Jak naprawić geja

30 lat temu Światowa Organizacja Zdrowia uznała, że homoseksualizm nie jest chorobą, u nas jednak wciąż prowadzi się tzw. terapię reparatywną. Ze wsparciem państwa i Kościoła „leczy się” ludzi zdrowych.

28.09.2020

Czyta się kilka minut

Zdjęcie z fotoreportażu Mario Topicia  „Same sex” o życiu codziennym  homoseksualnych par w Chorwacji.  Zagrzeb, 2011 r. / MARIO TOPIC / ANZENBERGER / FORUM
Zdjęcie z fotoreportażu Mario Topicia „Same sex” o życiu codziennym homoseksualnych par w Chorwacji. Zagrzeb, 2011 r. / MARIO TOPIC / ANZENBERGER / FORUM

Osiemnastego marca 2017 r. w Ministerstwie Rozwoju odbywa się rozdanie nagród Prawda-Krzyż-Wyzwolenie, przyznawanych przez oazowy Ruch Światło-Życie. Galę otwiera minister Henryk Kowalczyk. – Instytucje rządowe służą dobru, a Ruch Światło-Życie jest samym dobrem – mówi.

Wśród nagrodzonych: Radio Maryja, prof. Bogdan Chazan i premier Beata Szydło. Oraz lubelski ośrodek Odwaga, który otrzymuje statuetkę za „pomoc duchową i terapeutyczną osobom o niechcianych skłonnościach seksualnych oraz ich rodzinom”. Ta pomoc to w rzeczywistości próby „wyleczenia homoseksualizmu”, mimo iż terapie takie są odrzucane przez naukowców i lekarzy, a w kilku krajach (np. na katolickiej Malcie i w Niemczech) zakazane prawnie.

28 sierpnia 2020 r. Konferencja Episkopatu Polski przyjmuje stanowisko dotyczące społeczności LGBT+. Jeden z fragmentów: „Wobec wyzwań tworzonych przez ideologię gender i ruchy LGBT+, a zwłaszcza mając na uwadze trudności, cierpienia i duchowe rozdarcia przeżywane przez te osoby, konieczne jest tworzenie poradni (również z pomocą Kościoła, czy też przy jego strukturach) służących pomocą osobom pragnącym odzyskać zdrowie seksualne i naturalną orientację płciową”.

Episkopat chciałby, żeby takich ośrodków jak Odwaga było więcej. Ale już dziś lubelska „klinika” nie jest jedyna. W Polsce działa kilkanaście ośrodków, poradni i grup wsparcia, które zajmują się „leczeniem homoseksualizmu” albo przywracaniem „naturalnej orientacji”. Ich oferty znajdziemy w internecie.

Terapia konwersyjna ma ­własny słownik. Prowadzące ją instytucje przez wszystkie przypadki odmieniają słowo „zmiana”: „zmiana jest ­możliwa”, „zmierzyć się z problemem i dokonać zmiany”, „przemiana rodziców powoduje przemianę ich dzieci”. Obiekt zmiany: „problem homoseksualny”, „skłonności”, „odczucia homoseksualne” (ang. SSA – same sex attraction), „przekleństwo”. Cel: „wygaszenie SSA”, „wewnętrzne wyzwolenie”. Droga: „zamiana przekleństwa w błogosławieństwo”.

Wspinaczka na K2

12 lat temu podczas jednej sylwestrowej nocy Piotr (imię zmienione) poszedł do łóżka dwa razy. Z dwoma różnymi facetami. Wtedy uznał, że już czas.

– Miałem 27 lat. Przeszkadzały mi skłonności homoseksualne, przeszkadzał mi przypadkowy seks. Zadzwoniłem do Odwagi.

Grażyna Tokaj, założycielka lubelskiego ośrodka, rozmawiała z Piotrem trzy godziny. Tłumaczyła mu, że tak naprawdę jest hetero, tylko musi to w sobie odkryć.

– Był koniec stycznia, a nowa grupa w Lublinie ruszała dopiero w październiku. Nie chciałem czekać, trafiłem do krakowskiego oddziału Paschy – wspomina Piotr.

Pascha to „modlitewna grupa wsparcia dla mężczyzn doświadczających niechcianych odczuć homoseksualnych”. Działa w kilku miastach. Z liderem grupy krakowskiej Piotr po raz pierwszy spotkał się w schronisku na Turbaczu.

– Początek marca, nieprzetarty szlak, pełno śniegu – opowiada. – Od początku miałem sygnały, że to będzie ciężka droga.

