Klasztor na chwilę. Zamieszkaj i pracuj z mnichami

Podróżowanie, poznawanie innych krajów i kultur, zdobywanie doświadczenia – i czas do zastanowienia się nad życiem. Taką propozycję mają benedyktyni.

05.02.2023

Czyta się kilka minut

od lewej: Simon, Joseph i Ilias / ARCHIWUM PRYWATNE
od lewej: Simon, Joseph i Ilias / ARCHIWUM PRYWATNE

Wyjazd na rok jako wolontariusz do odległych krajów, z zapewnionym na miejscu wiktem i opierunkiem – kto po maturze lub skończeniu studiów nie marzyłby o takiej przygodzie?

Simon ma 21 lata i pochodzi z niemieckiego miasta Bochum-Wattenscheid. Gdy znajomi w 2018 r. pytali: „Czego szukasz w klasztorze?”, niełatwo mu było odpowiedzieć. Od dawna wiedział, że po skończeniu szkoły chce pojechać za granicę – planował już półroczny pobyt w Chinach. Ale myśl o tym, że musiałby w tym czasie zrezygnować z mszy i gry na organach, sprawiała, iż czuł się nieswojo. W Chinach byłby w zasadzie sam, a przecież zawsze chciał być częścią społeczności. Ostatecznie zdecydował się na krótszą podróż do Chin, by móc pełny rok spędzić w Einsiedeln w Szwajcarii oraz w Rzymie.

Joseph – 26-latek z diecezji Regensburg w Górnym Palatynacie – we wrześniu 2022 r. skończył studia z inżynierii przemysłowej z tytułem magistra i chciał zrobić przerwę przed wejściem w życie zawodowe. Postanowił wyjechać na pół roku do przeoratu Tabga nad jeziorem Genezaret w Izraelu, by razem z tamtejszymi mnichami mieszkać i pracować.

Ilias ma 29 lat. Studia skończył w kwietniu 2019 r. i przez ponad trzy lata pracował, po czym postanowił wziąć wolne, aby dzięki klasztornemu odosobnieniu w austriackim Kremsmünster i Tabdze pogłębić relację z Bogiem.

Wybór drogi

Wszyscy trzej wzięli udział w projekcie „Czas klasztorny” („Klosterzeit”) benedyktynów z Einsiedeln. Jak tłumaczy inicjator i koordynator przedsięwzięcia, o. Thomas Fässler, mnisi z jego klasztoru zauważyli, że wielu młodych ludzi szuka po ukończeniu nauki możliwości sensownego zagospodarowania czasu. – Sporo z nich wciąż zastanawia się, co zrobić ze swoim życiem – mówi. – Często biorą wolne, aby poznać nową kulturę i język, odkryć nowe sposoby życia, pogłębić wiarę czy też po prostu być przydatnym dla innych.

Mnisi skierowali do młodych mężczyzn w wieku od 18 do 30 lat program „Czas klasztorny”: mają w okresie od sześciu do dwunastu miesięcy mieszkać, pracować i modlić się razem z benedyktyńskimi mnichami.

Projekt funkcjonuje od 2018 r. O. Fässler: – Jedni poświęcają miesiące spędzone w naszych wspólnotach na zastanowienie się, jaką drogą pójść dalej w swoim życiu, inni wykorzystują ten czas na sprawdzenie, czy życie w klasztorze jest czymś odpowiednim dla nich.

A skąd ograniczenie wiekowe? – Wciąż jesteśmy pytani, dlaczego również 40- czy 50-latkowie nie mogą uczestniczyć w tym projekcie. Odpowiadamy, że oni są w zupełnie innym miejscu w życiu. Nie stoją przed wyborem drogi życiowej. Zwykle zapuścili już gdzieś korzenie, mają obowiązki.

Potrzebna otwartość

Program „Czas klasztorny” rozpoczyna się cztery razy w roku: w lutym, maju, sierpniu i w listopadzie. Najpierw jest tydzień wprowadzający w Einsiedeln. Przez sześć dni w godzinach porannych uczestnicy zdobywają wiedzę na temat życia monastycznego: słuchają o organizacji klasztoru, o chorale gregoriańskim, o historii monastycyzmu, o sakramentach, modlitwie, liturgii godzin. – Chodzi o to, aby nie byli w pierwszych tygodniach pobytu w klasztorze całkowicie zagubieni – tłumaczy o. Fässler.

