Kiwka z Panem Bogiem

„Zobacz, co o Jezusie mówi Lewandowski”, „Wiara w życiu Milika”, „Oni nie wstydzą się Jezusa!” – na tego rodzaju nagłówki rzeczywiście można teraz co krok trafić w katosieci.

13.06.2016

Czyta się kilka minut

Szymon Hołownia /  / Fot. Marek Szczepański dla „TP”
Szymon Hołownia / / Fot. Marek Szczepański dla „TP”

Na profilu znajomego (polskiego) proboszcza z Londynu wywiązała się ostatnio ciekawa dyskusja, sprowokowana doniesieniami paru ultrakatolickich portali, które zaczęły się niemożebnie jarać deklaracjami wiary naszych sławnych i bogatych piłkarzy. „Zobacz, co o Jezusie mówi Lewandowski”, „Wiara w życiu Milika”, „Oni nie wstydzą się Jezusa!” – na tego rodzaju nagłówki rzeczywiście można teraz co krok trafić w katosieci. Nie trzeba być specjalnie przenikliwym, by domyśleć się, o co chodziło publikującym je (czasem umiejętnie podkręciwszy, w końcu dlaczego kult zjawiska infotainment ma omijać świat mediów katolickich) redaktorom. Piłkarze są dziś osobami powszechnie lubianymi, więc ich deklaracja pomoże innym wierzącym. W reakcji na ironię, powątpiewanie albo agresję będą mogli powiedzieć: „A Lewego, koleżko, to lubisz? Widzisz, a on ma tak samo jak ja. I co, głupio ci?”. I tamtemu zrobi się głupio. I fajnie. 1:0 dla naszych. I co z tego? Obawiam się, że w sumie niewiele.

Wyciągane na górę serwisów konfesje sławnych aktorów, sportowców czy polityków po pierwsze ustawiają innych katolików w pozycji ludzi zakompleksionych, którzy muszą pomagać sobie argumentem „z celebryty” (mechanizm: „ja nie jestem taki beznadziejny, jak myślicie, bo jestem kolegą znanego człowieka”), robią z nas stowarzyszenie oblewających się pąsem przy byle okazji pensjonarek. Po drugie: zrównują samego Jezusa z telefonem, szamponem albo innym produktem, który owi znani również reklamują. Czy Jezus potrzebuje być reklamowany przez Lewandowskiego? Czy Ewangelia jest mniej skuteczna, jeśli nie poprą jej w krótkim filmiku Grosicki albo Milik? Nie sądzę. Po trzecie: co, jeśli po Lewandowskim, który nie wstydzi się Jezusa, przyjdzie ktoś jeszcze bardziej fajny i potężniej znany od niego, dajmy na to jakaś Angelina Jolie, która powie, że nie wstydzi się Buddy? Albo Tom Cruise, który powie, że nie wstydzi się Księcia Xenu czy jakiegoś tam innego scjentologicznego Tetana? Uda nam się, w tym konkursie na poparcie udzielane przez ludzkie piękności, zawsze zapewnić naszemu Panu pierwsze miejsce?

Żeby było jasne – to fajnie, iż np. nasi piłkarze mają do powiedzenia coś sensownego nie tylko w sprawie stałych fragmentów gry, ale i tego, co jeść, by tam, gdzie ja mam balon, mieć tzw. kaloryfer, oraz pielęgnacji płaszczy z futrzanym kołnierzem. Katoliccy redaktorzy jednak, zamiast nadmiernie podniecać się, że wreszcie również oni, a nie tylko portal dla dietetyków może napisać coś o aktualnym idolu masowej wyobraźni, powinni może zastanowić się, jak z materiału, który im dano, uszyć coś więcej niż transparent albo inną (tyle że tym razem katolicką) chorągiewkę. W produkcji materiałów propagandowych jesteśmy już bowiem od dawna, bez żadnych meczów, totalnymi mistrzami świata, spróbujmy jednak teraz uszyć z tych tekstyliów koc, który realnie uchroni kogoś przed zimnem, czy ciuch, w którym będzie dobrze się czuł i wyglądał.

Deklaracja to jeszcze nie jest świadectwo. Deklaracja informuje słuchacza; to świadectwo go zmienia. A świadectwo to nie dwa zdania do kamery, ale konkretne decyzje, postawa. Nie tyle mówienie: „nie wstydzę się Jezusa”, co życie tak, by to Jezus nie musiał się za mnie wstydzić. Zróbmy więc z piłkarzem głęboki wywiad nie o tym, co o wierze myśli, ale jak tą wiarą żyje. Jak może nieraz było mu z tym pod górkę, bo sportowcy robotę zaczynają bardzo młodo, od początku mają cholernie ciężko, a jeśli udaje im się wejść na szczyt, widok na realny świat natychmiast próbuje zasłonić rzesza wielbicieli, hejterów i interesownych klakierów. Jaki jest ich patent na wychodzenie z zakrętów? Jak wygląda nie tyle ich życie modlitwy, ale chrześcijańskiego działania? Komu pomagają? Płacą dziesięcinę? Co czytają? Jak się wiarą dzielą?

Takie materiały rzecz jasna też pojawiają się w sieci. I super, bo od tego ma się braci, żeby szukać u nich inspiracji. Jeszcze raz to powtórzę – mi nie chodzi o to, by celebrytom zakazać mówienia o wierze, ale o to, by robiący w naszej katolickiej propagandzie ludzie nie używali ich niczym przyciągających uwagę przedmiotów.

Bo dziś cała Polska podnieca się informacjami z żółtego paska: „Piłkarze zjedli śniadanie!”, „Piłkarze teraz śpią!”, „Piłkarze zrobili kupkę!” (kolega w reakcji na to szaleństwo wrzucił na swój profil zdjęcie nieba z podpisem: „Niebo, po którym lecieli polscy piłkarze!”). Ale nie daj Boże, by we Francji powtórzył się dobrze znany nam z poprzednich rozgrywek schemat: „1. Mecz otwarcia. 2. Mecz o wszystko. 3. Mecz o honor”. Co wtedy? Jezus, którego nie wstydzą się nasze dzisiejsze gwiazdy, odejdzie wraz z nimi do lamusa społecznej uwagi? Nasza katolicka tożsamość zachwieje się w posadach, gdy współdzielącym ją z nami celebrytom powinie się noga i wynosząca ich dziś na piedestał społeczna sympatia się odwróci? Bóg był dla kogoś cool i sexy, bo gwiazda była cool i sexy, a teraz już nie będzie? Czy wartości takie jak „społeczny odbiór”, „atrakcyjność wizerunku” w ogóle pojawiają się w misji Jezusa? A skoro on tych narzędzi nie używał, to dlaczego my chcemy teraz nimi Go głosić? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2016