Pascha w swoich materiałach porównuje terapię reparatywną do wspinaczki na K2. Piotr chce wspiąć się jak najszybciej. Czyta książki, chodzi na spotkania, wkrótce sam zostaje liderem krakowskiej grupy. – Bardzo ostro w to wszedłem – wspomina.

Pascha ma swoją rutynę. Poza spotkaniami grupy każdy powinien znaleźć sobie psychoterapeutę i przewodnika duchowego (pełniącego też rolę spowiednika). Podczas spotkań młodzi geje rozmawiają o tym, jak radzą sobie z pornografią, pokusą seksu. Oczywiście wskazane jest zachowanie absolutnej ­czystości.

– Chodzi o to, by nie karmić się obrazami, które chcemy wyrzucić z życia. Te spotkania były trochę jak samobiczowanie. Spowiadaliśmy się z pornosów, z masturbacji, z fantazji. Ale dużo było też autentycznego wsparcia, miłosierdzia.

Piotr poświęcił terapii ponad pięć lat życia. Parę razy miał erotyczne sny z kobietami. Nawiązał relację z jedną dziewczyną, ale do niczego nie doszło. Terapię zakończył, bo poznał innego faceta.

– On był kandydatem do zakonu, ja byłem członkiem Paschy. Wyrwaliśmy się razem. Nasz związek dość szybko się rozpadł, ale do „leczenia” już nie wróciłem. Było nieskuteczne. Znam ludzi, którzy po terapii weszli w związki hetero, ale oni też nie pozbyli się fantazji homoseksualnych. Nie znam nikogo, w kim zaszłaby kompletna zmiana.

O tym, że jest gejem, wie niewiele osób. Tych pięciu lat nie nazwie stratą czasu. Dały mu zrozumienie siebie, poczucie własnej wartości. Trochę szkoda mu tylko pieniędzy, bo może lepiej byłoby odłożyć je na mieszkanie.

Uścisk ojca

– Działania mające na celu zmianę orientacji są w świetle współczesnej wiedzy niemerytoryczne i nieetyczne – mówi dr hab. Grzegorz Iniewicz z Zakładu Psychologii Klinicznej UJ, autor podręczników i psychoterapeuta, który od lat zajmuje się psychologią osób LGBT+. – Po pierwsze, jeśli coś nie jest zaburzeniem, to jakie mamy prawo to zmieniać? Zwłaszcza jeśli jest to tak ważna sfera czyjegoś funkcjonowania. Nie mamy naukowych podstaw, aby twierdzić, że zmiana orientacji jest możliwa i trwała. Kiedyś dzieciom przekładano kredki z lewej ręki do prawej. Potem badania pokazały, że to szkodliwe: że dziecko powinno spontanicznie wybrać, w której ręce trzyma kredkę. Dzisiaj nie zabieramy już kredek i nie zmieniamy orientacji.

20 lutego 2019 r. do Sejmu trafił projekt ustawy zakazującej terapii reparatywnych. Złożyli go posłowie Nowoczesnej we współpracy z Kampanią Przeciw Homofobii. Propozycja zakłada co najmniej 1000 zł kary dla każdego, kto stosuje (nawet za zgodą pacjenta), promuje lub oferuje praktyki konwersyjne. Jeśli oskarżony jest profesjonalistą (np. lekarzem lub psychoterapeutą) – co najmniej 2000 zł.

Projekt utknął w sejmowej zamrażarce na etapie konsultacji. Ale wraz z nim powstała strona popierwszenieszkodzic.pl. Znajdziemy tam relacje ludzi, którzy poddali się terapii konwersyjnej.

Relacja pierwsza: „Wyszukałem sobie grupę terapeutyczną w Krakowie. Nie było tam ani psychologa, ani psychiatry. Sami amatorzy. Wymienialiśmy się doświadczeniami i dzieliliśmy się intymnymi szczegółami naszego życia. To było żenujące. Nie chciałem słuchać, kto ile razy się masturbował i co sobie przy tym wyobrażał. Nikt nam nie wyjaśnił, czemu to miało służyć. Terapia dała mi fałszywą nadzieję, że mogę zmienić się w ­mężczyznę hetero. Wpędziła mnie w myślenie, że homoseksualizm jest chorobą. Zmarnowałem dużo czasu i energii, żeby próbować być kimś, kim nie jestem i nigdy nie będę”.