Do tej pory w programie wzięło udział 14 mężczyzn, choć co roku spływa do klasztoru Einsiedeln 30-40 wniosków. Dlaczego tak niewielu mężczyzn zakwalifikowało się do uczestnictwa? – Jeszcze przed tygodniem wprowadzającym rozpoczyna się proces selekcji, który jest dość restrykcyjny – tłumaczy zakonnik. – Najpierw przeprowadzamy kilka wstępnych rozmów. Wnioskodawcy muszą również złożyć listy polecające (od nauczycieli, prezesów klubów, pracodawców itp.). Stosunkowo niewielka liczba dotychczasowych uczestników projektu wynika z faktu, że sporo kandydatów skończyło już 30 lat; zdarzyły się też osoby z problemami psychicznymi. A w stosunku do sporej liczby osób mieliśmy wrażenie, że już najwyższy czas, aby zrobiły w swoim życiu jakiś zdecydowany krok, a nie po raz kolejny brały sobie wolne od codziennego życia.

Jak podkreśla benedyktyn, nie trzeba być katolikiem, żeby móc uczestniczyć w projekcie. – Mieliśmy zgłoszenia od protestantów i osób nieochrzczonych. Ważna jest jednak gotowość do włączenia się w modlitwy w taki sam sposób, jak robią to katolicy.

O. Fässler: – Warunkiem uczestnictwa nie jest także żadna wcześniejsza wiedza religijna. Kluczowa jest gotowość do zaangażowania się w życie monastyczne.

Uczestnicy projektu mogą spędzić swój „klasztorny czas” w dwunastu benedyktyńskich opactwach na czterech kontynentach: począwszy od klasztorów europejskich (w Austrii, Francji, Anglii, Hiszpanii i Włoszech), przez ośrodki benedyktyńskie w Izraelu, Argentynie czy USA, na Korei Południowej skończywszy (jako pierwszy pojedzie w to miejsce Oliver w listopadzie 2023 r.). Minimalna długość pobytu w jednym miejscu to trzy miesiące. Można być po kolei w trzech klasztorach.

– Życie w danym klasztorze kształtuje na pewno miejscowa kultura i mentalność, ale zasadniczo struktura jest wszędzie taka sama – tłumaczy o. Fässler. – Oczywiście uczestnicy projektu nie są związani ślubami i mają większą swobodę, także w sposobie spędzania wolnego czasu: np. wszystkie weekendy mają wolne. Poza tym jednak dzielą z nami benedyktyńską codzienność w rytmie modlitwy, lektury i pracy. We wszystkich klasztorach obowiązuje pewne minimum: uczestniczenie w co najmniej jednej modlitwie i mszy. W Einsiedeln uczestnicy projektu biorą udział we wszystkich modlitwach oprócz czuwania o 5.30. W żadnym z klasztorów nie ma obowiązku czytania Biblii – leży to w gestii uczestników.

Zajęcia wolontariuszy różnią się w zależności od rodzaju działalności poszczególnych klasztorów, także od ich osobistych talentów, zainteresowań i zdolności. – Na przykład pobyt w klasztorze w Rzymie, w sercu Kościoła katolickiego, na pewno będzie się różnił od czasu spędzonego w Jerozolimie, gdzie do obowiązków wolontariuszy należy m.in. opieka nad pielgrzymami, czy też w opactwie Waegwan w Korei Południowej, gdzie może się zdarzyć praca na polu ryżowym – mówi o. Thomas.

Mnisi to tylko ludzie

Wrażenia z pobytu w klasztorze uczestnicy programu utrwalają w formie blogów.

Simon w Einsiedeln zajmował się różnymi pracami – tym, co akurat było do zrobienia. Np. w ramach przygotowań do nowego roku szkolnego w przyklasztornym gimnazjum od poniedziałku do czwartku demontował i wywoził stare biurka. W Rzymie w klasztorze Sant’ Anselmo jednym z jego głównych zadań było zmywanie naczyń. Był ponadto odpowiedzialny za pocztę, czasem pomagał w kościele lub zakrystii. Angażował się także w pomoc dla bezdomnych. Szybko zorientował się, że w Sant’ Anselmo było znacznie mniej pracy niż w Einsiedeln – przez kilka pierwszych tygodni musiał się przyzwyczaić do nowo odkrytej wolności. Udało mu się zwiedzić Rzym, a także odbyć wycieczkę nad morze.

