Kobiety w Skandynawii, czyli historia ideału z rysą

Dr AINUR ELMGREN, fińska historyczka: Mamy bajkę o mężu i żonie, którzy zamienili się obowiązkami. On doświadcza komicznych wypadków, zajmując się dziećmi i zwierzętami, a żona bez zbędnego hałasu radzi sobie z „męskimi” zadaniami.

03.02.2020

Czyta się kilka minut

 Dr AINUR ELMGREN, fińska historyczka /  / FOT. WARDA AHMED
Dr AINUR ELMGREN, fińska historyczka / / FOT. WARDA AHMED

PATRYCJA BUKALSKA: Nominacja ­34-letniej Sanny Marin na stanowisko premiera została na świecie przyjęta jako sensacyjna. W samej Finlandii takiego poruszenia chyba nie było? Finowie są przyzwyczajeni do kobiet w polityce...

AINUR ELMGREN: Rzeczywiście, Finowie chętnie identyfikują się dzisiaj jako pionierzy równości płci, ale to dość świeże zjawisko. Kiedy kobiety przekroczą symboliczny próg, to przez pewien czas wywołuje to powszechne zadowolenie. Do chwili, gdy kolejne pokolenie nie podniesie nowych postulatów, wcześniej lekceważonych czy wyciszonych.

Powszechne prawa wyborcze dla mężczyzn i kobiet wprowadzono w Finlandii już w 1906 r. [była wtedy częścią carskiej Rosji, choć cieszyła się pewną autonomią – red.]. Jednak symboliczna wartość tej reformy została przyćmiona przez pragmatyczny stosunek do polityki i reprezentacji płci. Po ogłoszeniu przez Finlandię niepodległości w 1917 r. odsetek parlamentarzystek się zmniejszył. Przed rokiem 1949 w skład rządu kobieta weszła tylko raz. Kobieca reprezentacja polityczna nie rosła aż do lat 60. zeszłego wieku. 80 lat – licząc od momentu przyjęcia konstytucji w 1919 r. – zajęło Finlandii wybranie kobiety na stanowisko prezydenta [w 1999 r. urząd ten objęła Tarja Halonen – red.]. Jeszcze dłużej – na stanowisko premiera. Dopiero w 2003 r. funkcję tę powierzono Anneli Jäätteenmäki.

Dziś kobieta stoi na czele rządu, kobiety przewodniczą wszystkim pięciu partiom koalicji i stanowią ponad połowę składu gabinetu Sanny Marin.

Po drugiej stronie sceny politycznej również są kobiety. Liderem największej opozycyjnej formacji, Partii Finów, jest wprawdzie mężczyzna, ale są tam też bardzo widoczne polityczki, jak Laura Huhtasaari czy Riikka Purra, pierwsza ­wiceprzewodnicząca. Obie urodziły się w latach 70. XX w., należą do tego samego młodego pokolenia co Marin. Huhtasaari, która kandydowała w wyborach prezydenckich, pasuje do profilu innych kobiet na wysokich szczeblach prawicowych populistycznych partii w Europie Zachodniej. Politolożka Laura Parkkinen ukuła określenie „cekinowy populizm”: dobrze ubrane, fotogeniczne matki, często blondynki, które mówią o wartościach rodzinnych i pozują do zdjęć z małymi dziećmi i domowymi zwierzętami. Jednocześnie Huhtasaari ma bardziej agresywny – powiedziałabym: trumpowski – profil w mediach społecznościowych niż np. Marine Le Pen we Francji. Być może dlatego, że zabiega o poparcie zdominowanej przez mężczyzn bazy partyjnej.


CZYTAJ TAKŻE

FIŃSKI MŁYNEK SZCZĘŚCIA: Ten kraj przoduje w rankingach szczęścia, ma system edukacji uważany za wzorowy oraz młodą i energiczną panią premier. Dlaczego wielu ludzi w Europie o lewicowych poglądach patrzy z nadzieją na Finlandię?


Sanna Marin została wychowana przez dwie kobiety i to też wzbudziło zainteresowanie na świecie. Ona sama przyznawała, że z tego powodu jej dzieciństwo nie było wolne od przykrych doświadczeń i dyskryminacji.

Akceptacja mniejszości LGBT jest raczej niedawnym zjawiskiem. W Finlandii liberalizacja prawa nastąpiła na wzór zmian w Danii i Szwecji, ale z opóźnieniem 10–15 lat. Ostatni zapis wcześniejszego restryktywnego prawodawstwa – „zakaz promocji homoseksualizmu” – został zniesiony w 1999 r., tym samym, w którym prezydentką została Halonen. Ona była sojuszniczką środowisk LGBT w walce o ich prawa i jej wyborcze zwycięstwo było świętowane również w tym symbolicznym kontekście.