Grzegorz Iniewicz: – Terapie konwersyjne nie mają jasnych podstaw teoretycznych. Przykładowo w sławnych badaniach Spitzera, które miały pokazać ich skuteczność, są błędy metodologiczne. Brakuje opisu grup, nie wiadomo, czy badani nie są osobami biseksualnymi, nie wiadomo, ile osób odpadło w trakcie badania, weryfikacja hipotez odbywała się przez rozmowę telefoniczną itd. Sam Spitzer jest zresztą dość interesującą postacią – brał udział w procesie usuwania homoseksualizmu z klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, potem starał się udowodnić skuteczność terapii reparatywnych, by niedługo przed śmiercią przepraszać na swojej stronie internetowej wszystkich, którzy w wyniku tych nierzetelnych badań mogli ucierpieć.

Relacja druga: „Skontaktowałem się z Mirosławem, który prowadził ośrodek w Radomiu, oferujący ozdrowienie ze »skłonności« homoseksualnych. Lekarstwo polegało m.in. na kontakcie fizycznym, rozbieraniu się i przytulaniu z samym Mirosławem. Inną metodą było wspólne spanie bez ubrań. Na pierwszym spotkaniu poprosił mnie, żebym położył mu głowę na udach, aby mógł mnie pogłaskać. Na wspólne spanie nigdy się nie zgodziłem. Wiele razy opowiadał mi, że inni u niego spali. Mieliśmy wspólne msze, zajęcia sportowe, pogadanki motywacyjne. Były kary pieniężne za masturbacje. Gejem jestem nadal, akceptuję siebie”. To opis terapii w grupie Pomoc2002, prowadzonej przez Mirosława „Pawła” Chmurę.

Grzegorz Iniewicz: – Dawniej homo­seksualizm „leczono” technikami awersyjnymi, np. elektrowstrząsami. Dziś częściej zwraca się uwagę na relacje. Przytulanie ma imitować ojcowski uścisk. Szczerze mówiąc, nie rozumiem takich sposobów pracy terapeutycznej. Są szkoły, gdzie pracuje się z ciałem, z dotykiem. Tylko że tam jest spójna koncepcja, która wyjaśnia taki rodzaj stosowanych technik. Tutaj jej nie ma. I łatwo o przekraczanie granic. O zrobienie komuś krzywdy.

– Krzywdy?

Grzegorz Iniewicz: – Terapie reparatywne są szkodliwe, a ich skutki mogą być bardzo poważne. Obserwuje się obniżenie nastroju, zaburzenia lękowe, poczucie winy. Potem jeszcze trudniej jest zaakceptować własną orientację. Pojawia się rozczarowanie sobą, ale też otoczeniem. Terapia często powoduje kryzys w relacjach rodzinnych – przecież za homoseksualizm najczęściej „odpowiada” nieobecny ojciec lub nadopiekuńcza matka.

– Skrajne przypadki?

– Miałem kilku pacjentów, którzy przeszli takie terapie. Zawsze prowadziło to do rozchwiania, czasem do myśli samobójczych. Niektórzy planowali pójść do seminarium. Chcieli się oddać pod opiekę instytucji: Kościół miał ich kontrolować, pilnować ich seksualności.

– Homoseksualizm zniknął z listy chorób 30 lat temu. Dlaczego ludzie dalej decydują się na ryzykowną terapię?

– Presja otoczenia, które nie przyjmuje, że jest to jeden z wariantów rozwoju. Które uważa, że homoseksualizm jest chorobą, dewiacją, anomalią. A często przede wszystkim grzechem.

Uwierz i wylecz się

Pascha, Odwaga, Nowe Drogi, Cyrenejczyk, Pomoc2002, Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich – to tylko niektóre z ośrodków prowadzących terapie reparatywne. Wszystkie odwołują się do nauczania Kościoła, są przez niego wspierane, pracują w nich księża.

Grzegorz Iniewicz: – Głównym oddziaływaniem w terapii konwersyjnej jest presja religijna. Czy w ogóle powinniśmy nazywać to terapią? To bardziej tłumienie potrzeb. Chodzi o to, żeby każdą pojawiającą się fantazję homoseksualną jak najszybciej stłumić. Nie ma tu rozwiązywania problemu, poszukiwania przyczyn. Wszystko odbywa się w atmosferze groźby potępienia. Niestety, Kościół nie oferuje osobom LGBT+ żadnej przestrzeni. Dlatego większość opuszcza Kościół. Zostają ci najbardziej związani – byli ministranci, oazowicze. Często to oni decydują się na „naprawianie” swojej orientacji. Stoją przed wyborem – albo się wyleczą, albo pójdą do piekła.


