Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Saint-Quentin-Fallavier we Francji 35-letni muzułmanin-salafita obciął głowę swemu pracodawcy i próbował wysadzić w powietrze fabrykę przetwarzającą gaz ziemny; ujęła go policja. Wcześniej zrobił sobie zdjęcie (tzw. selfie) z obciętą głową ofiary. Francuzi są w szoku, politycy mówią o „nowej formie barbarzyństwa”; w mediach pojawia się teza, że w kraju trwa islamska „guerilla”. Z kolei w tunezyjskim kurorcie Port El-Kantaoui 23-letni student zaatakował wypoczywających na plaży zachodnich turystów. Zanim zginął w walce z policją, zastrzelił co najmniej 39 i ranił 30 z nich. Ofiary to głównie Brytyjczycy, a do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie (IS), podając, że zamachowiec był „żołnierzem kalifatu”. W Kuwejcie zamachowiec samobójca związany z IS wysadził się w powietrze w szyickim meczecie podczas piątkowych modlitw, zabijając co najmniej 27 osób; ponad 200 zostało rannych (na zdjęciu). To pierwszy zamach sunnickiego Państwa Islamskiego na szyicką świątynię w tym kraju. Również tego dnia siły IS zaatakowały nagle Kobane – miasto w Syrii przy granicy z Turcją, zamieszkane przez Kurdów. Atak poprzedziły eksplozje trzech bomb, zdetonowanych przez zamachowców samobójców, które zabiły kilkadziesiąt osób. Po dwóch dniach siły IS zostały odparte przez wojska kurdyjskie (w 2014 r. o Kobane toczyła się przez kilka miesięcy bitwa między IS i Kurdami, zakończona klęską IS). Eksperci spekulują, czy wszystkie akcje były skoordynowane. ©℗