonalnego, tylko zaplanowana akcja”. Wyraził życzenie, żeby sprawcy zostali przykładnie ukarani. Przeprowadził też brawurową analogię: „Przypomnę, gdy kilkanaście lat temu talibowie w Afganistanie niszczyli posągi Buddy, było oburzenie ogólnoświatowe. Mam nadzieję, że dzisiaj w Polsce tego typu akcja wywoła również powszechne oburzenie”.

Gdy jeden z dziennikarzy wspomniał o samobójstwie dwunastolatki z Kozienic i spytał: „Czy budynek jest dla Pana ważniejszy niż ludzie?”, minister odparł lekceważąco: „Spokojnie, spokojnie, spokojnie, ja wiem, że Pan emocjonalnie reaguje na pewne tematy. Z informacji, które mamy, nie było tam żadnej informacji o tym, aby jakikolwiek podtekst orientacji seksualnej wchodził w tym wypadku, przynajmniej ze strony szkoły mamy jednoznaczne informacje na ten temat”. Dopytywany, czy ministerstwo nie powinno czegoś zrobić, żeby „ten temat nie kończył się na murach”, minister odpowiedział: „Jak rozumiem każda śmierć, czy nastolatka, czy osoby dorosłej, według pani powinna być w jakiś sposób zamanifestowana na murach. Ja uważam, że trzeba w sposób cywilizowany wyrażać swoje poglądy i swoje pretensje”. Ale dziennikarka drążyła: „Czy pan uważa, że problem homofobii w polskich szkołach zostaje rozwiązany w sposób cywilizowany?”. Piontkowski umył ręce: „Na razie nie wiemy, dlaczego i kto dokładnie, personalnie te napisy dokonał. Jeżeli pani interpretacja tych napisów jest prawidłowa, to nie zmienia sytuacji. Jeszcze raz powtórzę: to barbarzyńcy i idioci, którzy nie potrafią uhonorować polskiej tradycji i zabytków”.

Niech pani tę seksualność trzyma u siebie w domu

Szefem nowego, połączonego ministerstwa edukacji i nauki będzie Przemysław Czarnek, który już zdążył powtórzyć przekaz Piontkowskiego o barbarzyńcach i bezczeszczeniu. Wychowanek i wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, doktor habilitowany nauk prawnych i polityk, który z homofobii zrobił sobie trampolinę do politycznej kariery. W 2015 r. został wojewodą lubelskim i rozpoczął walkę z mniejszościami seksualnymi: domagał się zakazów marszów równości, nazywając je „promowaniem zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”, wręczał medale przedstawicielom samorządów, które ogłosiły się „wolnymi od ideologii LGBT”. Mówił przy tym: „Szatan, nazywajmy rzeczy po imieniu, uderza w rodzinę. Jeśli zniszczy rodzinę, zniszczy naród”. W 2019 r. został posłem PiS z Lublina, zdobywając najlepszy wynik w regionie: rekordowe 87 343 głosy. Objął stanowisko wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, a niedługo później wszedł do sztabu Andrzeja Dudy.

Ale cała Polska poznała go dopiero w czerwcu, gdy na antenie TVP Info, w programie na żywo stwierdził, że aktywiści LGBT „nie są równi ludziom normalnym”. Później wielokrotnie twierdził, że jego wypowiedź została zmanipulowana przez krytyków, przytoczę ją więc w szerokim kontekście i po kolei.

Poseł zaczął od rozróżnienia między ideologią a ludźmi. „Ideologia LGBT to co innego niż homoseksualiści, biseksualiści, transwestyci (sic! – KB) czy inni tam jeszcze queer, czyli dziwacy. To są ludzie. Pogubieni oczywiście w swojej seksualności, pogubieni w życiu, jednocześnie chorzy z nienawiści do ludzi heteroseksualnych, do tradycji, do chrześcijaństwa, ale to jest inna rzecz. Ale ludzie, nikt im człowieczeństwa nie odmawia. Natomiast LGBT to jest ideologia, która fałszuje rzeczywistość, która wprowadza totalny relatywizm i próbuje zrównać dobro ze złem. Próbuje zafałszować rzeczywistość i powiedzieć, że dwójka gejów, może nawet trójka gejów, jak w Brazylii, może zawrzeć taki sam związek małżeński jak kobieta i mężczyzna”.


Czytaj także: Tu chodzi o rzeczy ważniejsze niż edukacja seksualna, bo o zdrowie i życie ich dzieci. Apele rodziców osób LGBT+ pozostają jednak bez echa.


 

Następnie Czarnek wykrzykiwał, że „małżeństwa homoseksualne nie istnieją” i przekonywał, że postulaty środowisk LGBT+ „prowadzą do różnego rodzaju patologii życia społecznego, które mają również niestety bardzo negatywne oddziaływanie na dzieci w Polsce. I my sobie nie życzymy ideologii LGBT w szkołach, na polskich ulicach, my sobie życzymy po prostu normalności”. Tu zwrócił się do posłanki Pauliny Piechny-Więckiewicz: „A to, czy pani poseł jest biseksualna, czy woli chłopców, czy dziewczyny, czy panów starszych, czy panów młodszych, czy może starsze kobiety, to jest pani sprawa, i niech pani sobie tę seksualność trzyma u siebie w domu, tak jak wszyscy kulturalni ludzie, bo to jest totalny brak kultury osobistej, żeby mówić, czy jest się biseksualnym, heteroseksualnym, czy homoseksualnym, i to jest po prostu głupie”.