Ks. JACEK PRUSAK SJ, psychoterapeuta: Gdy mnie homoseksualni katolicy pytają, co mają robić, odpowiadam: kochaj! Musisz wziąć odpowiedzialność za miłość.


 

Katechizm Kościoła Katolickiego, punkt 2358: „Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”.

Ojciec dzwoni do terapeuty

Ciepły, spokojny głos: – Rozumiem, że chodzi o skłonności homoseksualne. Widzę, że pan to bardzo przeżywa.

Do pani Ewy dzwonię jako zatroskany ojciec 17-letniego Mateusza. Jej ofertę znalazłem w internecie. Pani Ewa jest psycholożką, ma poradnię w Warszawie. Chwali się: „Moim szczególnym osiągnięciem jest opracowanie autorskiej, skutecznej terapii homoseksualizmu opartej na połączeniu terapii indywidualnej i rodzinnej. Terapia skłonności homo­seksualnych jest możliwa szczególnie u ludzi młodych do 27. roku życia”. Kilkanaście minut rozmowy pokaże wiele aspektów, na których oparta jest terapia reparatywna.

Aspekt pierwszy: wiara w skuteczność.

Ewa: – Syn na pewno ma przekonanie, że tego się nie da leczyć. Tak mówią media, internet, ale to nieprawda. Homo­seksualizm leczy się na świecie i w ­Polsce też. Tylko wydaje mi się, że w Polsce jestem jedyna. Jak na razie mam sto procent skuteczności.

– Czyli jest szansa, że syn założy normalną rodzinę?

– Tak. Ale nie o to chodzi, bo wielu homoseksualistów się żeni, chce mieć dzieci, np. żeby mieć przykrywkę. Chodzi o to, żeby syn miał skłonności hetero­seksualne.

Aspekt drugi: patologizowanie homoseksualizmu.

– Terapia nie polega na przymusie, tylko na cofnięciu się, spojrzeniu wstecz, przeżyciu jeszcze raz pewnych faz z dzieciństwa. Homoseksualizm to zatrzymanie w rozwoju psychoseksualnym na niższym etapie. Terapia ma za zadanie uruchomić ten rozwój i doprowadzić do pełni, czyli do heteroseksualizmu. Mówienie o orientacji homoseksualnej jest błędem. Orientacja jest tylko jedna – hetero­seksualna.

Aspekt trzeci: leczenie trudne jak wspinaczka.

– Terapia trwa trzy lata. Syn będzie musiał spotykać się ze mną przynajmniej raz w tygodniu, państwo – raz na dwa tygodnie. Terapia nie jest łatwa, ale szczęście, które się potem dostaje... nie do opisania.

Aspekt czwarty: obwinianie rodziny.

– Przyczyny często wychodzą dopiero po roku terapii, przez telefon nic nie mogę powiedzieć. Mogę panu zaraz przytoczyć kilkadziesiąt, które i tak nie wyczerpują zagadnienia. Układ między rodzicami. Zbyt bliska relacja z matką. Wroga matka. Nieobecny ojciec. Ojciec podporządkowujący się. Kompleks Edypa. Kiedy dziecko wygrywa bliską relację z matką, a przegrywa relację z ojcem, zamyka się na relacje z kobietami.

Później Ewa dodaje: – Homoseksualizm jest... jak gorączka. Różne przyczyny mogą spowodować ten sam objaw.

Aspekt piąty: presja religijna.

– Jeśli syn jest wierzący, to tym bardziej powinien mieć motywację. Powinien chcieć potraktować to jako zaburzenie rozwoju i pracować nad tym.

– A jeśli się nie zgodzi z panią spotkać? Naciskać dalej?

– Wtedy radzę się modlić. Swoimi słowami albo różaniec. Najlepiej z żoną.

Na koniec Ewa cytuje Ewangelię wg św. Mateusza: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w ­niebie”.

Przepaść

Czy terapia konwersyjna może w ogóle być skuteczna?

– Ludzka seksualność nie jest monolitem – stwierdza Grzegorz Iniewicz. – Zmienia się, jest plastyczna, więc czasem obserwujemy pewne zmiany również w obszarze orientacji. Jednak współczesna wiedza nie pozwala na jej zmienianie.

