Konsekracja wieży Babel

Gdy w październiku (zob. “TP" nr 43/03) prymasi-zwierzchnicy Wspólnoty Anglikańskiej ostrzegli Kościół episkopalny w USA, że konsekracja na biskupa jawnego homoseksualisty pchnie ich wspólnotę nad przepaść i będzie mieć tragiczne skutki dla ekumenizmu, istniała wątła nadzieja, że Amerykanie się opamiętają. Na próżno: 2 listopada ks. Gene Robinson został biskupem.

16.11.2003

Czyta się kilka minut

Konsekracja homoseksualisty okazała się ważniejsza niż jedność samego episkopalizmu, jedność całego anglikanizmu i jedność chrześcijaństwa. Co więcej, okazała się ważniejsza niż nauczanie całej Wspólnoty Anglikańskiej, tradycja chrześcijańska i Pismo Święte.

Biblia kontra demokratyczna większość

Na konsekrację przybyło ponad 3 tys. ludzi, w tym 54 biskupów i grono jej przeciwników. Podczas anglikańskiego obrzędu wyświęcania na biskupa jest taki moment, gdy do wszystkich zebranych kieruje się pytanie, czy komuś z obecnych wiadomo o jakichś przeszkodach dla konsekracji. W Whittemore Center (mieszczącym się ramach kompleksu University of New Hampshire w Durham) wystąpiło dwoje mówców: kobieta i biskup. Padły ostre słowa o grzechu, zdradzie Pisma Świętego, herezji i zgorszeniu, przy czym hierarcha wystąpił w imieniu 38 biskupów z Kościoła episkopalnego...

Abp Frank Griswold, przewodniczący zgromadzenia i prymas Kościoła episkopalnego, zarzuty skwitował krótko: “Te sprawy zostały już rozważone wcześniej, więc możemy kontynuować obrzęd".

Zwolennicy konsekracji, w tym abp Griswold i większość biskupów, nie twierdzą, że występują przeciwko Pismu Świętemu. Uważają natomiast, że Biblia w różnych kontekstach domaga się zróżnicowanej interpretacji. W kontekście amerykańskim, w przeciwieństwie do wszystkich innych kontekstów świata (!), miała przemówić za konsekracją nie tylko jawnego homoseksualisty, ale i mężczyzny, który rozstał się z żoną (Robinsonowie mają dwoje dzieci) i związał z mężczyzną, twierdząc przy tym, że ów związek ma charakter wręcz sakramentalny.

Problem w tym, że Biblia nie przemawia w taki sam sposób do całego “amerykańskiego kontekstu" Kościoła episkopalnego. Znacznej części anglikanizmu - wielu biskupom, księżom i świeckim - Pismo Święte przez wieki mówiło zgoła coś przeciwnego. Co zatem zadecydowało, że zwolennicy konsekracji nie zmienili decyzji? Zadecydowała o tym... demokratyczna większość.

Zgodnie z doktryną całej Wspólnoty Anglikańskiej, Kościół z natury rzeczy nie jest demokracją, ale w tym przypadku zwyciężyła właśnie demokracja, mówiąc dokładniej: demokratyczna egzegeza Biblii. Jedną z cech tej egzegezy, jak się okazało, jest brak cierpliwości. Demokracji nie stać na cierpliwość, musi chodzić na skróty, bo zwykle dzieje się tak, że większość w jakiejś społeczności w końcu traci przewagę, a tym samym szansę osiągnięcia własnych celów.

Najważniejsze biskupie ciało Wspólnoty Anglikańskiej - Konferencja w Lambeth - w 1998 r. zdecydowało o trwaniu przy tradycyjnej doktrynie o małżeństwie i homoseksualizmie. Biskupi stwierdzili, że homoseksualizm jest niezgodny z Pismem Świętym, a Kościół nie może wyświęcać na księży “praktykujących" homoseksualistów. Biskupi dodali jednak, że problem ludzkiej seksualności domaga się dalszych badań teologicznych i biblijnych. Prymasi Wspólnoty Anglikańskiej w październiku br. potwierdzili to nauczanie, ale dla dzisiejszej większości w Kościele episkopalnym oczekiwanie na zakończenie teologiczno-biblijnych badań okazało się trwonieniem czasu. Od zdania prymasów ważniejsze było przekonanie nowowyświęcanego, że sam Bóg chce, aby Robinson został biskupem.

W homilii podczas uroczystości bp Douglas Theuner, zwracając się do wyświęcanego, powiedział, że dzięki jego obecności w gronie biskupów “episkopat [Kościoła episkopalnego] będzie symbolem jedności w większym stopniu niż do tej pory". Chodziło o to, że w osobie jawnego homoseksualisty w episkopacie reprezentowani są teraz również homoseksualiści. Jeden z komentatorów wyprowadził z tej “zasady jedności" logiczny wniosek: nadszedł czas, aby reprezentantów wśród biskupów mieli przedstawiciele także innych mniejszości seksualnych, choćby... pedofile. Pomijając jednak tę przewrotną konkluzję, można zapytać - i takie pytanie stawiali przeciwnicy konsekracji - cóż to za symbol jedności, który prowadzi do zerwania jedności z Kościołem episkopalnym całych rzesz członków tego Kościoła?

