Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kamery to uchwyciły: ekskanclerz Helmut Schmidt, znany z bezkrytycznego stosunku do Rosji i protekcjonalności wobec Ukraińców, miał skwaszoną minę. 9 września Schmidt zasiadł w Bundestagu, by słuchać Bronisława Komorowskiego. Może sądził, że będzie to Sonntagsrede, jak Niemcy zwą puste mowy okolicznościowe. Ale Komorowski – gość honorowy w 75. rocznicę II wojny światowej – zaskoczył. Odwołując się do historii, argumentował, że w Rosji odradza się nacjonalistyczna ideologia, „jaką wszyscy znamy z lat 30.”. Komentator „FAZ” pisał potem, że prezydent pokazał, iż w Europie chodzi znów „o wolność lub niewolę, a więc o być albo nie być”. „Ukraina nie uczyniła nic, co by usprawiedliwiało [rosyjską] agresję”; nic, dodawał „FAZ”, prócz tego, że chce wolności.