Łąka nadrzeczna

---ramka 442378|prawo|2---1.

30.06.2006

Czyta się kilka minut

Obraz nakreślony jest ledwie kilkoma pociągnięciami pióra, a przecież mamy poczucie pełni i namacalności. Oto mały chłopiec w królestwie przyjaznej człowiekowi natury, bosy, rozbawiony, zapewne szczęśliwy, i jego świat: udomowiony, bezpieczny, w którym ludzka ręka dba o lipowe aleje i sady, obsadza kwiatami gazon. Świat odbierany bardzo zmysłowo, jakby powietrze było gęste od zapachów, młode oczy wypełniały się kolorami, uszy wsłuchiwały w głos wilgi i jaskółek, zachwyt kazał chłonąć kształt grusz i jabłoni, niezwykłą konstelację traw na łące, by pamięć mogła przenieść je przez suche piaski czasu.

Wiersz prosty, pisany przez Czesława Miłosza u schyłku życia, głosem poety, który osiągnął pewność ręki, siłę i przejrzystość. Poety chcącego przede wszystkim wypowiedzieć, umieścić w słowie doznanie świata, własne doświadczenie, posługującego się językiem oszczędnym, który nie stara się zatrzymać naszych oczu na sobie, ale odsyła w głąb wiersza.

Rękopis, a właściwie komputerowy wydruk z zachowanymi odręcznymi poprawkami, pokazuje, iż praca poety nad "Obecnością" nie była zakończona, przypomina, że utwór pochodzi z tomu "Wierszy ostatnich", czasem zawieszonych między kształtem zamkniętym a wersją brulionową. Ostatnia linijka "Jakby unoszących się wewnątrz jednej niepoznawalnej Istoty" została opatrzona dwoma dopiskami: wzmacniającym przymiotnikiem "ogromnej" i alternatywną frazą "przynależnych do". Mogła więc brzmieć "Jakby unoszących się wewnątrz jednej ogromnej niepoznawalnej Istoty" lub "Jakby przynależnych do jednej ogromnej niepoznawalnej Istoty"... W niedokończeniu słychać milczący język śmierci.

2.

Gdy biegał boso wzdłuż Niewiaży, ostrożnie omijając Czarną Sadzawkę koło dworu w Szetejniach, miał siedem, może jeszcze osiem lat. Pobyt w majątku dziadków - po tułaczce I wojny, po wszystkich lękach dziecka, którego domem był wagon kolejowy, które patrzyło na śmierć i strach dorosłych - był, jak to Miłosz później określił, zanurzeniem się w ziemskim raju, pełnym kwiatów i śmiechu lnianowłosych dziewcząt. Przymuszany przez matkę, niechętnie uczył się czytać, stawiał pierwsze nieporadne kulfony. Ale gdy tylko mógł, znikał na całe dnie w ogrodach, znajdował kryjówkę w gęstwinie leszczyny, której gałęzie tak dobrze się też nadawały do wyrobu łuków.

Wszystko to trwało krócej niż może sądzić czytelnik "Doliny Issy". Rok, może nieco więcej - bo już wkrótce było osiedlenie się w Wilnie, Pierwsza Komunia, panika ucieczki przed bolszewikami, powrót, gimnazjum. Z dziecięcą zachłannością chłonął dany mu na chwilę świat, którego obrazy przetrwały, choć chłopiec zmienił się w starca, a świat został zniszczony. Bo dziś w Szetejniach nie ma śladu po dworze i gazonach, zmieniła się, zapadła nisko rzeka, przetrwały tylko niektóre drzewa. W ciszy pasą się konie, nad ciemnymi wodami przemykają ważki.

3.

"Byłem więc małym Adamem biegającym cały dzień w ogrodzie wśród drzew, które wydawały mi się wyższe, niż były w rzeczywistości, a moich doznań i fantazji nie tłumił żaden szyderczy śmiech demona" - wspomina w wykładzie zatytułowanym "Szczęście". W przywołaniu postaci pierwszego człowieka ważne jest i to, że był on sam, pozbawiony towarzysza.

Bo rok ziemskiego raju w Szetejniach to rok dziecięcej samotności, bez rówieśników, rok spędzony z matką i dziadkami, ale przede wszystkim z samym sobą. Czas skupienia na własnej osobie i oglądanym, doświadczanym świecie. Beztroski chłopczyk w cieniu ukwieconych drzew, który nie przeczuwa, ile udręk przyniesie mu obcowanie z innymi dziećmi, który ma jeszcze poczucie własnej wyjątkowości i nienaruszalności. Bo czuje się w pełni "dzieckiem Króla", nad którym dorośli pochylają się z miłością, troską i zachwytem, bo nie dotyka go jeszcze żart, szyderstwo czy choćby obojętność rówieśnych mu istot. Dopiero w szkole dowie się, że jest jednym z wielu, takim samym, a czasem gorszym od innych.

