Krytykanci

Poważne dzienniki i tygodniki mnożą przykłady kłopotów lub dyskryminacji, jakie nas spotkają po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Wszystkie wskaźniki opinii publicznej pokazują, że poparcie dla naszego członkostwa wciąż spada.

04.04.2004

Czyta się kilka minut

Na pewno jest to wynik licznych problemów, po części wynikających z postawy starych krajów Unii, po części z naszego złego przygotowania i generalnie naszej marnej formy gospodarczej. Niedawno kupowałem opał na zimę i zwyczajowo żaliłem się leśniczemu na wzrost cen drewna, a on na to: - Panie, a co dopiero będzie, jak wstąpimy do Unii. Podobne zdarzenie miałem ze świnią, której cena też zdaniem sąsiada (świnia już jest w zamrażarce w postaci różnych pyszności), po wejściu do Unii będzie wyższa. Czy leśniczy i sąsiad mają rację? Nie wiem, być może tak, ale czy z tego powodu mamy teraz wystąpić z Unii? Rozumiem leśniczego i sąsiada, którzy - a są to ludzie inteligentni - skupiają się na swoim drzewnym lub świńskim poletku, nie rozumiem poważnych publicystów, którzy jakby umówili się, że biorą udział w wyścigu, kto wykaże więcej mankamentów polskiej akcesji.

Jest to bardzo niebezpieczne z dwu powodów. Po pierwsze, dlatego, że publicyści owi i specjaliści mają rację. To znaczy: mają rację, jeżeli myśleć kategoriami krótkoterminowymi. Wszystkie kraje, które dołączały do Unii po Hiszpanii już miały znacznie gorszą sytuację, bo minęła wielka historyczna koniunktura gospodarcza złotych lat 1948-78. Na przykład Austriacy otwarcie przyznają, ze korzyści z członkostwa w Unii zaczęli odczuwać dopiero po trzech latach, a rolnictwo do dzisiaj ma się bardzo kiepsko. Ponadto w pierwszym okresie trzeba się bardzo wiele nauczyć i nawet gdybyśmy byli świetnie przygotowani (a nie jesteśmy), to i tak popełnilibyśmy bardzo wiele błędów i nie potrafilibyśmy wykorzystać wszystkich okazji. Więc rzeczywiście po wstąpieniu do Unii będzie gorzej, ale chyba już wszyscy zapomnieli, że przed referendum padały powszechne były głosy, że jest to decyzja nie dla naszego dobra, lecz dla dobra naszych dzieci i wnuków.

Jest jednak drugi, znacznie poważniejszy, argument przeciwko temu bezsensownemu, chociaż łatwemu narzekaniu. Otóż za rok ledwie (jeżeli nie wcześniej) odbędą się w Polsce wybory parlamentarne. Będzie to najgorszy okres naszych rachunków z Unią, będzie widać niemal wyłącznie negatywy, bo pozytywy nie zdążą się jeszcze ujawnić. Otóż wszyscy, którzy dzisiaj narzekają, a nie próbują pokazać, jak powoli już korzystamy z członkostwa w Unii, wszyscy, którzy - co należy do dziennikarskiej natury - zwracają uwagę tylko na bieżące wydarzenia, a nie tendencje długoterminowe, napędzają wyborców tym partiom, które będą prowadziły kampanie wyborcza pod tryumfalnymi hasłami: a nie mówiliśmy, że Unia Europejska to zguba Polski.

Wprawdzie ludzie są rozsądni, ale trudno od nich oczekiwać nadmiaru cierpliwości, skoro im się nie pokazuje tego, co dobre i rozsądne, a tylko nasze porażki lub unijne złośliwości. To w prosty sposób może doprowadzić do zwycięstwa anty-unijnych ugrupowań i co my wtedy zrobimy? Znowu dziennikarze i publicyści będą mieli okazję do narzekania.

Otóż w wielu przypadkach opinia publiczna sama potrafi sobie wyrobić zdanie, jednak procesy, które powstaną w rezultacie tej akcesji będą trwały tak długo, że tylko dobre i oświecone komentarze mogą społeczeństwu pomóc w przetrzymaniu tego okresu w nastrojach minimalnie choćby optymistycznych. Wzywam więc do zastanowienia i do rezygnacji z codziennych sensacji tych wszystkich, którzy nie chcą pomagać nam wszystkim w dostosowaniu się do życia w nowym świecie. Jak nie mają nic do powiedzenia, to niech mają chociaż tyle przyzwoitości, żeby zamilknąć i nie przeszkadzać, bo potem, za rok, może być już za późno.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2004