Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Każdy wie: niemiecka kanclerz i francuski prezydent nigdy nie byli harmonijną parą. A jednak to właśnie Angelę Merkel i Niemców wskazywał Nicolas Sarkozy jako przykład do naśladowania - dla Francuzów i nie tylko - po tym, jak w minionym tygodniu udało się doprowadzić do skutecznego finału kolejny już, ale tym razem naprawdę decydujący "kryzysowy" szczyt Unii Europejskiej. W jednym z telewizyjnych wywiadów Sarkozy objawił nieoczekiwanie swe nowe oblicze: zdeklarowanego zwolennika niemieckiej polityki gospodarczej. Co jest zaskoczeniem zwłaszcza dlatego, że w tygodniach poprzedzających ów szczyt Francuzi i Niemcy spierali się gwałtownie o strategię w walce z kryzysem w strefie euro. Teraz, nagle, Sarkozy zaczyna mówić o "niemieckim modelu".
Na czym polega "niemiecki model"? To, w skrócie: solidny budżet (no, prawie solidny), ograniczone zadłużenie (jego maksymalną wysokość określa konstytucja), spadające bezrobocie, konkurencyjna gospodarka, produkująca wiele dóbr pożądanych poza granicami Niemiec, sensowne "zarządzanie kryzysowe" w ostatnich trzech latach (po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r.) - a także pani kanclerz, która nie ma wprawdzie osobistej charyzmy, ale, jak się okazuje, nie brakuje jej gospodarczego rozsądku, i która kieruje Niemcami zupełnie sensownie. A może nie tylko Niemcami, lecz trochę również Europą?
Być może prawdą jest, że "Angie" i "Sarko" się nie znoszą. Ale politycy nie muszą się kochać, oni mają reprezentować interesy - własne albo/i wspólne. Merkel i Sarkozy zlecili teraz (wspólnie) swoim ministrom finansów, aby ci zastanowili się nad możliwościami ujednolicenia systemów podatkowych obu krajów. Wygląda na to, że historyczny wymiar kryzysu euro obudził w obojgu ambicję, aby nadrobić to, czego zaniechano konstruując unię walutową. Także dlatego Francuzi i Niemcy mówią dziś o starym-nowym duecie: "Merkozy".