Ludzie tacy jak my

Zaledwie 100 tysięcy lat temu występowało obok siebie przynajmniej sześć różnych gatunków człowieka. Najnowsze odkrycia sprawiły, że musimy na nowo opowiedzieć historię naszego rodzaju.

13.01.2020

Czyta się kilka minut

Przed Muzeum Neandertalczyków w Mettmann w Niemczech gości wita neandertalczyk / FEDERICO GAMBARINI / DPA / PAP
Przed Muzeum Neandertalczyków w Mettmann w Niemczech gości wita neandertalczyk / FEDERICO GAMBARINI / DPA / PAP

Obecnie na świecie żyje przeszło 500 gatunków ssaków naczelnych, należących do ponad 80 rodzajów. Wśród nich – tych wszystkich szympansów, gibonów, lemurów, wyraków, goryli, koczkodanów – znajduje się także rodzaj ludzki, reprezentowany przez zaledwie jeden gatunek – Homo sapiens. Ta niezbyt częsta w przyrodzie okoliczność z pewnością przyczynia się do tego, że czasem trudno nam zauważyć własne pokrewieństwo z innymi zwierzętami. Gdyby dziś na świecie występowało kilka czy kilkanaście gatunków człowieka, czyli – nie szukając daleko po naszym drzewie filogenetycznym – tyle, ile istnieje gatunków pawianów i koczkodanów, to pewnie w mniejszym stopniu towarzyszyłoby nam poczucie własnej odrębności i wyjątkowości.

Wiemy już jednak, że taka sytuacja trwa zaledwie od 15–30 tys. lat. Wcześniej, przez ok. 2,5–3 mln lat, występowało obok siebie wiele rozmaitych gatunków człowieka, różniących się wyglądem i stylem życia znacznie bardziej niż jeden gatunek pawiana od drugiego. Nie mamy pewności, kiedy żyło ich najwięcej w tym samym czasie, bo z pewnością nie po każdym zachował się ślad w postaci skamieniałości. Jednak z danych, którymi dysponujemy, wynika, że jeden ze szczytów gatunkowego zróżnicowania ludzkiego rodzaju przypadł zaskakująco niedawno – około 100 tys. lat temu. Niedługo potem w obrębie naszego rodzaju doszło do przełomowych wydarzeń.

Kolebka gatunku

Większość paleoantropologów przyjmuje dzisiaj, że nasz gatunek wyewoluował w Afryce ponad 300 tys. lat temu. Prawdopodobnie nie stało się to w jakimś konkretnym regionie – jak do niedawna myślano o wschodniej Afryce Subsaharyjskiej. Dziś uważa się, że już 300 tys. lat temu wcześni H. sapiens rozsiani byli po całym kontynencie.

Początkowo nie byli jego jedynymi ludzkimi lokatorami. Na południu Afryki występował wówczas H. naledi. Był to dziwny gatunek, przedstawiciel linii ewolucyjnej, która mogła oddzielić się od naszej nawet 2–3 mln lat temu, u zarania ludzkiego rodzaju. Pod pewnymi względami bardziej przypominał małpy człowiekowate z rodzaju australopiteków niż inne gatunki człowieka. Miał długie zakrzywione palce, jak u australopiteków, ale jego dłonie były równie zręczne jak u gatunków Homo. Chodził wyprostowany, ale był dobrze przystosowany do wspinania się po drzewach. Miał niewielki mózg – o objętości mniejszej niż połowa naszego – lecz bardzo „nowocześnie” zorganizowany. Najmłodsze znane skamieniałości H. naledi liczą około 235 tys. lat. Na pewno nie zostawił ich ostatni żyjący osobnik tego gatunku (inaczej musielibyśmy przyjąć, że sam się pochował w głębi jaskini Wschodząca Gwiazda w RPA), ale nie jest jasne, jak długo cały gatunek przetrwał. Być może w interesującym nas okresie – ok. 100 tys. lat temu – w Afryce nie było żadnego gatunku człowieka poza wczesnym H. sapiens. W każdym razie nie natrafiliśmy jeszcze na jakiekolwiek dowody przemawiające za innym scenariuszem.

