Last call
Last call
W pewnym momencie zobaczyłem w światłach dwa zielone, fosforyzujące punkty. Ucieszyłem się: wilk. Ostatniego widziałem jakieś dwa lata temu, w środku wsi o siódmej rano. Przechodził przez szosę i ledwo na mnie spojrzał. Nawet nie przyspieszył, tylko sobie poszedł w swoją stronę. Stary, samotny, basior. W jasny, letni poranek. Więc się ucieszyłem, że może znowu i jak Bóg przykazał w mroźną zimową noc. Ale za małe to było, za wąskie en face i uszy miało wielkie i obwisłe. I szło nie po wilczemu, tylko się wlokło łapa za łapą, chybotliwie i całkiem beznadziejnie. Zatrzymałem auto, wysiadłem i wyszedłem naprzeciw. Przykucnąłem i czekałem, aż podejdzie.
To był pies. Zbliżył się i zatrzymał. Wyciągnąłem powoli rękę. Trącił ją zimnym nosem i podniósł łeb. Oczy miał smutne, smutniejsze nawet od tych obwisłych uszu. „A dokąd ty idziesz?” – zapytałem go i pogłaskałem po łbie....
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
kolejny, porzucony piesiak...
Znaleźliście się. Oby to był last