Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiadomo: pierwszy, który porównał kobietę do kwiatu, był poetą, wszyscy następni - grafomanami. Ten sposób mówienia o Janie Pawle II (np. zwroty w rodzaju: “coraz częściej nazywany wielkim", “największy z Polaków" itp.) grozi banalizacją najpiękniejszych treści. Nie zaskoczyło mnie i to, że w tym liście po wzruszających wspomnieniach, mających poruszyć uczucia, następują wezwania do ofiarności, czyli dawania pieniędzy na wspaniały zresztą cel: “opiekę nad rzeszą 1300 stypendystów ze wszystkich zakątków Polski", możliwą “dzięki ofiarom, składanym przez wiernych w czasie zbiórki, towarzyszącej Dniowi Papieskiemu". Dzieło to wszak “wspiera zdolną młodzież z małych ośrodków, o dużym bezrobociu, często zapóźnionych...".
Tak więc listu pasterskiego jako takiego nie uważam za coś dziwnego. Przywykliśmy, pomimo że taka forma komunikowania się pasterzy z wiernymi jest dziś nieco archaiczna. Zdumiał mnie moment, w którym przyszło mi ten list w kościele odczytać. Piszący go 17 czerwca (taką nosi datę) kardynałowie, arcybiskupi i biskupi chyba nie myśleli, że będzie on czytany w sam dzień wyborów prezydenckich. Nie przewidzieli 17 czerwca, że po wysłuchaniu go, prosto z kościoła ludzie pójdą (albo nie pójdą) głosować. Nie wiedzieli, że w dniach poprzedzających ten ważny akt będą postawieni przed trudnym obowiązkiem rozeznania niezbędnego dla dokonania wyboru. A w dniach poprzedzających wybory będą wystawieni na ciśnienie kampanii wyborczej. Może słuchając listu o Dniu Papieskim wierny rozmyślał, czy ma posłuchać katolickiego głosu w każdym domu, który nie bacząc na naukę Katechizmu - że osoby odpowiedzialne za media “mają obowiązek przy rozpowszechnianiu informacji służyć prawdzie i nie obrażać miłości. Powinny starać się, by szanować z równą troską istotę faktów i granice krytycznego osądu wobec osób. Nie powinny uciekać się do oszczerstw" - uparcie i wytrwale mieszał z błotem jednego z kandydatów, by promować drugiego? Wierny głowił się, być może, co zrobić z informacją, że ten drugi jakoby długo żył w związku tylko cywilnym i dopiero przed wyborami zawarł małżeństwo sakramentalne? Czy to źle, czy dobrze? Czy byłby bardziej godny zaufania, gdyby nie zawierał, czy też to, że się pod ciśnieniem chwili zdecydował, to jednak dobrze? I o innych tego rodzaju kwestiach rozmyślali słuchacze listu w tej ostatniej chwili, przed podjęciem decyzji. I niestety, do końca się nie dowiedzieli, czy Pasterze wspierają stanowisko “głosu katolickiego w każdym domu", czy jest to głos politycznej frakcji. Zapytany o to kompetentny przedstawiciel Episkopatu nie wiedzieć czemu bardzo się na dziennikarzy zirytował, co zrobiło fatalne wrażenie, bo wyglądało tak, jakby biskup nie miał nic do powiedzenia.
Słyszałem, że mądrość się przejawia nie tylko w tym, co się mówi, ale i w tym, czy mówi się w stosownej chwili. W tej chwili zwięzły komunikat w sprawie Dnia Papieskiego by wystarczył. Wierni, jak sądzę, czekali na jasne słowo Pasterzy, idące nieco dalej niż zalecenia głosowania i głosowania według sumienia - nawet jeśli towarzyszyło im potrzebne skądinąd stwierdzenie, że politycy nie powinni wspierać się autorytetem Kościoła. Kampania wyborcza dostarczała wielu innych pytań. Co w tym liście znaleźć się powinno? Nie wiem, bo sam na takie wskazania czekałem.