Klasyfikacje gatunkowe są rzecz jasna umowne – od czasów Darwina wyzbyliśmy się przekonania, że porządek naszych układów taksonomicznych oddaje odwieczny, boski plan stwórczy. Darwinizm głosi przecież, że jedne gatunki płynnie przechodzą w inne – a współczesne badania genetyczne, jak się przekonamy, dodają do tej prawdy trochę pikanterii. Dlatego nie powinno nas dziwić, że mieszkańcy Afryki sprzed ­300–100 tys. lat, nawet jeśli zaliczamy ich do naszego własnego gatunku, nieco się różnili od przeciętnego współczesnego człowieka (mieli np. nieco bardziej podłużne, mniej zaokrąglone i grubsze czaszki). Jednak nie były to różnice uderzające, ich cechy anatomiczne mieściły się w zakresie dzisiejszego zróżnicowania H. sapiens. Gdybyśmy spotkali takiego człowieka na ulicy, nie osłupielibyśmy na jego widok.

Konflikt na Bliskim Wschodzie

To tyle, jeśli chodzi o Afrykę. Co z innymi kontynentami? Najłatwiej zacząć od Australii i obu Ameryk, bo 100 tys. lat temu nie postała na nich jeszcze ludzka stopa.

Europa z kolei opanowana jest przez neandertalczyków. Mieszkają oni wszędzie tam, gdzie akurat nie sięga lodowiec. Ich tereny ciągną się z zachodu (z Półwyspu Iberyjskiego oraz z południa Wielkiej Brytanii, która w tym czasie nie była wyspą), przez Europę Środkową (także południe Polski), Bałkany, Bliski Wschód, aż po środkową Azję. Był to gatunek przystosowany do zróżnicowanych warunków. W górzystych terenach jego dietę stanowiło niemal wyłącznie mięso dużych, trudnych do zabicia zwierząt. Grupy mieszkające w lasach polowały także na mniejsze ssaki i żywiły się rozmaitymi roślinami, a ci, którzy żyli na wybrzeżu, zbierali część zasobów w morzu. Charakterystyczne cechy anatomiczne (m.in. gruba, wydłużona czaszka, z przesuniętym do tyłu czołem, bardzo wyeksponowany łuk brwiowy, masywna jama nosowa, wystające szczęki, z nieco większymi siekaczami niż nasze, oraz krępa sylwetka) ewoluowały u neandertalczyków stopniowo, ale w skamieniałościach pochodzących sprzed 100 tys. lat są już wszystkie widoczne. Nie mielibyśmy problemu z odróżnieniem ich od nas, ale też nie uznalibyśmy, że mamy do czynienia z nieludzkimi bestiami.

Bliski Wschód 100 tys. lat temu nie był jednak zamieszkany wyłącznie przez neandertalczyków. Na terenie Izraela można było wtedy spotkać także wczesnych H. sapiens. Nasz gatunek miał już bowiem na koncie przynajmniej jedną migrację z Afryki.

Ludzkie migracje z Afryki – gdzie wyewoluował cały rodzaj Homo – zapoczątkował H. erectus prawie 2 mln lat temu, a przez następne setki tysięcy lat jego śladem poszło wiele innych gatunków, w tym bezpośredni przodkowie neandertalczyków. Wcześni H. sapiens tę samą drogę pokonali ponad 200 tys. lat temu i dotarli aż do Grecji – o czym dowiedzieliśmy się w 2019 r. dzięki analizie znalezionych tam skamieniałości, przeprowadzonej przez zespół Kateriny Harvati z Uniwersytetu w Tybindze. Ale 100 tys. lat temu ta populacja już prawdopodobnie wymarła – przynajmniej w Europie – bo nie znaleźliśmy po niej innych śladów.

Inaczej sytuacja wygląda na Bliskim Wschodzie. O tamtejszej obecności H. sapiens świadczą datowane na ok. 100 tys. lat znaleziska z jaskini Skhul w masywie góry Karmel oraz z jaskini Qafzeh, położonej niedaleko Nazaretu. Jednak reprezentowana przez te skamieniałości populacja wkrótce potem zniknęła – i została zastąpiona przez neandertalczyków. Nie zawsze bowiem to H. sapiens wypierali innych ludzkich mieszkańców z jakiegoś terytorium. Odwrotna sytuacja też się zdarzała – przynajmniej kilka razy.

Dopiero późniejsza migracja z Afryki jakiejś grupy H. sapiens – około 60 tys. lat temu – doprowadziła do tego, że nasi przodkowie trwale skolonizowali wszystkie kontynenty i stopniowo wyparli z nich dotychczasowych ludzkich mieszkańców (a wszyscy żyjący dziś na świecie ludzie, poza rdzennymi mieszkańcami Afryki, wywodzą się z tej właśnie udanej fali migracyjnej). Ten powszechnie dziś akceptowany scenariusz ewolucyjny funkcjonuje pod nazwą „pożegnania z Afryką”.

