KRONIKA

04 – 10 czerwca

11.06.2013

Czyta się kilka minut

Jeśli człowiek nie bardzo lubi siebie, Bóg mu nie błogosławi. A ten, kto siebie lubi, nie chce być papieżem. Dlatego to nie ja chciałem być papieżem. (Odpowiedział Franciszek podczas spotkania 7 czerwca z uczniami szkół jezuickich na spontaniczne pytanie: czy chciał zostać papieżem?)


Radosne spotkanie uczniów z papieżem. Aż z dziewięcioma tysiącami uczniów szkół prowadzonych przez jezuitów we Włoszech i w Albanii spotkał się Franciszek 7 czerwca w Auli Pawła VI. Papież, wyznając, że czuje się „jak w rodzinie”, odłożył przygotowane 5-stronicowe przemówienie – „jest dość nudne”, powiedział – i wszedł w spontaniczny dialog z uczniami. Najpierw wskazał na wielkoduszność jako kluczowy element wychowania jezuickiego. Potem odpowiadał na pytania spontanicznie zadawane przez kilku uczniów i nauczycieli, m.in. o trudności w dorastaniu. „Nie bójcie się upadków, bo w sztuce wędrowania ważne jest nie upadanie, lecz szybkie, natychmiastowe powstawanie i dalsze kroczenie” – przekonywał papież. Wyjaśnił także, dlaczego woli mieszkać w Domu św. Marty niż w Pałacu Apostolskim. „Nie jest to tylko sprawa bogactwa, ale raczej problem osobowości. Potrzebuję żyć wśród ludzi i gdybym mieszkał sam, może nieco izolowany, nie czułbym się dobrze” – wyjaśnił Franciszek. Na pytanie, czy nadal widuje się ze swymi przyjaciółmi, Franciszek odpowiedział, że „nie można żyć bez przyjaciół”. W odpowiedzi, dlaczego został jezuitą, Franciszek wyjaśnił, że najbardziej w tym zakonie podobała mu się jego misyjność i jeszcze w czasie studiów filozofii napisał do ówczesnego generała o. Arrupe, aby wysłano go do Japonii lub jakiegoś innego kraju. „Ale on dobrze pomyślał i odpisał mi, że ze względu na chorobę płuc nie jestem dobry do tak ciężkiej pracy, i zostałem w Buenos Aires” – przyznał gospodarz spotkania. Papież mówił także o kryzysie i niepewnej przyszłości dla młodych. Kryzys przeżywa przede wszystkim wartość ludzkiej osoby, ponieważ dzisiaj liczy się najbardziej pieniądz, a polityka nie jest czymś, od czego trzeba trzymać się z daleka, przeciwnie, dla świeckich chrześcijan jest ona „obowiązkiem”.


Karierowiczostwo to trąd! Wolny od ambicji i osobistych celów, otwarty na zrozumienie i na spotkanie – taki powinien być papieski dyplomata według Franciszka, który nie przebierając w słowach, nazwał karierowiczostwo trądem i wezwał do pielęgnowania głębokiego życia kapłańskiego i duchowego. Papież spotkał się 6 czerwca z wychowankami Papieskiej Akademii Kościelnej, instytucji, w której kształci się dyplomatyczny personel Stolicy Apostolskiej. Są oni powołani do „pracy – powiedział – która wymaga wielkiej wolności wewnętrznej”, a więc „tego, by byli wolni od osobistych projektów, możliwości zaprogramowania przyszłości”, a przede wszystkim, by „byli wolni od ambicji bądź osobistych celów, które mogą zaszkodzić Kościołowi”. „Kiedy w nuncjaturze – mówił Franciszek – jest sekretarz bądź nuncjusz, który nie idzie drogą świętości i daje się wciągnąć w liczne formy, w liczne odmiany duchowej światowości, staje się śmieszny i wszyscy się z niego śmieją. Proszę was – powiedział – nie ośmieszajcie się: albo bądźcie święci, albo wracajcie do diecezji i bądźcie proboszczami; ale nie bądźcie śmieszni w życiu dyplomatycznym, gdzie duchowe życie kapłana jest wystawione na tyle niebezpieczeństw”.


Zmarł kard. Stanisław Nagy. Miał 92 lata. Urodził się górniczej rodzinie w 1921 r. w Bieruniu Starym na Śląsku. Ojciec miał korzenie węgierskie. Jako 16-latek wstąpił do Zgromadzenia Księży Sercanów. Od 1958 r. aż do przejścia na emeryturę wykładał teologię fundamentalną na KUL-u. Był prodziekanem Wydziału Teologii, kierownikiem Katedry Eklezjologii Fundamentalnej oraz Sekcji Teologii Porównawczej i Ekumenicznej. Przez dwie kadencje był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Był także członkiem Komisji Mieszanej Katolicko-Luterańskiej powołanej przez watykański Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan i Światową Federację Luterańską.


Czy to dobrze, że biskupi „rozwodzą się” z diecezją? Praktykę przenoszenia biskupów z jednej diecezji do drugiej skrytykował ostatnio były generał zakonu dominikanów, o. Timothy Radcliffe. W wywiadzie dla blogu teologicznego wydawnictwa Queriniana zastanawiał się on, czy takie przenosiny są dobre dla samych biskupów. „Noszą oni pierścień, będący znakiem »zaślubin« ze swą diecezją, ale dość często odchodzą od swej pierwszej diecezji i poślubiają inne. Gdyby wiedzieli, że są przeznaczeni do pozostania w swej diecezji, mogliby wówczas poświęcić jej całą swą uwagę. To naprawdę dziwne, że wolno biskupom rozwodzić się ze swą diecezją, ale nie [wolno rozwodzić się] osobom połączonym małżeństwem!” – mówił o. Radcliffe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2013