Kurierzy pamięci

Jak Władysław Bartoszewski i Jan Karski są dziś postrzegani w Niemczech?

18.04.2016

Czyta się kilka minut

Władysław Bartoszewski jako więzień KL Auschwitz, numer obozowy 4427. / Fot. Państwowe Muzeum Auschwitz Birkenau
Władysław Bartoszewski jako więzień KL Auschwitz, numer obozowy 4427. / Fot. Państwowe Muzeum Auschwitz Birkenau

Fakt, że był więźniem Auschwitz, miał określić całe jego późniejsze życie. W 1940 r., gdy Władysław Bartoszewski tam trafił, tamtejszy obóz koncentracyjny nie miał jeszcze takiego charakteru, w jakim wszedł później do historii: jako najbardziej potworne z miejsc, w których narodowi socjaliści dokonywali masowych zbrodni. Ale funkcjonujący już wtedy brutalny reżim wystarczył, by więźnia numer 4427 doprowadzić do tak fatalnego stanu zdrowia, że w kwietniu 1941 r. został zwolniony dzięki zabiegom Polskiego Czerwonego Krzyża.

Paradoksalnie, wiele lat później to właśnie okoliczność, iż był w Auschwitz, miała w szczególny sposób związać go z Niemcami. Internowanemu po wprowadzeniu stanu wojennego antykomunistycznemu opozycjoniście – po jego zwolnieniu Republika Federalna zaoferowała schronienie. Bartoszewski został najpierw, w latach 1982-83, stypendystą na Wissenschaftskolleg w Berlinie Zachodnim, a potem objął tzw. profesury gościnne na Uniwersytecie Monachijskim i Katolickim Uniwersytecie Eichstätt.

W tym czasie niemiecka opinia publiczna zwróciła też uwagę na publikacje tego historyka i zaangażowanego świadka. Najpierw na jego książkę „Das Warschauer Getto wie es wirklich war” („Warszawskie getto, jakie było naprawdę”), wydaną w 1983 r. na 40. rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim (z dokumentacją fotograficzną i wstępem Stanisława Lema, już od dawna popularnego w Niemczech). W tym samym roku ukazała się też charakterystyczna praca autobiograficzna Bartoszewskiego: „Herbst der Hoffnungen. Es lohnt sich, anständig zu sein” („Jesień nadziei. Warto być przyzwoitym”). W krótkim czasie ten polityczny uchodźca z PRL, niegdyś zaangażowany w ratowanie Żydów prześladowanych przez Niemców, uzyskał w Republice Federalnej status moralnej instancji. Efektem tego było przyznanie mu w 1986 r. prestiżowej Nagrody Pokojowej Niemieckich Księgarzy, a potem, już po politycznym przełomie w Europie Wschodniej, także szeregu dalszych nagród i wyróżnień, m.in. w 1996 r. Nagrody im. Heinricha Heinego przyznawanej przez miasto Düsseldorf, w 2001 r. Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, w 2002 r. Nagrody im. Eugena Kogona – i wielu innych.

Rozwój ten jest tym bardziej zdumiewający, gdyż Bartoszewski nie interesował się sprawami żydowskimi od samego początku swej życiowej drogi. Dla późniejszego historyka było jasne, że pomoc ze strony Polaków dla tłumionego przez SS powstania w getcie nie mogła mieć znaczenia militarnego, ale mogła mieć znaczenie moralne. A młody Bartoszewski sam musiał najpierw wyzwolić się z uprzedzeń i stereotypów na temat Żydów, które dominowały w narodowo-katolickim środowisku wokół pisarki Zofii Kossak (zob. „Polskie reakcje na powstanie”, „Midrasz”, kwiecień 2003, s. 18-19).
Z kolei niemieckie postrzeganie Jana Karskiego związane jest z filmem „Shoah”, który także w Niemczech spotkał się z dużym zainteresowaniem. Jego twórca Claude Lanzmann rozmawiał na początku lat 80. w USA z bardzo szczupłym, bardzo wysokim i wtedy już wiekowym, bo ponad 80-letnim mężczyzną. Był to Karski: naoczny świadek ludobójstwa, którego niemieccy okupanci dokonali na Żydach – co Karski mógł oglądać z bliska, w sensie dosłownym: w Warszawie oraz w getcie w Izbicy, do którego się przekradł. Już wtedy był świadom, że celem narodowych socjalistów jest całkowita eksterminacja Żydów.

Wywiad Lanzmanna z Karskim to jeden z najbardziej chwytających za serce momentów tego filmu. Niemniej ten prawnik, dyplomata i kurier polskiego rządu na uchodźstwie, krążący między Londynem i okupowaną Polską – w oczach niemieckich widzów postrzegany był wtedy jako amerykański profesor historii. Fakt, że naprawdę nazywał się Jan Kozielewski, nie był znany. Także na niemieckim rynku książki Karski był długo nieobecny: jego praca o Polskim Państwie Podziemnym ukazała się tu dopiero w 2011 r. – wydobywając w Niemczech ponownie tę postać z zapomnienia. Wcześniej dostępna była jedynie od 1998 r. jego biografia, tłumaczenie z wydania amerykańskiego (E. Thomas Wood i Stanisław Jankowski „Karski. How One Man Tried to Stop the Holocaust”). Dopiero Marta Kijowska, żyjąca w Niemczech autorka z polskimi korzeniami, opublikowała ostatnio pierwszą jego biografię napisaną po niemiecku, nadto bardzo obszerną; nosi ona piękny tytuł: „Kurier der Erinnerung” („Kurier pamięci”).

Określenie to mogłoby pasować zresztą też do Władysława Bartoszewskiego. I tym samym można stwierdzić, że dziś obaj ci wybitni protagoniści kultury pamięci, która w niepowtarzalny sposób łączy Polaków, Niemców i Izraelczyków, są znani także w Niemczech. Choć mniej jako historycy, a bardziej jako moralni giganci, którzy przeciwstawiali się zbrodniom przeciw ludzkości, popełnianym w XX wieku przez nazistowskie Niemcy. ©

Dr KLAUS-PETER FRIEDRICH (ur. 1960) jest niemieckim historykiem w Marburgu, autorem publikacji o historii Polski w XX w., m.in. „Der nationalsozialistische Judenmord und das polnisch-jüdische Verhältnis im Diskurs der polnischen Untergrundpresse (1942–1944)” („Narodowosocjalistyczny mord na Żydach a relacje polsko-żydowskie w dyskursie polskiej prasy podziemnej 1942–1944”).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2016