Login do fantazji

Zamiast uszczęśliwiać dzieciaka smartfonem, pozwól mu się ponudzić. Bezczynność prowadzi do ciekawości. Rozwija wyobraźnię i twórcze myślenie.

05.08.2013

Czyta się kilka minut

 / Rys. Marek Adamik
/ Rys. Marek Adamik

Oto reklama jednego z operatorów komórkowych: rodzinka jedzie samochodem na wakacje. Smyki dokazują na całego. Jeszcze chwila, a mamusia i tatuś wyjdą z siebie. Ale jest sposób. Wystarczy dać urwisom „tablety uspokajające”. Zanurzając się w kolorowy, cyfrowy świat, zapominają one o trudach podróży. Rodzice mogą odetchnąć z ulgą.

Przyznajmy: wielu z nas doznaje podobnej ulgi, mogąc sprezentować dziecku najnowszy model smartfona, konsoli lub ultrabooka. Wracamy z pracy do domu i... mamy święty spokój. Małolat nie zaciągnie nas do zabawy samochodzikami, skoro na laptopie może się ścigać bolidem Sebastiana Vettela w 3D.

– Najlepsze, że zamiast wyrzutów sumienia wzbiera w nas rodzicielska duma – ironizuje Michał Gembal, dyrektor marketingu w dużej firmie technologicznej, ojciec czwórki dzieci. – Przecież dostarczyliśmy maleństwu rozrywki. Uchroniliśmy przed nudą.

Lecz czy faktycznie są powody do satysfakcji?

NA PIERWSZEJ LINII

„Dzieci są na pierwszej linii. Kiedy surfują w internecie, wciągają się w gry sieciowe, to ich kształtujący się mózg jest wystawiony na zbyt intensywną aktywność, która zaburza ich rozwój” – wskazuje Susan Greenfeld, profesor neurologii z Oksfordu. Potwierdza to jej kolega po fachu z Instytutu Pasteura w Paryżu, Jean-Pierre Bourgeois, który badał m.in. oddziaływanie ekranów w pierwszym okresie życia, gdy narząd myślenia jest szczególnie plastyczny, delikatny i nadwrażliwy na bodźce. Jak wyjaśniał na łamach „Le Nouvel Observateur”, neurony, ukształtowane jeszcze przed narodzeniem, tworzą połączenia. Sieci, drogi przepływu informacji formują się zależnie od tego, co widzi, odczuwa i z czym styka się maluch. Także używane przezeń narzędzia wpływają na jego mózg – negatywnie, gdy dostarczają zbyt dużo wrażeń.

Internet i multimedia mogą być groźne także dla nastoletnich umysłów. U pryszczatych fanów gier komputerowych, spędzających przed monitorami ponad dziewięć godzin tygodniowo, zaobserwowano wzrost objętości centralnej części mózgu – prążkowia – powiązanego z systemem nagrody. Ośrodkiem, który sprawia, że ciągnie nas do przyjemnych doświadczeń jak jedzenie, seks lub osiągnięcia. Bez tych dążeń bylibyśmy ponurym i zagrożonym gatunkiem. Niestety, złe ukształtowanie lub uszkodzenie systemu nagrody prowadzi do uzależnień i nałogów. W grę może wchodzić zarówno kompulsywne korzystanie z elektronicznych nowinek, jak i każde inne przymusowe zachowanie (np. alkohol, narkotyki, hazard).

Jednym z ubocznych skutków życia online jest stan permanentnego rozproszenia (ang. continuous partial attention). W 1934 r. dziecko umiało zachować koncentrację przez średnio 15 minut, dziś zaledwie przez 5 – podaje ­Philippe Meirieu, francuski specjalista w dziedzinie pedagogiki. Uczeń ukradkiem korzystający na lekcji z komórki stał się już niemal postacią ikoniczną. Podobnie jak ten, który odrabiając pracę domową, zagląda na Facebooka, ściąga filmy, słucha muzyki, kupuje na Allegro i flirtuje przez Skype’a. Opanowana do perfekcji wielozadaniowość, która jest dla młodych ludzi powodem do dumy, nie przekłada się jednak na świadectwa z czerwonym paskiem. Ani na poziom IQ, który – jeśli wierzyć Nicolasowi Carrowi, autorowi bestsellerowej książki „Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg” – w ostatnich 20 latach u przedstawicieli nowych pokoleń obniżył się aż o kilka punktów.

Kluczowym momentem w rozwoju inteligencji jest inhibicja, czyli zdolność blokowania nieistotnych treści, oddzielania ziarna od plew. Nawet dorośli, bombardowani codziennie milionami informacji, mają z tym kłopot. Co dopiero dzieci.