Jeszcze bardziej interesująco wygląda sytuacja ludzkości na terenach położonych dalej na wschodzie. Około 100 tys. lat temu w środkowej i wschodniej Azji żyją bowiem przynajmniej cztery bardzo odmienne populacje człowieka: stary dobry H. erectus, który wkrótce wymrze, dwa skarłowaciałe gatunki: H. floresiensis w Indonezji oraz H. luzonensis na Filipinach, a także niezwykle ważna dla nowej opowieści o naszym rodzaju grupa ludzi: denisowianie.

Człowiek z Denisowej Jaskini

W 2008 r. w jednej z jaskiń w górach Ałtaj, którą w XVIII w. zamieszkiwał rosyjski pustelnik Denis – a od jego imienia miejsce to nazywane jest Denisową Jaskinią – odkryto m.in. maleńką kość palca. Bez wątpienia należała do dziecka. W tym miejscu znaleziono także pochodzące z różnych okresów skamieniałości zarówno H. sapiens, jak i neandertalczyków, pojawiły się więc wątpliwości, który z tych gatunków reprezentuje nowy okaz. Aby je rozstrzygnąć, autorzy znaleziska zwrócili się do zespołu badaczy starożytnych genomów z Instytutu Maxa Plancka w Lipsku, którym kierowali Svante Pääbo i Johannes Krause. Wykazali oni, że kość nie należała ani do neandertalczyków, ani do H. sapiens, lecz do populacji spokrewnionej z tymi dwoma gatunkami. W ten sposób świat dowiedział się o istnieniu kolejnego gatunku (lub podgatunku) człowieka, nazywanego czasem H. altaiensis, częściej zaś po prostu denisowianami.

W tej samej jaskini odnaleziono jeszcze kilka pojedynczych skamieniałości denisowian: fragmentów kości i zębów. Niewiele nam mogły powiedzieć o anatomii tych ludzi, udało się jednak pozyskać z nich bardzo duże ilości materiału genetycznego. A ponieważ już wcześniej zespół Pääba odczytał kompletny genom neandertalczyka (od 2003 r. dysponujemy także zsekwencjonowanym genomem H. sapiens), to można już było stwierdzić m.in., że denisowianie byli bliżej spokrewnieni z neandertalczykami niż obie te grupy z naszym gatunkiem.

Badacze zaproponowali taki migracyjny scenariusz: przodkowie neandertalczyków i denisowian oddzielili się od naszej linii ewolucyjnej i trafili do ­Eurazji (którą wtedy zamieszkiwały także inne formy człowieka, ale nie komplikujmy zanadto) ok. ­770–550 tys. lat temu. Po jakimś czasie, ok. 470–380 tys. lat temu, rozdzielają się na dwie populacje: jedna zmierza do Europy – i to z niej biorą się neandertalczycy, a druga ewoluuje w Azji – i to z niej biorą się denisowanie.

Ludzkie krzyżówki

Znane nam dzisiaj skamieniałości denisowian – całą kolekcję stanowi zaledwie kilka fragmentów kości i zębów z Denisowej Jaskini oraz niekompletna żuchwa odnaleziona w Tybecie – liczą od 160 tys. lat (najstarsze) do około ­30–50 tys. lat (najmłodsze). Jasne jest więc, że przynajmniej do tego okresu denisowianie nieprzerwanie przebywali w Azji. Jakie tereny zajmowali? Opublikowane w 2019 r. przez Guya Jacobsa i współpracowników badania genetyczne sugerują, że denisowianie w istocie stanowili trzy odrębne genetycznie i mocno oddzielone geograficznie populacje. Pierwsza z nich zamieszkiwała Syberię i być może całą północną wschodnią Azję, w tym Japonię. To tę populację reprezentują skamieniałości z Denisowej Jaskini. Druga grupa występowała w Indonezji, na Półwyspie Indyjskim i w Chinach, być może także na części Nowej Gwinei. Trzecia mieszkała wyłącznie na Nowej Gwinei i okolicznych wysepkach. Rozdzielenie się tych trzech grup nastąpiło około ­360–280 tys. lat temu.

Okazało się także, że dziesiątki tysięcy lat później przedstawiciele tych grup denisowian w różnych miejscach globu natrafili na neandertalczyków i utrzymywali z nimi kontakty seksualne. Odnaleźliśmy na to nawet bezpośredni dowód: w 2018 r. zespół Pääba ogłosił, że jedna z kości znalezionych w Denisowej Jaskini, pochodząca sprzed 90 tys. lat, należała do zmarłej w wieku 13 lat dziewczynki – nazwanej Denny – której genom zawierał połowę genów neandertalczyków i połowę denisowian. Ojcem Denny był denisowianin, a matką – neandertalka.

