Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak zapowiedział w rozmowie z KAI przewodniczący Zespołu Episkopatu ds. Ruchów Intronizacyjnych, bp Andrzej Czaja, taki akt będzie odczytany w łagiewnickim Sanktuarium Bożego Miłosierdzia 19 listopada 2016 r., w przededniu uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.
W Roku Miłosierdziu będzie to zapewne jedno z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń religijnych w Polsce. „Na naszych oczach powstaje schizmatycki ruch parareligijny o licznych cechach sekty, z celami wykraczającymi poza aspiracje religijne. Czyżby powtórka z Lefebvre’a – tym razem po polsku?” – pisaliśmy o aktywności ruchów intronizacyjnych w październiku 2010 r.
Ruch intronizacyjny ma swoje korzenie w spontanicznych staraniach o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego przedwojennej krakowskiej mistyczki Rozalii Celakówny (1901–1944), której Pan Jezus miał w wizjach zlecić misję intronizowania Go na Króla Polski. Z jej pism wynika, że akt intronizacji dokonany przez naród na czele z rządem i Episkopatem stanowi jedyny ratunek przed wojenną zagładą Polski. W szerzenie idei intronizacji zaangażowali się kontrowersyjni księża: suspendowany ks. Piotr Natanek i wydalony z zakonu jezuitów, nieżyjący już ks. Tadeusz Kiersztyn.
Biskupi postawili na dialog. Jeszcze w październiku 2012 r. w liście pasterskim „O królowaniu Jezusa Chrystusa” przekonywali, że Chrystus jest Królem i nie trzeba Go intronizować, a myślenie, iż wystarczy obwołać Chrystusa Królem Polski, a wszystko zmieni się na lepsze, jest iluzoryczne czy wręcz szkodliwe. Bp Czaja przyznał, że list ten wywołał oburzenie, które doprowadziło do zniuansowania stanowiska Episkopatu. Biskupi postanowili uwzględnić „aspekt społeczny” intronizacji. Co to dokładnie będzie znaczyć i czy uda się biskupom zachować religijny charakter tego wydarzenia? ©℗