Czy doznaliśmy kiedyś dziecięcego raju? Co pamiętamy? Jak długo, czy w ogóle świat był dla nas przychylny, przez jego ścieżki prowadził opiekuńczy anioł? Sięgam głęboko w pamięć i nie znajduję nic o podobnej intensywności. Widzę pierwsze szkolne lęki i przyjaźni siedmioletniego chłopca, radości boiska, ubogie zabawki, nieśmiałe próby penetrowania świata. Duchowa energia była chyba rozproszona, ogarniała nauczycieli, rówieśników, tak wiele tak zwykłych rzeczy. Czytanie Miłosza zawsze przynosi myśl o jego odmienności, o tym, że w porównaniu z nim czuje się mniej, pamięta gorzej, że pewnie nie będzie nam dane poznać, czy rzeczywiście "rzeczy zobaczone w nagłym błysku odsłaniają swoją boską istotę".

Nigdy też nie dowiemy się, ile w wierszu jest pamięci, a ile wizji artysty, który nieco wcześniej, w "Traktacie teologicznym", inaczej zapisywał dziecięce doznanie natury: "Sześcioletni, czułem grozę w kamiennym porządku świata". Warto byłoby przecież zastanowić się, co literaturze przyniosła zagłada świata dworków, w którym dziecko o wiele dłużej przebywało z sobą, dorosłymi, nauczycielem, nie znając, teraz już przedszkolnej, gromadności. Literat wielkiego miasta pozbawiony jest wiedzy o berach i ulęgałkach, o tropach zwierząt, ale może i czegoś ważniejszego - głębszego, spokojniejszego oddechu.

4.

"W ramionach bogów rosłem" - pisał Hölderlin. Przywołana w wierszu Miłosza "obecność" to odczucie bardzo wczesne i w gruncie rzeczy nienazywalne. Być może jego bohater mógłby rozpoznać twarze bogów starożytnej Grecji, być może jest - nieświadomym tego - panteistą. Ale to tylko słowa, nazwy, a za nimi kryje się jakaś pierwotna intuicja, doznanie świata nasyconego - sensem, sakralnością, Istnieniem, jak powiedziałby Heidegger: Byciem.

W tym jednym z ostatnich utworów Miłosza dokonuje się oddzielenie, katolicyzm kształtuje umysł chłopca, zabierając mu intuicję bycia. Czy jednak między bogami i demonami zaludniającymi świat starożytny a chrześcijańskimi diabłami i świętymi jest, z tego punktu widzenia, tak wielka różnica? Cięcie jest wcześniejsze niż nauka pacierza, poznawanie grzechów i przykazań. Granica leży między jednością a indywidualnością - chłopczyk z "Obecności" był przez chwilę Adamem, który jeszcze nie spożył owocu z drzewa wiadomości, nie zdobył świadomości samego siebie, żył wewnątrz nasyconego boskością świata, tej "jednej niepoznawalnej Istoty".

Nie wie jeszcze, że dziesięciolecia później dojrzały mężczyzna będzie długo rozmyślał o buncie aniołów, z których najpotężniejszy odłączył się od Jedności, wypowiadając "ja"; będzie czytał Swedenborga, dla którego "zjedzenie owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego oznacza zwycięstwo proprium człowieka, jego samosobności, wyłamanie się ze stanu harmonii, w którym człowiek nic sobie nie przypisywał, lecz żył zanurzony w Bogu", i jeszcze będzie łączył te myśli z rozważaniem o piekle samotności, na które skazuje artystę jego egocentryzm.

5.

Powrócić do jedności, do stanu łaski, kiedy ufnie czuliśmy nienazywalną obecność, czyjąś opiekę. Być dzieckiem, nad którym czuwają ukochani, nieledwie boscy w swej wszechmocy, rodzice. Zrzucić ciężar świadomości, pamięć grzechów...

Jednym z najbardziej wzruszających wierszy Czesława Miłosza jest pełna ukojenia i światła "Łąka":

Była to łąka nadrzeczna, bujna, sprzed sianokosów,

W nieskazitelnym dniu czerwcowego słońca.

Całe życie szukałem jej, znalazłem i rozpoznałem:

Rosły tu trawy i kwiaty kiedyś znajome dziecku.

Przez na wpół przymknięte powieki wchłaniałem

świetlistość.

I zapach mnie ogarnął, ustało wszelkie wiedzenie.

Nagle poczułem, że znikam i płaczę ze szczęścia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1971 r. Krytyk literacki, pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, sekretarz Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, wieloletni redaktor „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „Miłosz. Biografia” (Wydawnictwo Znak,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2006