Jak pamiętamy, ok. 30 tys. lat po śmierci Denny także H. sapiens wkroczyli do Azji i Europy. Natknęli się tam na różne populacje neandertalczyków i denisowian i również z nimi skrzyżowali. Współcześnie żyjący ludzie, nie licząc rdzennych mieszkańców Afryki, mają w swoich genomach świadectwo tych międzygatunkowych romansów.

Jak pokazują badania przeprowadzone przez zespół Pääba, ok. 1,5–2,1 proc. genów wszystkich współczesnych ludzi, wyłączając rdzennych mieszkańców Afryki, pochodzi od neandertalczyków. Niemal identyczny odsetek neandertalskiego DNA mają mieszkańcy tak odległych regionów jak Europa i Indonezja. To sugeruje, że do skrzyżowania się neandertalczyków i H. sapiens doszło gdzieś na Bliskim Wschodzie lub w środkowej Azji, krótko po „pożegnaniu z Afryką”. Następnie H. sapiens rozeszli się po wszystkich kontynentach, niosąc z sobą część neandertalskich genów.

Genetyczne dziedzictwo denisowian jest u współcześnie żyjących ludzi znacznie bardziej zróżnicowane, co wskazuje na bardziej złożoną naturę kontaktów naszych przodków z tym gatunkiem. U współczesnych mieszkańców Azji znajdziemy 2–6 proc. genów pochodzących od denisowian. Im bardziej na wschód, tym ta domieszka jest większa. Zarazem im więcej genów denisowian posiadają żyjący dziś ludzie, tym mniejsza jest u nich domieszka genów neandertalczyków. Najbardziej „mozaikową” genetycznie współczesną populację stanowią Nowogwinejczycy – posiadają aż 8 proc. „obcych” genów.

Właśnie na Nowej Gwinei denisowianie mogli przetrwać najdłużej. Badania Jacobsa i współpracowników wskazują, że do kontaktów seksualnych pomiędzy H. sapiens a denisowianami mogło tam dochodzić jeszcze 30–15 tys. lat temu – a więc już po tym, jak neandertalczycy zniknęli z ostatnich swoich siedzib w zachodniej Europie (co nastąpiło około 30-40 tys. lat temu)! Ta dolna granica krzyżowania się to zarazem zaledwie kilka tysięcy lat przed wynalezieniem rolnictwa. A zatem kto wie, może na odizolowanej wysepce Pacyfiku lub w zapomnianej części Nowej Gwinei jakieś plemię denisowian żyło jeszcze, gdy mieszkańcy Żyznego Półksiężyca świętowali pierwsze żniwa? Być może bardziej zaawansowane analizy genetyczne przyniosą kiedyś odpowiedź na to pytanie. Raczej nie ma co liczyć na to, że znajdziemy decydujące dowody w postaci skamieniałości denisowian – w ciepłym i wilgotnym klimacie Azji Południowo-Wschodniej ludzkie szczątki rzadko kamienieją, znacznie łatwiej ulegają całkowitemu rozkładowi.

Nie wiemy, dlaczego z terenów, na które wkraczali H. sapiens, po kilkudziesięciu tysiącach lat na dobre znikali dotychczasowi mieszkańcy – denisowianie i neandertalczycy. Prawdopodobnie wymarcie akurat tych populacji ma związek z ekspansją naszego gatunku, choć trudno powiedzieć, czy było konsekwencją wojen, które prowadziliśmy z nimi, czy raczej przywleczonych przez nas zarazków, na które ci „rdzenni Europejczycy” i „rdzenni Azjaci” nie byli odporni, albo efektem naszej przewagi kulturowej, pozwalającej odrobinę lepiej prosperować w trudnych przecież warunkach. Nie musi zresztą chodzić o żaden pojedynczy, decydujący czynnik, ale splot wielu wydarzeń i okoliczności.

Niemal na pewno to nie H. sapiens odpowiadają za wyginięcie pozostałych gatunków człowieka, które ok. 100 tys. lat temu także zamieszkiwały odległe regiony wschodniej Azji.

Za linią Huxleya

H. erectus to oficjalnie najdłużej występujący gatunek w historii naszego rodzaju. Najstarsze skamieniałości, które go reprezentują, pochodzą sprzed 1,8 mln lat, najmłodsze – zaledwie 117–108 tys. lat. Jego ślady odnajdywano w Afryce i Eurazji, w tym np. na Krecie, na którą musiał dostać się drogą morską. Posługiwał się ogniem, być może także mową, troszczył się o starszych i niedołężnych, wynalazł kamienne toporki ręczne, w swoich miejscach zamieszkania stosował podział pracy, umiał żeglować lub przynajmniej dryfować na tratwach przez wiele kilometrów. Miał mniejszy (o około jedną trzecią) mózg niż H. sapiens czy neandertalczycy, ale i tak wielu badaczy widzi w nim pierwszego „pełnoprawnego” człowieka, o umyśle podobnym do naszego.