SZKOŁA LATANIA

Za pomocą mobilnych gadżetów w każdej chwili – w metrze, na przystanku, w szkole – można sięgnąć po interesujące treści w nieprzebranych zasobach sieci. A im mniej lat mają użytkownicy tych urządzeń, tym trudniej mówić w ich przypadku o znużeniu, pustce i bezczynności. Zjawisko to, zwane inteligentną nudą (ang. smart boredom), dotarło także do Polski, co potwierdza raport domu mediowego Lowe Media i Uniwersytetu Łódzkiego z 2012 r.

– W czasie deszczu dzieci się nudzą? 10–20 lat temu było to prawdą, dzisiaj już nie – uśmiecha się Grzegorz Wierchowiec, menedżer ds. badań w Lowe Media. – Młodzi ludzie, będący online 24 godziny na dobę, zawsze i wszędzie mogą się czymś zająć. Nie wiedzą, co to bezproduktywne czekanie na autobus lub wizytę u dentysty.

A właśnie owo bezproduktywne czekanie może być bardziej produktywne niż większość naszych aktywności. Tak przynajmniej uważa psycholog i pisarka Hanna Samson. Z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy maluchy, nie mając nic do roboty, bez trudu przenosiły się do własnego świata fantazji. Umiały fruwać, nie wstając z łóżka. Te współczesne – tłumaczy – gubią klucz do świata imaginacji w wieku sześciu lat, o cztery lata wcześniej niż ich rodzice. Szkoda. Bo owoce dziecięcej kreatywności zbieramy w dorosłym życiu. Kto w dzieciństwie umiał twórczo się bawić, w wieku dojrzałym lepiej rozwiązuje problemy i częściej bywa szczęśliwy.

Badania przeprowadzone w 1997 r. na Uniwersytecie w Oregonie przez psycholog Merjorie Taylor dowiodły, że dzięki zabawom z wyobraźnią czterolatki, niezależnie od inteligencji, lepiej sobie radzą z odróżnianiem rzeczywistości od fikcji. Odgrywając różne role – pielęgniarki, strażaka czy generała – rozwijają zespół umiejętności określanych jako „teoria umysłu”, która pomaga przewidywać i rozumieć zachowania innych ludzi. Wcielanie się w różne postacie zmusza je do przerabiania hipotetycznych scenariuszy wydarzeń.

„Co się stanie, jeśli posiłki nie dotrą na czas? Jak będzie wyglądał świat, gdy pokona nas armia droidów?”– zastanawia się grupa przedszkolaków, które udają rycerzy Jedi. Według Alison Gopnik, psycholog z uniwersytetu w Berkeley, takie rozważania pomagają dzieciom wpadać na świeże pomysły i wypracowywać niekonwencjonalne rozwiązania problemów. Aby wprowadzić zmianę, trzeba posiąść umiejętność odmiennego postrzegania rzeczywistości.

CUD W KAŁUŻY

Grzegorz Wierchowiec nie ma wątpliwości: dziecko powinno czasem zostać ze swoim umysłem samo, choćby oznaczało to dla niego dyskomfort. Z drugiej strony zachęca, by w tabletach i smarfonach nie widzieć wyłącznie nowoczesnej zabawki zapobiegającej nudzie. Z ich pomocą – argumentuje – kilkuletni użytkownicy tworzą nie mniej bajkowe światy niż te, które przed laty kreowali ich rodzice, mając do dyspozycji drewniane zabawki i kredki.

– Weźmy np. programy do rysowania – mówi ekspert z Lowe Media. – Nie ma znaczenia, czy wiekopomne dzieło młodego artysty powstaje na piasku, kartce papieru czy ekranie. Liczy się otwarty umysł, fantazja. Narzędzie to rzecz wtórna.

Według Michała Gembali, kluczem do sukcesu jest zrównoważanie wirtualnych rozrywek tradycyjną zabawą, polegającą choćby na wymyślaniu gier, historyjek, scenek. Nastolatek – podkreśla – szybciej zatraci się w najnowszej wersji „Need For Speed”, jeśli nie ma alternatyw: wycieczki rowerowej, obozu żeglarskiego, wspinaczki górskiej. – Poza tym w cyfrowym życiu swoich dzieci trzeba aktywnie uczestniczyć – dodaje.

Wtóruje mu dr Leszek Bukowski, wykładowca na wydziale Informatyki Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych: – Jak moi rodzice interesowali się tym, co robię na podwórku, tak ja zwracam uwagę na zabawy moich kilkuletnich córek w sieci – opowiada. – Razem odwiedzamy sklepy z aplikacjami, rozmawiamy o grach dobrych i złych, wspólnie rozwiązujemy zagadki i quizy. A potem idziemy na spacer. W realu. Rezultat? Dziewczynki są entuzjastkami multimediów, lecz i w przydrożnej kałuży umieją dostrzec fascynujące szczegóły.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2013