Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sąd odczytywanie wyroku rozłożył na wiele dni, czyniąc z tej czynności istny spektakl. Główne i najtragiczniejsze role przypadły oskarżonym. Najbardziej przydatnymi władzy aktorami okazały się obok prokuratury grupki manifestantów, domagające się na wzór tradycji ZSRR “sprawiedliwego wyroku dla grabieżców narodu". Rosyjskie media znudziły się już przedstawieniem i o to elitom rządzącym chodziło. Prasa kpi, że Chodorkowskiego skazano na odczytywanie wyroku.
Oligarcha dorobił się fortuny na prywatyzacji lat 90. XX w. Podczas transformacji była to w Rosji najkrótsza i najczęściej nieczysta droga do majątku. Wielu biznesmenów ją wybrało i mimo brudnych rąk pozostaje na wolności. Dlaczego właśnie Chodorkowski padł ofiarą Putina? Bo zaangażował się w politykę. Krytykował posunięcia Kremla, finansował nieprzychylne prezydentowi media. Zaczęły chodzić słuchy, że sam ma ochotę na fotel prezydencki. Nie zaprzeczał. Wtedy miarka się przebrała. Chodorkowski nie umiał w putinowskiej Rosji zachować się poprawnie.
Putin, w odróżnieniu od Borysa Jelcyna wydał walkę niezależnym mediom i finansującym je biznesmenom. Dla Chodorkowskiego przestrogą mógł być los jego przyjaciół: Borysa Bieriezowskiego i Władimira Gusinskiego. Pierwszy - właściciel stacji “ORT", “TW6" i kilku gazet - przyczynił się do wyborczego sukcesu Putina, lecz potem zainicjował szereg protestów przeciwko niemu. Drugi był właścicielem holdingu Media Most - wchodząca w jego skład telewizja NTW krytykowała Putina. Prokuratura zmusiła obu biznesmenów do emigracji i podporządkowała sobie ich media. Chodorkowski tej lekcji nie zrozumiał.
Potentaci finansowi w Rosji muszą znać miejsce w szeregu. Proces Chodorkowskiego ma być dla nich przestrogą. Ani kroku w przód, ani kroku w tył i żadnych ambicji politycznych. Wydawałoby się, że Roman Abramowicz, oligarcha, wg amerykańskiego magazynu “Forbes" jeden z najbogatszych ludzi świata, właściciel londyńskiego klubu piłkarskiego Chelsea, właściwe miejsce w szeregu już znalazł. Za Jelcyna miał przydomek “bankiera rodziny", bo wtedy oligarchowie należeli do “rodziny prezydenta". Teraz Abramowicz siedzi cicho z daleka od Moskwy - to na Czukotce, to w Londynie. Sprzedał część udziałów, m.in. w kompanii Sibnieft, Rosyjskim Aluminium i Telewizji ORT. Nawet to nie zapewni mu jednak nietykalności: w Rosji mówi się, że Abramowicz to najsmaczniejszy kawałek tortu, na który prezydent Putin ma ochotę. Na tę okoliczność na pewno ma już przygotowany akt oskarżenia.