Zmiana nastąpiła więc gwałtownie i odbicie tego widzimy w życiorysie Sanny Marin. Dziś nie jest problemem wyobrażenie sobie polityka, który nie ukrywa, że jest gejem – np. jak nasz minister spraw zagranicznych Pekka Haavisto, który może zostać prezydentem w następnych wyborach. W ostatnich sondażach wysuwa się na prowadzenie.

Razem z innymi krajami skandynawskimi Finlandia jest w czołówce listy Global Gender Gap Index, który opisuje udział i szanse kobiet m.in. w edukacji, gospodarce, polityce. W 2018 r. na pierwszym miejscu znalazła się Islandia, potem Norwegia. A następnie Szwecja i właśnie Finlandia. Polska była 42. na tej liście. Skąd to zjawisko w krajach skandynawskich?

Zrobiłam sobie takie nordyckie porównanie i sprawdziłam, ile te kraje miały kobiet na urzędzie premiera i ile czasu rządziły. Sanna Marin jest trzecią kobietą na tym stanowisku w Finlandii, jednak poprzednie dwie były u władzy krótko, w sumie 14 miesięcy. Jeśli chodzi właśnie o czas sprawowania rządów, prowadzi tu Norwegia – dzięki wieloletnim rządom socjaldemokratki Gro Harlem Brundtland i konserwatystki Erny Solberg. Druga jest Islandia, trzecia Dania. Co nieco zaskakujące, Szwecja nie miała jeszcze kobiety na stanowisku premiera. Ale prawdopodobnie będzie miała królową – po raz pierwszy od 300 lat.

Fiński progresywizm zawsze był z gruntu pragmatyczny. W 1906 r. kobiety zyskały prawo wyborcze na takich samych warunkach jak mężczyźni, ponieważ ich walka była połączona z narodowymi zmaganiami o ochronę fińskiej autonomii w ramach imperium rosyjskiego. Co więcej, spora część mężczyzn również była wykluczona przed rokiem 1906 i nie mogła głosować.

Była to zatem wspólna sprawa mężczyzn i kobiet?

Tak, przykładowo na wsi, gdzie popierano powszechne prawo wyborcze, bo – jak twierdzi historyczka Irma Sulkunen – wieś postrzegała i mężczyzn, i kobiety jako równie ważnych pracowników. Wspólną walkę mężczyzn i kobiet o prawa wyborcze było też widać w ruchu robotniczym. Np. Tampere, rodzinne miasto Sanny Marin, było centrum fińskiego industrializmu i aktywności robotniczej na początku XX w. Wiele kobiet, które pracowały w przemyśle tekstylnym, włączało się w działalność związków zawodowych i organizacji politycznych.

Sytuacja polityczna i społeczna Finlandii była wtedy dość skomplikowana.

W ciągu niespełna 30 lat, od roku 1890 do 1917, doszło do olbrzymiej zmiany w pozycji Finlandii w imperium rosyjskim. Od zajęcia naszego kraju przez Rosję w 1809 r. Finlandia miała polityczną, prawną i gospodarczą autonomię. Władze carskie sprzyjały wręcz początkowo fińskiemu nacjonalizmowi, bo uważały, że prowadzi on do zerwania naszych wcześniejszych więzi ze Szwecją. Jednak po prawie stuleciu takiej względnej harmonii Rosjanie zwrócili się przeciwko fińskiej autonomii i starali się podważyć fińską konstytucję. Finowie odebrali to jako złamanie swego rodzaju honorowej umowy społecznej i narracja o idyllicznej harmonii bardzo szybko zamieniła się w narrację o rosyjskiej opresji. W demonstracjach przeciw rusyfikacji istotną rolę jako organizatorki odegrały właśnie kobiety.

Natomiast głębsza zmiana społeczna przychodziła powoli – np. z wyborów samorządowych kobiety dalej były wykluczone, a system wyborczy wiązał wagę głosów z płaconymi podatkami. Narastały nierówności i konflikt między fińskimi partiami politycznymi.

Po wojnie domowej w 1918 r. [Rosja bolszewicka usiłowała wtedy opanować Finlandię, a wielu Finów o lewicowych poglądach stanęło po stronie bolszewików – red.] i krótkiej fazie monarchistycznej, Finlandia stała się w 1919 r. republiką. Reformistyczny ruch robotniczy w dalszym ciągu oferował kobietom ścieżkę do polityki – przykładem pierwsza kobieta w rządzie, socjaldemokratka Miina Sillanpää. Jej karierę ułatwił fakt, że nie była zamężna – w Finlandii aż do 1930 r. mąż był prawnym pełnomocnikiem żony i jej majątku.

Fińska historia jest specyficzna, ale od jakiegoś czasu cały region jest uważany za przodujący w lewicowo-liberalnych projektach społecznych. Jaki wpływ na to ma sytuacja w innych krajach skandynawskich?