Wreszcie postanowił pokazać zdjęcia z amerykańskiej Parady Równości, które, jak przystało na gorliwego zwolennika tradycyjnej rodziny, miał w telefonie. Prezentując półnagich „jegomościów z Los Angeles”, krzyczał: „Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją”.

Lepiej płakać w dzieciństwie niż na starość

Ten czerwcowy występ nie mógł być zaskoczeniem dla stałych widzów „Studio Polska”, do których – kierowana poczuciem zawodowego obowiązku i wstydliwą, mroczną fascynacją – niestety się zaliczam. W tym sztandarowym programie TVP Info, półtoragodzinnym krzykliwym seansie kłamstwa, Czarnek jest regularnym gościem, traktowanym jak gwiazda. Łączy się z Lublina, więc jego oświetlona czerwoną iluminacją Zamku twarz góruje nad studiem. Aroganckim tonem wygłasza pełne manipulacji tyrady przeciwko aktualnym wrogom rządu – pomstuje na LGBT+, „sędziowską kastę”, Rafała Trzaskowskiego, feministki.

Jeden z setek przykładów: 22 lutego br. tak zwracał się do obecnych w studiu przedstawicieli lewicy: „Ja was pytam, jeżeli tak chcecie wszystkich pouwalniać i nikogo nie wykluczać, to trzech gejów też zawrze związek partnerski, czy nie?”. Debatę podsumowywał słowami: „Proszę państwa, cała ta dyskusja rzeczywiście zmierza do jednego: do praw człowieka. I chcę państwu powiedzieć o jednej rzeczy: my mamy prawo, my obywatele RP, mieszkańcy tego kraju, jednocześnie my chrześcijanie. Mamy prawo mówić, że akty homoseksualne są sprzeczne z prawem naturalnym, że wykluczają dar życia i że z moralnego punktu widzenia nigdy nie mogą być zaakceptowane. I wara od naszych dzieci, wara od naszych rodzin, tyle, kropka”.


Ks. Jacek Prusak SJ, psychoterapeuta: Gdy mnie homoseksualni katolicy pytają, co mają robić, odpowiadam: kochaj! Musisz wziąć odpowiedzialność za miłość.


 

W sprawach wychowania dzieci poglądy Czarnka są równie zdecydowane. Analizując jego dorobek naukowy, „Oko Press” dotarło do artykułu „Karcenie małoletnich w świetle Konstytucji RP”, w którym Czarnek dowodził, że kary cielesne są zgodne z konstytucją. „Konieczność stosowania tego rodzaju kar wydaje się być oczywista: qui bene amat, bene castigat (kto kocha naprawdę, ten karci surowo), melius est pueros flere quam senes (lepiej płakać w dzieciństwie niż na starość) – mówili starożytni, którym trudno zarzucić wyznawanie nierealistycznej wizji człowieka”.

Wielka nadzieja na przyszłość

Powołując Przemysława Czarnka do rządu, w dodatku na tak wrażliwe stanowisko, PiS gra va banque. Pokazuje, że politycy związani ze Zbigniewem Ziobrą nie mają monopolu na tak zwane „tematy światopoglądowe”, czyli w tym przypadku – wulgarną homofobię. Może Jarosław Kaczyński liczy, że w ten sposób osłabi podmiotowość Solidarnej Polski. Ale Zjednoczonej Prawicy raczej tym nie wzmocni. Ostatnie wybory pokazały, że na PiS głosuje coraz mniej młodych ludzi. Jeśli partia chce utrzymać władzę, musi przeciągnąć ich na swoją stronę. Mianowanie zagorzałego homofoba na stanowiska ministra edukacji i szkolnictwa wyższego na pewno w tym nie pomoże.


Michał Oleszczyk: Osoby LGBT+ są świetnie wyszkolone w umiejętności nadstawiania drugiego policzka. Ale właśnie nabierają nowej – wyrażania gniewu.


 

Pytany w środę w Polsat News, czym chciałby sobie zaskarbić sympatię uczniów, studentów, nauczycieli i wykładowców, powiedział: „Myślę, że tę sympatię mam już. Muszę ją utrzymać i rozbudować. Wiele środowisk naprawdę wyraża się dzisiaj z wielką nadzieją na przyszłość, jeśli chodzi o edukację, naukę. Mogę państwa zapewnić, zdecydowanie więcej środowisk niż tych, które odnoszą się w jakiś niezrozumiały, a niekiedy nienawistny sposób do mnie”.

Nie wiemy jeszcze, co Przemysław Czarnek zrobi jako minister edukacji i nauki, wiemy natomiast, czego prawdopodobnie nie zrobi. Nie wprowadzi w szkołach obowiązkowej edukacji antydyskryminacyjnej i antyprzemocowej. Nie przywróci (zabranego w 2016 r.) rządowego finansowania dla Telefonu Zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Nie odda sprawiedliwości Dominikowi, Kacprowi, Michałowi, Wiktorowi, Milo i Zuzi. I nie powie innym dzieciom w ich sytuacji: „Jesteście normalni, wszystko jest z wami w porządku, macie prawo do bycia sobą”. Bo przecież dla Przemysława Czarnka prawa człowieka to prawa silniejszych do nienawiści wobec słabszych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej