Komu potrzebny polonista

Jeśli środowisko polonistyczne rzeczywiście potrzebuje namysłu nad kształtem polonistyki, to zapewne w pierwszym rzędzie powinien być to namysł nad zagadnieniami zogniskowanymi wokół celów i perspektyw polonistycznej edukacji uniwersyteckiej.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Oznacza to konieczność zadania kilku pytań - brzmiących nieco naiwnie, ale przecież zasadniczych. Kim dzisiaj jest - i kim powinien być - polonista? Jaka jest jego rola - w szkole, w instytucjach kultury, w życiu społecznym? Na czym w istocie polega jego rzemiosło i jak sytuuje się wobec profesji pokrewnych?

Te pytania dotykają kwestii, co do których trudno spodziewać się jednoznacznych rozstrzygnięć. Warto jednak stale je ponawiać. I warto szukać odpowiedzi. Warto na nowo je formułować, spierać się o nie, mieć je w pamięci, ponieważ to właśnie one leżą - lub powinny leżeć - u podstaw praktycznych rozwiązań w zakresie programów nauczania i organizacji studiów. Mówiąc inaczej, próba odpowiedzi na pytanie: kim jest polonista?, kim ma być absolwent polonistyki? - powinna poprzedzać namysł nad kształtem i trybem studiów polonistycznych, nad taką ich formułą, która lepiej niż dotychczas przylegałaby do rzeczywistości szkolnej, do aktualnego stanu wiedzy naukowej oraz do trójstopniowej struktury kształcenia uniwersyteckiego.

Polonistyka nie ma ostatnio dobrych notowań. Studiuje się ją dziś najczęściej z przypadku, bez pasji. Wolno też może powiedzieć - zmieniając perspektywę - że mamy do czynienia z postępującym rozmyciem i dewaluacją dyscypliny, że fach polonisty przestał być czymś oczywistym, że stracił na randze i znaczeniu.

A jeśli tak jest, to trzeba zapytać, jak przywrócić wagę polonistyce? I czy są powody, dla których warto się tym zająć?

Nie podejmuję się wyczerpania tych zagadnień. Poprzestanę na dwóch oczywistościach.

Waga naszej dyscypliny zasadza się na poczuciu, że literatura może być - i wciąż bywa - przestrzenią spraw przejmujących i ważnych, głęboko ludzkich, fascynujących, że jest tym nurtem polszczyzny, który czyni z niej język plastyczny i otwarty, zdolny wyrażać kwestie złożone, wykraczające poza granice codziennej komunikacji, dotąd niewyartykułowane. Przy takim poczuciu warto obstawać. Takie poczucie warto dać studentom polonistyki.

W systemie szkolnym - w jego obecnym kształcie - lekcja polskiego jest newralgicznym miejscem procesu edukacyjnego. Po pierwsze dlatego, że na lekcji prowadzonej przez polonistę integruje się cała wiedza - zarówno szkolna, jak i pozaszkolna. Podczas lektury sonetu Mickiewicza czy noweli Prusa różnorodne i rozsypane informacje o świecie zostają scalone, a tym samym scalona zostaje rzeczywistość rozbita na poszczególne dziedziny poznania i punkty widzenia. Po drugie, polonista uczy rozumienia i interpretacji złożonych struktur semantycznych, a to oznacza, że w istocie uczy rozumienia świata. Stawką tej umiejętności jest poczucie sensu. I być może tylko polonista jest w stanie pokazać, że sens jest jakością wyjątkowo złożoną, że jest czymś intymnym i cennym, czymś, bez czego nie sposób żyć, co daje oparcie, ale ma też skłonności autorytarne, przed którymi trzeba się strzec. Bo jeśli polonista uczy scalać i rozumieć świat, jeśli pokazuje, jak w geście lektury krystalizuje się obraz rzeczywistości (nie tylko literackiej), to uczy też, jak nie zamykać oczu na złożoność świata, na jego nieskończoną zmienność. Ujmując rzecz z pewną dozą przesady, można powiedzieć, że to na lekcjach prowadzonych przez polonistę świat skurczony do granic metafory traci lub zyskuje sens, że lekcje polskiego jak żadne inne rozstrzygają o kształcie rzeczywistości, w jakiej przyjdzie nam żyć, kiedy uczniowie dorosną i urządzą wszystko po swojemu. Taka perspektywa rysuje się - czy tego chcemy, czy nie - ilekroć polonista przystępuje do pracy. Decyduje o tym praktyka szkolna. Odpowiedzialność wynikającą z takiego stanu rzeczy warto mieć w pamięci, kiedy myśli się o kształcie i wadze uniwersyteckiej edukacji polonistycznej.

Studia polonistyczne wymagają reformy. Ich obecny kształt wzmacnia poczucie fikcyjności proponowanych studentom treści programowych i samego procesu dydaktycznego. Koncepcja kształcenia polonistycznego wciąż nie została dobrze skorelowana z nowym modelem studiów uniwersyteckich. Praktyka dydaktyczna - rodzaj i układ kursów obowiązkowych - często źle się komunikuje z aktualnym stanem wiedzy naukowej, jeszcze częściej nie przystaje do rzeczywistości szkolnej - modelowanej przez nową formułę podręczników i radykalnie nowy system ewaluacji. Nie jestem zwolennikiem gwałtownych zmian, ale sądzę, że czas już najwyższy zastanowić się nad przemodelowaniem struktury polonistycznej edukacji. Pora zapytać - między innymi - czy opis dziejów literatury powinien nadal być modelem naszej dyscypliny i podstawą polonistycznego wykształcenia? Czy w dydaktyce uniwersyteckiej nie powinniśmy przenieść akcentu na to, co dziś wydaje się wyjątkowo ważne - na umiejętność sprawnej i zarazem mądrej interpretacji złożonych struktur semantycznych?

Paweł Próchniak (ur. 1966) jest historykiem i krytykiem, szefem Katedry Literatury Modernizmu KUL. Ostatnio opublikował tom "Wiersze na wietrze" (2008) i zbiór szkiców poświęconych poezji polskiej po roku 1989.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2009