Melancholia i ironia

„Dzikie lilie” to siódmy poetycki zbiór Andrzeja Niewiadomskiego. Jego bohater nazywa siebie właścicielem ruiny i zapowiada, że „przeniesie się w sine światła, deszcz i mgły” (wiersz „Czerwiec. Czerw”).

02.05.2013

Czyta się kilka minut

To podstawowa tonacja tego zbioru: dużo zwiedzamy, wiele wrażeń nas czeka, ale zawsze są to wrażenia, miejsca i podróże sentymentalno-melancholijne. O znikaniu, ubywaniu, pustoszeniu dużo się mówi w tych utworach. Właśnie: dużo się mówi – redundantny charakter wiersza jest tym, co szczególnie uderza w lekturze „Dzikich lilii”, bo sensy zapętlają się tu w nieskończone enumeracyjne łańcuchy. Ciągi skojarzeń płynnie przechodzą z jednego kręgu tematów na inny, ta podmiana signifiants odbywa się pod nieobecność transcendentnego punktu odniesienia dla naszych usiłowań złączenia języka i rzeczy. Wiersz Niewiadomskiego płynie swobodnie i niepowstrzymanie: koniec to najczęściej cięcie, urwanie, arbitralny ruch.

W wybujałej – jak dzikie lilie – mowie podmiot wypowiada swoją obcość w stosunku do świata i siebie. Jest na zewnątrz tego, co go spotyka – doskonały obserwator zmieniających się pór roku i miesięcy. Tęskni za ciałami, przedmiotami, materią, swój stan zawieszenia odbiera jako prawie doskonały, odrętwienie bywa zbawienne. I można by tak serio opisywać wiersze Niewiadomskiego w poetyce egzystencji, gdyby nie to, że obok tego o zawieszonym człowieku umieszczony został też wiersz zatytułowany „Odwołany”, a także „Wykończony”, co jest czytelnym odwołaniem do poezji Marcina Świetlickiego, i gdyby nie to, że jest tu sporo utworów, w których od czasu do czasu pojawia się figura Poety, i gdyby nie to, że w innym tekście „toczą dialog: siódme pokolenie / modernistów i trzecie – postmodernistów”, i wreszcie gdyby nie to, że „Wielki Piątek. Prowincjonalna metropolia”, w którym podmiot usiłuje wyjechać z miasta, jest pastiszem wierszy o wszystkich utraconych miastach (np. o Lwowie Adama Zagajewskiego). Tego rodzaju wątki w zbiorze Niewiadomskiego naprowadzą nas oczywiście na metatekstową i ironiczną świadomość. Nie likwiduje to zrujnowanego pejzażu, w jakim widzi się bohater tych wierszy, sprawia jednak, że nie sposób myśleć o Niewiadomskim jako poecie budującym mit przeszłości rajskiego związania słów i rzeczy. Dzikie lilie okazują się przecież nazwą perfum.

Jeśli więc w zbiorze Niewiadomskiego wszystko pędzi i mamy wrażenie, jakbyśmy przewijali film na podglądzie, to – rzecz ciekawa – ten pęd nie odbiera nam możliwości rozumienia zdań, które jasno i klarownie informują nas o tym, że wkrótce zapanuje milczenie. I tak się w końcu dzieje.

Andrzej Niewiadomski, „Dzikie lilie”, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2012


ANNA KAŁUŻA (ur. 1977) jest krytyczką literacką, pracownicą Zakładu Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego, autorką m.in. książek „Wola odróżnienia. O modernistycznej poezji Jarosława Marka Rymkiewicza, Julii Hartwig, Witolda Wirpszy i Krystyny Miłobędzkiej” oraz „Bumerang. Szkice o polskiej poezji przełomu XX i XXI wieku”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „Silesius 2013