Kobiety-księża a biskup-homoseksualista

Wielu episkopalnych przeciwników konsekracji, w tym blisko 40 biskupów, już oświadczyło, że nie uznaje ważności święceń biskupich Robinsona i domaga się od Rowana Williamsa, arcybiskupa Canterbury i honorowego zwierzchnika Wspólnoty Anglikańskiej, utworzenia osobnej prowincji anglikanizmu w USA, która nie ma zamiaru pozostawać w jedności z tymi, którzy zeszli na drogę herezji.

Ważności konsekracji Robinsona nie uznali również prymasi i Kościoły anglikańskie Trzeciego Świata, co ogłoszono w wydanym już 3 listopada oświadczeniu prymasów Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, gdzie żyje zdecydowana większość światowej społeczności anglikanów. Biskupi Kenii i Ugandy oświadczyli, że nie uznają ważności konsekracji i nie są już w komunii z diecezją Robinsona. Abp Peter Akinola, prymas Nigerii, wypowiadając się w imieniu “absolutnej większości" prymasów Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, stwierdził, że chociaż jedność wspólnoty doznała poważnej szkody, to jednak jest zbyt ważna, by podejmować pochopne decyzje. Przypomniał, że pod koniec października br. Arcybiskup Canterbury powołał specjalną komisję, która już pracuje nad sprawą jedności Wspólnoty w nowych warunkach. Ostateczne decyzje należy pozostawić do czasu zakończenia tych prac.

Episkopalni zwolennicy konsekracji nie kryli, że w ich oczach wyświęcenie homoseksualisty miało podobne znaczenie, co sprawa kapłaństwa kobiet, która jeszcze nie tak dawno również zachwiała jednością Wspólnoty Anglikańskiej i ekumenizmem, ale nie zdołała ich zniszczyć. Dzisiaj kobiety na urzędzie kapłańskim, a nawet biskupim, można spotkać również w Kościołach anglikańskich tzw. Trzeciego Świata. A jednak trudno mówić o analogii między konsekracją Robinsona i kapłaństwem kobiet.

Wprowadzenie kapłaństwa kobiet nie wiązało się z propozycją radykalnej zmiany w etyce. Wyświęcanie kobiet - jak podkreśla dziś wielu anglikanów - nie uderza np. w przykazanie “Nie cudzołóż", czego nie da się powiedzieć o konsekracji Robinsona. W tym kontekście jeden z episkopalnych komentatorów napisał: “Doszliśmy do tego, że jak żonaty ksiądz heteroseksualista współżyje z kobietą poza małżeństwem, to może stracić urząd, gdy jednak żonaty ksiądz homoseksualista współżyje z mężczyzną poza małżeństwem, to my się z tego cieszymy i robimy z niego biskupa". Kapłaństwo kobiet to problem “jedynie" teologiczny, konsekracja Robinsona - to problem nade wszystko etyczny, opierający się na argumentacji teologicznej.

Gdy w latach 70. anglikanie decydowali się na wyświęcanie kobiet, papież Paweł VI wyraził obawy o losy dialogu anglikańsko--katolickiego z racji “tylko" teologicznych. Tymczasem Jan Paweł II na początku października br., podczas spotkania z Arcybiskupem Canterbury, w kontekście konsekracji Robinsona mówił o poważnym zaniepokojeniu z racji nie tylko teologicznych, ale również etycznych.

Konsekracja Robinsona jest niczym innym jak wprowadzeniem w życie chrześcijaństwa radykalnie nowej etyki, niezgodnej z etyką tradycyjną, i to nie tylko chrześcijańską. Ta etyka proponuje zupełnie nowe spojrzenie na kluczowe sfery życia ludzkiego: na seksualność, małżeństwo i rodzinę czy na wierność małżeńską. Więcej: ponieważ opiera się na założeniu, że taka jest wola Boga jedynie w “kontekście amerykańskim", etyka ta z natury rzeczy jest radykalnie pluralistyczna, zależna od kontekstów kulturowych. A Bóg jawi się tu jako Deus ex machina, uzasadniający każdą z możliwych etyk.

Dla dialogu anglikańsko-katolickiego i ekumenizmu zasadnicze znaczenie będzie miała ostateczna reakcja Wspólnoty Anglikańskiej na to, co stało się w Kościele episkopalnym. A na nią należy cierpliwie czekać. Niektórzy jednak już dziś mówią o “zmierzchu ekumenizmu" bądź jego “śmierci". Taki pogląd jest przesadzony, niemniej bez wątpienia należy mówić o zmierzchu czy śmierci pewnego - wypracowanego w XX w. - modelu dążenia do jedności chrześcijan, skupiającego się na zagadnieniach teologiczno-dogmatycznych, na marginesie pozostawiającego kwestie etyczne. Chrześcijaństwo stoi przed koniecznością znalezienia nowej formuły, jednak na pewno nie będzie to model proponowany przez większość Kościoła episkopalnego w USA. Bo bliżej mu do “wieży Babel" niż autentycznej jedności.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2003