Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W wywiadzie tym, jak skrupulatnie wyliczyła Ewa Milewicz ("Gazeta Wyborcza" z 14 maja, s. 2), kandydat na prezydenta sześciokrotnie użył słowa "porozumienie" i czterokrotnie słowa "kompromis".
Trudno nie zauważyć i trudno nie pochwalić metamorfozy języka prezesa PiS-u. Kompromis jest trudniejszy od konfrontacji, a dążenie do niego zawsze zasługuje na uznanie.
Aby sprawdzić własną zdolność do porozumienia, postanowiłem w duchu tej właśnie cnoty przeczytać w tygodniku "Wprost" (nr 20/2010) rubrykę Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego "Z życia koalicji. Z życia opozycji". W tym odcinku głównym bohaterem części koalicyjnej jest marszałek Sejmu. Aby się zorientować, co o nim myślą autorzy, wystarczy przeczytać następujące zdania: "Wujek Narodu skromnością nie grzeszy. Na miejsce wywiadu dla TVN 24 Bronisław Komorowski wybrał... Zamek Królewski. Niby rocznica Konstytucji 3 maja miała tłumaczyć tę podniosłą scenerię, ale majestat głowy państwa (nawet tymczasowej) podkreślać trzeba. Zwłaszcza gdy nie bardzo da się podkreślić coś innego". Zabawne, prawda? Dalszy ciąg jest podobny, przy czym Komorowski nazywany jest nie tylko "Wujkiem Narodu", ale też "Jego Bronkowskością".
Cóż powiedzieć w duchu kompromisu i porozumienia? Bronisław Komorowski nie jest postacią monumentalną. Jego wąsy i jego sygnet (by przy tych szczegółach pozostać) zachęcają do żartów - także takich, jakich nie szczędzą mu panowie Mazurek i Zalewski.
Prezydent patetyczny i charyzmatyczny niezbyt mnie pociąga. Prezydent taki jak Bronisław Komorowski zupełnie by mi wystarczył. Robertowi Mazurkowi i Igorowi Zalewskiemu dziękuję za żarty o kandydacie Platformy. Takie żarty bardzo pomagają podjąć decyzję.