Kłopotliwa bliskość

Michel Franco mierzy się z tabu naszej kultury: seksualnością obłożnie chorych, ich upokarzającą zależnością od innych i poczuciem osamotnienia, którego nie uśmierzy najbardziej profesjonalna opieka.

25.04.2016

Czyta się kilka minut

Tim Roth jako tytułowy opiekun / Fot. Materiały dystrybutora
Tim Roth jako tytułowy opiekun / Fot. Materiały dystrybutora

Podglądacka natura kina nigdy nie ujawnia się z taką natarczywością, jak wówczas, gdy kamera filmuje ciało stare, schorowane czy niezdrowo wychudzone. Takiej fizyczności wolelibyśmy nie oglądać na ekranie (podobnie zresztą jak w życiu), choć przecież w takiej właśnie postaci – ułomnej i bezbronnej – cielesność staje się po stokroć bardziej ludzka niż w swoim zmysłowo-erotycznym kształcie, wystawiona do oglądania.

W „Opiekunie” tytułowy bohater grany przez Tima Rotha przejmuje na siebie ten kłopotliwy kontakt, a sam film zmusza do konfrontacji z tym, co zazwyczaj wstydliwie ukryte. Jako zawodowy pielęgniarz David myje, przewija, karmi i ubiera swoich podopiecznych w ich domach. I nie ma w sobie nic z bezdusznego rutyniarza. Wręcz przeciwnie: całym sobą angażuje się w swoją pracę, nawiązuje z przewlekle chorymi bliskie relacje, pojawia się na ich pogrzebach. I kiedy już wydaje się, że meksykański reżyser Michel Franco, znany u nas z filmu „Pragnienie miłości”, pokazuje dobro w stanie czystym, jego nagrodzony w Cannes scenariusz zaczyna wymykać się przewidywaniom.

Kamienna twarz Rotha jest tu enigmą i do końca nią pozostanie. Również w warstwie słów więcej znajdziemy pustych miejsc czy mylących tropów niż psychologicznego spoiwa. Jedno wydaje się pewne: David wycofał się z życia w potocznym rozumieniu tego słowa na rzecz życia w postaci dogasającej czy zastygłej w swej niemocy. Jednakże podczas seansu mnożą się przypuszczenia i wątpliwości. Raz David jawi się niczym anioł, to znów jako nieszkodliwy dziwoląg, a za chwilę ma w sobie coś z psychopaty – jakby mężczyzna tak gorliwie spełniający funkcje opiekuńcze, wykonywane zwykle przez kobiety, był kimś z gruntu podejrzanym. Franco wygrywa zresztą tę podejrzliwość w samej fabule. Kiedy bohater zaprzyjaźnia się z Johnem, starszym mężczyzną całkowicie sparaliżowanym po udarze, jego rodzina oskarża pielęgniarza o... molestowanie seksualne i zabrania mu dalszych kontaktów z chorym. Ujawnia się tu jedna z największych paranoi naszych czasów, która wszelką czułość i bliskość kojarzy natychmiast ze „złym dotykiem”.

W „Opiekunie” Franco mierzy się z rozmaitymi tabu naszej kultury. Pojawia się problem seksualności ludzi obłożnie chorych, ich upokarzającej zależności od innych, ale także poczucia osamotnienia, którego nie jest w stanie uśmierzyć najbardziej profesjonalna opieka. Podobnie jak „Miłość” Michaela Hanekego czy „Code Blue” Urszuli Antoniak, film dotyka problemu eutanazji jako gestu miłosierdzia, odsuwając kwestię następstw prawnych takiego czynu, nie wspominając już o dylematach religijnych.

Michelowi Franco obce są bowiem wszelkie ideologiczne spory. Niekonwencjonalność jego bohatera ujawnia też to wszystko, co dzieje się z krewnymi chorego. Czy ich zazdrość o przywiązanie Johna do obcego mężczyzny nie wynika czasem z zawstydzenia własną bezużytecznością w obliczu niepełnosprawnego ciała? Sam David uosabia ogromne psychiczne koszta ponoszone przez tych, którzy zajmują się na co dzień opieką paliatywną. Kiedy bohater przenosi na swych podopiecznych niezaspokojone uczucia, fantazjuje na temat ich wzajemnych relacji, spędza z nimi cały swój czas, wydaje się odklejony od rzeczywistości, jakby jedynym jej realnym wymiarem był wymiar cierpienia.

Minimalizm „Opiekuna”, czyli nieruchoma, zdystansowana kamera, brak muzyki, oszczędna gra aktorska, konsekwentnie tworzy klimat intymności i dyskrecji, choć może też być postrzegany jako ostentacyjna figura stylistyczna starająca się wypełnić sobą niedopowiedzenia i dwuznaczności, z zaskakująco „konceptualnym” finałem włącznie.

Franco nakręcił film, który w dużej mierze montuje się w głowie widza. Najwięcej kłopotu sprawia jednak próba scharakteryzowania tytułowej postaci. Czyżby taki prawdziwie oddany, w pełni współodczuwający opiekun przewlekle chorych był możliwy tylko za cenę psychicznego skrzywienia? Niezależnie od odpowiedzi Franco dostarcza przede wszystkim niezwykle poruszających obrazów, które bez grama czułostkowości, właściwie beznamiętnie, dają żywym i zdrowym lekcję współbycia z tymi, którzy jedną nogą są już po drugiej stronie. ©

​OPIEKUN (Chronic) – reż. Michel Franco. Prod. Meksyk/Francja 2015. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 29 kwietnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2016