Joseph spędził sześć miesięcy w Ziemi Świętej, w przeoracie Tabga nad jeziorem Genezaret, gdzie Chrystus miał dokonać cudownego rozmnożenia chleba i ryb. Ze swojej klasztornej celi widział kościół otoczony drzewami oliwnymi. Zachwycił go krajobraz porośnięty mnóstwem drzewek cytrynowych oraz drzew mango z dojrzałymi owocami.

Ponieważ akurat po jego przyjeździe do klasztoru zakończył się okres świąt Bożego Narodzenia, od razu w pierwszym dniu Joseph zajął się wynoszeniem z refektarza świątecznych dekoracji. Podczas zimowych miesięcy często padał deszcz, przez co było – o dziwo – nawet dość chłodno. Okazuje się, że w tym okresie nawet w Ziemi Świętej niektóre drzewa tracą liście, dlatego Joseph zajmował się ich usuwaniem w przyklasztornym ogrodzie.

Ilias najpierw przebywał w austriackim opactwie w Kremsmünster; następnie trafił do klasztoru Tabga. W Ziemi Świętej do jego głównych zadań należało odkurzanie książek i regałów w bibliotece oraz pielenie ogrodu. Tworzył także oprogramowania do haftu – w klasztorze są produkowane różne ­wyroby hafciarskie dla sklepu klasztornego. Odpowiednie oprogramowanie miało tę pracę ułatwić.

W Kremsmünster natomiast Ilias poranki spędzał głównie w kuchni, gdzie obierał owoce i sprzątał. Przygotowywał też klasztorne ogrody do zimy („w listopadzie w ciągłej mgle”). Wraz z jednym z mnichów uporządkował też zbiory sztuki, oznakował butelki z winem, a także pomagał w pracach związanych z ustawieniem adwentowego kiermaszu.

Odkrył, że nawet we wspólnocie klasztornej nie zawsze wszystko przebiega tak, jak można sobie wyobrażać. „Nawet mnisi są tylko ludźmi” – napisał tajemniczo. Jak wspomina o. Fässler, nie chciał mówić o szczegółach.

Brak nudy

Na zakończenie „klasztornego czasu” każdy z uczestników wraca na pięć dni do Einsiedeln, aby podzielić się swoimi wrażeniami.

O. Fässler: – Wiemy już, że po obu stronach jest potrzebna pewna elastyczność. Musimy wprowadzać poprawki, jeśli coś nie do końca wychodzi tak, jak sobie wyobrażaliśmy.

Zakonnik przyznaje: w jednym z klasztorów wystąpiły problemy i „czas klasztorny” jednego z uczestników został zakończony wcześniej za obopólną zgodą. Do tej pory, podkreśla jednak, przeważały zdecydowanie pozytywne doświadczenia. – Wielu uczestników było zaskoczonych intensywnością życia klasztornego. Zakładali, że w klasztorze nic się nie dzieje, że codzienność jest bardzo monotonna, a nawet że mnisi to ludzie nudni. Ich doświadczenia pokazały, że tak nie jest. Doceniają też przejrzystą strukturę i ciszę klasztornego życia: to elementy, które chcieliby zachować dla własnej codzienności.

Kilku dotychczasowych uczestników projektu „Czas klasztorny” wybrało w swoim życiu duchową drogę. Dwóch mężczyzn poszło na studia teologiczne, dwóch innych wstąpiło do klasztoru benedyktyńskiego. Kolejny wybiera się do innego zakonu.

Czy do projektu zgłaszali się Polacy?

– Do tej pory nie – mówi o. Thomas. – Dotychczas reklamowaliśmy się tylko w krajach niemieckojęzycznych. Jednym z warunków uczestnictwa w projekcie jest dobra znajomość niemieckiego oraz, w przypadku wyjazdu do klasztoru spoza obszaru niemieckojęzycznego, angielskiego. Jeśli zgłoszą się młodzi Polacy, którzy spełnią te warunki, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przyjechali. Zapraszamy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz oraz tłumacz z języka niemieckiego i angielskiego. Absolwent Filologii Germańskiej na UAM w Poznaniu. Studiował również dziennikarstwo na UJ. Z Tygodnikiem Powszechnym związany od 2007 roku. Swoje teksty publikował ponadto w "Newsweeku" oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Klasztor na chwilę