Trudno oszacować skalę terapii konwersyjnych w Polsce. Ośrodki nie udostępniają statystyk. Na ich stronach znajdziemy tylko pojedyncze historie ludzi, którym terapia miała pomóc. Opowieści często kończą się ślubem, narodzinami dzieci.


Czytaj także: Dokument episkopatu jest szkodliwy także od strony duszpasterskiej, bo pogłębia wewnętrzne konflikty osób LGBT+, które są wierzące.


 

– Niestety ślub i dzieci nie oznaczają jeszcze sukcesu terapii – mówi Iniewicz. – Gej może mieć trójkę dzieci. Mam pacjenta, który regularnie uprawia seks z żoną, cały czas fantazjując o koledze z duszpasterstwa. Nie spotykam ludzi, którym udało się wyleczyć z homoseksualizmu, za to znam wielu skrzywdzonych przez taką terapię. Skąd się biorą piękne wpisy na stronach? Jeśli ktoś poświęca kilka lat i mnóstwo energii, aby coś zmienić, potrzebuje efektu. Niełatwo przyznać się, że wszystko poszło na marne. Jeden z moich pacjentów dwa lata po terapii reparatywnej pojechał na spotkanie z trzema kolegami z ośrodka. Pierwsze, co powiedział po powrocie, to: „Uff, wszyscy w związkach homo”. Poczuł ulgę, że nie tylko jemu się nie udało, i dopiero wtedy zaczął pracować nad akceptacją własnej orientacji.©

DZIEJE NIBYCHOROBY

1973 – homoseksualizm zostaje wykreślony z listy chorób i zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

19 maja 1990 – znika także z międzynarodowej klasyfikacji opracowanej przez Światową Organizację Zdrowia. Klasyfikacji, która stanowi podstawę prawną wszystkich rozpoznań medycznych w Polsce. 19 maja do dziś obchodzony jest jako Dzień Walki z Homofobią.

2012 – Kalifornia jako pierwszy stan USA zakazuje leczenia homoseksualizmu u nieletnich.

2013 – Amerykanin John Paulk po raz trzeci w życiu dokonuje coming outu. Pierwszy coming out: nastoletni John powiedział najbliższym, że jest gejem. Drugi: kilkanaście lat później ogłosił: „wyleczyłem się”. Stał się żywym dowodem na skuteczność terapii konwersyjnej. Ożenił się, został ojcem trójki dzieci i ambasadorem społeczności byłych gejów. Napisał dwie książki, w 1998 r. trafił z żoną na okładkę amerykańskiego „Newsweeka”. Trzeci coming out: po kilkunastu latach życia hetero Paulk rozstaje się z żoną. W kwietniu 2013 r. deklaruje: „Kiedyś naprawdę w to wierzyłem. Ale choć wiele się w moim życiu zmieniło, odkąd jestem chrześcijaninem, orientacja się nie zmieniła. Chcę powiedzieć jasno: nie wierzę, że terapia konwersyjna zmienia orientację seksualną; odwrotnie – wyrządza wielu ludziom wielką szkodę”.

2015 – prof. Zbigniew Lew-Starowicz publicznie przeprasza pacjentów, których z homoseksualizmu leczył elektrowstrząsami. Tłumaczy, że działał w dobrej wierze, a pacjenci sami prosili o leczenie. Mówi, że terapia strachem skutkuje tylko na pewien czas, a „orientacja seksualna jest w sercu i mózgu, a nie w genitaliach”.

2016 – oświadczenie Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego: terapie konwersyjne są „niezgodne ze współczesną wiedzą na temat seksualności człowieka i mogą zaowocować poważnymi niekorzystnymi skutkami psychologicznymi”. To stanowisko wesprą towarzystwa psychologiczne, psychiatryczne, rady naukowe uczelni wyższych, organizacje pozarządowe.

2016 – Malta jako pierwsze państwo w Europie zakazuje stosowania terapii konwersyjnej, cztery lata później w jej ślady idą Niemcy. Praktyki konwersyjne są zakazane m.in. w Brazylii, Ekwadorze i wielu stanach USA.


Michał Oleszczyk: Osoby LGBT+ są świetnie wyszkolone w umiejętności nadstawiania drugiego policzka. Ale właśnie nabierają nowej – wyrażania gniewu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter „Tygodnika Powszechnego”, członek zespołu Fundacji Reporterów. Pisze o kwestiach społecznych i relacjach człowieka z naturą, tworzy podkasty, występuje jako mówca. Laureat Festiwalu Wrażliwego i Nagrody Młodych Dziennikarzy. Piękno przyrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2020