Przykład pannordycki był dla Finlandii ważny, jeśli chodzi o politykę socjalną – często wprowadzano u nas podobne reformy, tyle że po kilku latach debatowania. Przyczyny tego są i symboliczne, i pragmatyczne. Chcieliśmy mieć sojuszników na Zachodzie, przy jednoczesnym zachowaniu naszej neutralności. Natomiast praktyczny wymiar miała np. nordycka współpraca w kwestii przepływu pracowników [w 1952 r. Dania, Szwecja, Norwegia i Finlandia zniosły kontrole paszportowe dla swych obywateli; w 1954 r. powstał wspólny nordycki rynek pracy – red. ].

Podobnie jest, gdy idzie o poprawienie sytuacji społecznej kobiet.

Niektórzy doszukują się korzeni tego trendu w pozycji „silnej nordyckiej kobiety” w społeczeństwie agrarnym, gdzie – mimo podziału pracy ze względu na płeć – kobiety czasem musiały zastępować mężczyzn, przejmować ich role i obowiązki. Czy istnieje polska wersja skandynawskiej bajki o mężu i żonie, którzy zamienili się swoimi obowiązkami na jeden dzień? U nas jest taka właśnie bajka. Mąż doświadcza licznych i komicznych wypadków, zajmując się domem, dziećmi i zwierzętami, aż wraca żona, która tymczasem bez zbędnego hałasu uporała się z „męskimi” zadaniami i teraz zabiera się za sprzątanie bałaganu, którego mąż narobił...

Nie słyszałam u nas o takiej opowieści.

Może taka postawa – gdy kobieta musi umieć zastąpić mężczyznę w razie jakichś kłopotów, ale nie otrzymuje w zamian nawet słowa pochwały – jest tradycyjnie fińska? Kobiety tutaj uważa się za bardziej elastyczne i oczekuje się, że dostosują się do potrzeb i sytuacji.

Podobne oczekiwanie jest w Polsce jak najbardziej widoczne... Wracając do czasów współczesnych: co pozostaje do zrobienia w Finlandii w kwestii sytuacji kobiet? Bo przecież nie tylko prawo się liczy, ale też mentalność.

Jestem optymistką, jeśli chodzi o postępy na małą skalę, ale pesymistką co do szerszej skali. Zgadzam się, że progresywne reformy to nie wszystko. Jednocześnie pewne zmiany prawne doprowadziły z powodzeniem do zmiany przekonań obywateli, przynajmniej w krajach nordyckich. Kary cielesne wobec dzieci są zakazane w Finlandii już od 1984 r., na podstawie szwedzkiego precedensu z 1979 r. W obu krajach nastąpiła potem zmiana w postawie społeczeństwa, bo wcześniej w Finlandii ok. 50 proc. populacji akceptowało kary cielesne. W 2007 r. było to już tylko 26 proc., a w domach, gdzie wychowywały się dzieci, było to zaledwie 10 proc. Oczywiście pojęcie „kara cielesna” jest różnie definiowane, np. dla niektórych pociągnięcie za włosy to nie przemoc.

A co z przemocą wobec kobiet?

Tutaj Finlandia ma przygnębiającą statystykę. W 2016 r. jedna trzecia przestępstw z użyciem przemocy została popełniona przez obecnego lub byłego partnera, większością ofiar były kobiety. Policja ocenia, że 80 proc. przypadków przemocy seksualnej i znęcania się nie jest zgłaszanych. Przy czym zarówno jeśli chodzi o zgłaszanie takich przypadków, jak też ich ściganie zauważalne są duże różnice między poszczególnymi regionami Finlandii. To oznacza, że czynniki regionalne, kulturowe czy historyczne mogą negatywnie wpływać na równość wobec prawa.

W porównaniu ze skandynawskimi sąsiadami, od pierwszych lat XX w. Finlandia w znacznie większym stopniu zmagała się z brutalnymi przestępstwami. Dzisiaj – w porównaniu z latami 20. czy 70. ubiegłego wieku – poziom przemocy się zmniejszył, ale wiele kobiet nadal nie czuje się bezpiecznie we własnych domach. Pytanie, jak zapobiec znęcaniu się, jeszcze zanim do niego dojdzie? Niektórzy mają nadzieję, że problem rozwiąże zmiana pokoleniowa. Inni zwracają uwagę, że nowe pokolenie też wyrośnie na sprawców i ofiary, jeśli nie zostanie to rozwiązane na poziomie strukturalnym.

Również mowa nienawiści i zorganizowane akcje nękania online offline wydają się częściej dotykać kobiet. Z powodu kilku głośnych przypadków jest teraz większa tego świadomość. Lecz podobnie jak z przemocą seksualną, zmiany prawne nie mogą być jedyną odpowiedzią. Istnieje wiele zapisów prawnych, które mają chronić ofiary, ale jeśli nękanie nie jest poważnie traktowane przez władze, to zwycięży kultura milczenia i wstydu. ©℗

Dr AINUR ELMGREN (ur. 1979) jest historyczką z Uniwersytetu w Helsinkach. Zajmuje się historią praw mniejszości i praw obywatelskich oraz kulturą polityczną krajów nordyckich. Jest również rysowniczką i autorką komiksu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2020