Na wschodzie dotarł aż do Indonezji – jego najmłodsze ślady znaleziono na Jawie – ale nie jest jasne, czy udało mu się przekroczyć tzw. linię Huxleya, która oddziela faunę azjatycką od australijskiej (ponieważ obszary te zawsze były odcięte morzem, ewoluowały na nich odmienne grupy zwierząt). Za tą linią znajdują się już jednak wyspy Flores i Luzon, na których jeszcze dziesiątki tysięcy lat po zniknięciu H. erectus żyły skarłowaciałe formy człowieka, być może wywodzące się z tego gatunku.

H. floresiensis mieli niewiele ponad metr wzrostu i ponad trzykrotnie mniejsze mózgi niż nasze – ich wielkość bardziej przypominała mózgi australopiteków niż przedstawicieli Homo. Nie jest jasne, kiedy i w jaki sposób gatunek ten znalazł się na wyspie. Jego skamieniałości pochodzą z okresu od 160 tys. do około 50 tys. lat. Jego przodkowie – być może cechujący się bardziej „standardowymi” rozmiarami – mogli jednak znaleźć się na Flores setki tysięcy lat wcześniej (najstarsze odnalezione tam kamienne narzędzia mają około miliona lat), a na ograniczonym terytorium przeszli, podobnie jak wiele innych gatunków (m.in. słonie, na które H. floresiensis polowali), dobrze znany ewolucjonistom proces wyspowego karłowacenia. Podobnie nie jest jasne, skąd na Filipinach, także zawsze oddzielonych morzem od kontynentalnej Azji, wziął się H. luzonensis, czyli drugi skarłowaciały gatunek człowieka, o podobnych rozmiarach jak H. floresiensis, po raz pierwszy opisany w 2019 r.

Nie udało się jak dotąd pozyskać ze skamieniałości obu gatunków „hobbitów” starożytnego DNA, dzięki któremu moglibyśmy dokładniej prześledzić ich ewolucyjną historię. Wiemy jednak, że oba gatunki żyły jeszcze ok. ­67–50 tys. lat temu, czyli niewiele przed tym, jak na zasiedlone przez nich wyspy dotarli H. sapiens. Nie mamy na razie żadnych dowodów na to, by nasi przodkowie kiedykolwiek się z nimi zetknęli – i w jakiś sposób przyczynili do ich wymarcia.

Niemniej oba te gatunki uświadamiają nam, jak złożona była ewolucyjna historia naszego rodzaju, a także jak wiele pozostało jeszcze do ustalenia. Być może wesprze nas w tym wkrótce sztuczna inteligencja: opublikowano już prace, w których to algorytmy doszukały się śladów odrębnych genetycznie populacji. Takie grupy ludzi określa się mianem „populacji widmo”, ponieważ nie istnieją po nich żadne, nawet najmniejsze skamieniałości – świadectwem ich istnienia są wyłącznie pojawiające się u wybranych populacji znanych nam gatunków, wyglądające nieco „obco” geny. Mamy podstawy, by sądzić, że takie populacje widma w różnych okresach krzyżowały się z neandertalczykami i denisowianami, na pewno wiele istniało ich także znacznie wcześniej, a niewykluczone, że przegapiliśmy jakąś, która skrzyżowała się także z H. sapiens.

Musimy więc być gotowi na to, że za jakiś czas tę historię trzeba będzie po raz kolejny opowiedzieć na nowo. ©℗

ZNALEZISKO Z RUMUNII

Choć współcześni ludzie (wyłączając rdzennych mieszkańców Afryki) posiadają 1,5-2,1 proc. neandertalskiego DNA, znamy skamieniałości, które mają go więcej. Na stanowisku Peştera cu Oase odkryto liczącą 40 tys. lat czaszkę H. sapiens posiadającą aż 6-9 proc. neandertalskiego DNA. Jej właściciel miał neandertalskiego przodka od 4 do 6 pokoleń wstecz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i kognitywista z Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych oraz redaktor działu Nauka „Tygodnika”, zainteresowany dwiema najbardziej niezwykłymi cechami ludzkiej natury: językiem i moralnością (również ich neuronalnym podłożem i ewolucją). Lubi się… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2020