Mancewicz: Atom po polsku

Elektrowni jądrowej jak nie mieliśmy, tak nie mamy, a wszystko jest wciąż na papierze, w projektach raz opisanych cyrylicą, a drugi raz po angielsku. Słowa w nich nie ma po polsku.

07.11.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Temat jest skomplikowany, bo wielo­wymiarowy. Zahacza o fizykę i psychologię, o godność narodu, o kwestie historyczne, przyrodnicze, finansowe, międzynarodowe i medyczne. Wszystko to, ale zapewne nie tylko, tkwi w pomyśle wybudowania w Polsce elektrowni jądrowej.

Każde, najmniejsze nawet dziecko wie, że elektrownia atomowa to u nas temat stary. Choć dziś uaktualniony. Kiedyś, za czasów Jaruzela, mieli ją postawić Rosjanie, dziś za Gospodarza – Amerykanie i ta koincydencja ma oczywiście jakby wstydliwe znaczenie. Jakie? Ano takie, że nie jesteśmy w stanie, my Polacy, zrobić tego sami, czy generał, czy prezes, czy w mundurze, czy bez. To przykre, przynajmniej dla co poniektórych. Dlaczego, do stu tysięcy beczek polskiej szczepionki na COVID-19, nie jesteśmy w stanie sami wybudować sobie elektrowni jądrowej, skoro umiemy postawić węglową? Taką, jak ta w Ostrołęce. A nawet ją z powodu przewidywanej, trwałej nierentowności, nieużywaną, zburzyć? Słowem, nie o pieniądze tu chodzi, bo nas stać. Nie o brak fantazji czy rozmachu idzie, bo jeśli wziąć pod lupę te cechy, to moglibyśmy i sto elektrowni jądrowych, nawet nieużywanych, ­wystawić, na Księżyc z nimi polecieć i tam je albo zostawić, albo z nimi wrócić, do Pcimia, dajmy na to. Czego zatem brakuje?

Domyślamy się, że argumentem za obcym wykonawcą jest kalkulacja. Lepiej kupić, niż się szarpać. Lepiej mieć na papierze gwarancję, niż samemu dokręcać śrubki, doginać styki, zaglądać do brudnego komina czy też domowym sposobem, gdzieś w Płocku albo gdziekolwiek, robić do tej elektrowni paliwo. Jądrowe. Samemu je potem dolewać do kadzi, mieszać, czekać, próbować… Są to zajęcia ryzykowne, więc będą się tym zajmować obcy. Płacimy, wymagamy – taka jest zasada i jej się trzymamy.

Jest to, każdy przyzna, tłumaczenie proste, racjonalne i można by na nim poprzestać. Ale jednak każdy odczuwa w nim niedopowiedzenie. Że to nie wszystko, że są jeszcze skrywane treści, że mamy w zanadrzu jakieś powody, dla których elektrownia atomowa w Polsce wciąż powstaje, ale przecież nie powstaje. Od dziesiątek lat. Czy to zima stulecia, czy lato stulecia, czy to generał stulecia, czy takiż prezes, wciąż grzejemy i ziębimy się tym samym. Choć nie, nie zawsze – to wtręt, popatrzmy, ciekawy – mamy identyczność starych czasów z nowymi, pod wieloma względami, też tym kryzysowym i energetycznym, z tą może różnicą, że nie możemy sobie przypomnieć, by generał W. Jaruzelski namawiał ludzi do zbierania chrustu i po ojcowsku odradzał palenie oponami. Nie, tego chyba nie mówił, a mówił, jak wiadomo, rzeczy przeróżne. Mówił je odziany w mundur, więc mógł powiedzieć bez większego ryzyka cokolwiek, ale jednak o łażeniu po lasach i paleniu po domach chrustem, może właśnie z szacunku dla munduru, nie mówił.

Tak, to był efektowny, ale jednak jałowy dowód, że historia kołem się nie toczy. Jałowy, bo co z niego wynika? Nic. Tyle, że elektrowni jądrowej jak nie mieliśmy, tak nie mamy, a wszystko jest wciąż na papierze i że jej projekty są raz opisane cyrylicą, a drugi raz po angielsku, że słowa w nich nie ma po polsku.

Wypada teraz wyznać, o czym myślimy, mówiąc: atom, patrząc w myślach na parujące reaktory, wyobrażając sobie tę imponująca budowlę. Co nas w tym wszystkim lęka? Co z tego lęku wynika? Przyznajmy, od lewa do prawa, że strach przed elektrownią jądrową na ziemiach polskich, czy to rdzennych, czy odzyskanych, czy to piastowskich, czy jagiellońskich, jest faktem. Jest to strach silny i wcale nie zabobonny. Nie ma nim nic z zabobonu. Jest w nim konkret i doświadczenie, jest w tym lęku mądrość ludowa i mądrość elit. Słabo myślącym wypada polecić udrożnienie przytkanego kanału skojarzeń: domyślacie się, co będzie się działo w biurach tej elektrowni, w jej dyżurce, w reaktorze, w czasie „Sylwestra Marzeń”? Podczas andrzejek? Podczas urodzin i imienin? Są jakieś pytania? Nie ma. Nie słychać. Ten lęk jest słuszny. Atom nie śpi. Rozszczepione jądro takoż. Dlatego elektrowni atomowej być na ziemiach polskich nie powinno. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2022