Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W filmie meksykańskiego reżysera panicznego strachu nie wywołuje tytułowy Faun (w mitologii rzymskiej znany jako Pan), jakkolwiek jego perwersyjno-plugawy kształt, rodem z ociekających fizjologią horrorów, może z początku szokować. Figurą zdecydowanie odrażającą jest kapitan Vidal (Sergi López), frankistowski oficer, polujący na niedobitki lewicowej partyzantki w kilka lat po zakończeniu hiszpańskiej wojny domowej. Jego zakutą w mundur, iście demoniczną postać oglądamy oczami małej Ofelii, pasierbicy, która wraz z ciężarną matką przybywa do stacjonującego w lasach obozu wojskowego.
Dziewczynka, wzorem książkowych starszych sióstr: Alicji w Krainie Czarów czy Dorotki z "Czarnoksiężnika z Oz", od niepojętej codzienności rządzonej przez dorosłych woli wędrówki w głąb własnej wyobraźni. Najciekawsze, że zanurza się w ów baśniowy labirynt nie po to wyłącznie, by oderwać się od świata zdominowanego przez despotycznego ojczyma, szafującego ludzkim życiem sadystycznego macho. Ofelia, zdobywszy klucz do krainy magii, stara się go wykorzystać w realnym świecie, by uczynić go trochę bardziej zrozumiałym i znośnym.
Wraz z dziewczynką wkraczamy w mityczną czasoprzestrzeń złożoną z bajecznych, skąpanych w miękkim świetle obrazów. Ich intensywność i rozbuchanie każą przywołać największe w dzisiejszym kinie osiągnięcia w dziedzinie fantasy, z trylogią "Władca pierścieni" na czele. Nic dziwnego, że większość z kilkudziesięciu nagród zdobytych przez "Labirynt" w ostatnim roku dotyczyła efektów wizualnych: zdjęć, scenografii, charakteryzacji (w tym trzy Oscary i Złota Żaba dla operatora Guillermo Navarro na ostatnim łódzkim festiwalu Camerimage).
Przy okazji, za sprawą małej Ofelii odbywamy jeszcze inną podróż: film del Toro zabiera nas do świata dzieciństwa. Tylko w nim płynnie przenikają się porządki, mieszając to, co realne, z pierwiastkiem magicznym, a to, co swojskie - z tajemnicą. Wędrówka po labiryncie Fauna przynosi wachlarz archetypicznych toposów baśniowych, kształtujących naszą wrażliwość w najwcześniejszym stadium. Oto wiekowy las-labirynt zamieszkany przez tajemnicze stwory. Przed bohaterką stoją trzy zadania, które musi wykonać, by dostąpić przeistoczenia w nieśmiertelną księżniczkę. W tym wszystkim jest jeszcze okrutny "macoch" faworyzujący swoją progeniturę kosztem naszej bohaterki czy uczłowieczony korzeń mandragory, który ratuje ludzkie życie, ale czuje i cierpi tak samo jak człowiek.
Czyż monstrualna, oślizła ropucha zamieszkująca pień starego drzewa, które pasożytniczo niszczy, nie uruchamia naszych podświadomych, nie tylko dziecięcych lęków przed mroczną stroną natury? Czy wielkie, natrętne owady, przybierające w głowie Ofelii postać dobrych wróżek, nie są próbą oswojenia tych lęków? Jednak w stworzonej przez del Toro rekwizytorni wyobraźni, pośród motywów czarodziejskich, "guślarskich", o proweniencji wyraźnie ludowej, dominuje jeszcze inny ton. Meksykanin, wychowywany w duchu surowej religijności katolickiej, dziś odżegnuje się od katolickiej tożsamości, mimo to wypełnia swoją opowieść treścią wyraźnie religijną. Z iście latynoską żarliwością opowiada o piekle i niebie, o wolnej woli, pięknym geście ofiary, o mesjańskich tęsknotach i sensie śmierci, którym jest powrót na łono ojca, a następnie zmartwychwstanie. Jeśli nawet sprowadzić ów wymiar do poziomu dziecięcych rojeń, trudno odmówić mu sugestywnej mocy.
Bruno Bettelheim w przełomowej pracy "Cudowne i pożyteczne", w której zajmował się terapeutycznym działaniem baśni, pisze, że dopiero inicjacja bohatera baśniowego w obcy i zrazu niezrozumiały świat pomaga mu odnaleźć siebie. Powołując się na teorie Chestertona i C.S. Lewisa, wskazywał, iż dzięki baśniom życie ludzkie "jest odgadywane od wewnątrz", porządkuje się i nabiera sensu.
Jaką terapią może być dla nas, dorosłych, opowieść o heroicznej dziewczynce, pokracznym Faunie i krwawych początkach faszystowskiego reżimu w Hiszpanii? Historyczny kontekst jest w filmie raczej umowny, bliższy przypowieści niż trzeźwemu rozrachunkowi. Egzorcyzmowanie historycznych demonów, jeśli ma miejsce w "Labiryncie Fauna", odbywa się raczej w sferze symbolicznej (podobnie jak w innym filmie del Toro - "Kręgosłupie diabła", starszej o sześć lat poetyckiej opowieści o duchach).
Oczyszczający sens tej baśni zawiera się w czymś innym: przede wszystkim w pochwale wyobraźni, która nie jest li tylko czczą fantazją czy banalną ucieczką od życia, ale odpryskiem ludzkiej duszy, która szuka sobie miejsca w innych rejestrach rzeczywistości, próbując odpowiedzieć na pytanie, kim jest i jakie jest jej miejsce w chaosie zdarzeń. Dzięki takim właśnie duchowym przygodom Ofelia nie przygląda się biernie panoszącemu się złu, nie wpada w otchłań rozpaczy, nie poddaje się lękom. Potrafi za to, na przekór wojennemu pandemonium, ocalić w sobie iskrę niewinności.
43-letni reżyser, znany dotychczas z widowiskowych adaptacji komiksów ("Blade II", "Hellboy"), nie tak dawno odmówił podjęcia się hollywoodzkiej wersji "Opowieści z Narnii". Postawił na własny scenariusz, zrodzony z osobistych fascynacji i obsesji. "Labirynt Fauna" to film-palimpsest, dający się odczytywać przy użyciu rozmaitych kluczy. Gratkę znajdzie tu zarówno poszukiwacz psychoanalitycznych znaczeń, jak i badacz kulturowych tropów. Trudno byłoby także odmówić filmowi stricte hiszpańskich konotacji: w omówieniach filmu nader często pojawiają się odniesienia do ekspresyjnego języka obrazów Goi czy onirycznych filmów Carlosa Saury z lat 70., rozprawiających się z pamięcią wojny domowej. Baśniowość "Labiryntu Fauna" jest bowiem zwodnicza. Niby wierna klasycznym schematom tego gatunku, a jednak jej happy end pozostaje niejednoznaczny i rozbudza w widzu niepokój. W finale dokonuje się co prawda akt oczyszczenia, a okrutny świat zyskuje utracony sens - jednak po to tylko, by sprowokować nas do zadania sobie kolejnych pytań.
"LABIRYNT FAUNA" ("El laberinto del Fauno") - scen. i reż.: Guillermo del Toro; zdj.: Guillermo Navarro; muz.: Javier Navarette; mont.: Bernat Vilaplana; scenogr.: Eugenio Caballeo; wyst.: Ariadna Gil, Ivana Baquero, Sergi López, Maribel Verdú, Doug Jones, Álex Angulo i inni; prod.: Meksyk/Hiszpania/USA, 2006; dystryb. Kino Świat; w kinach od 30 marca.