Kartki z Rahnera

Rahner, który zapisał na temat Pana Boga więcej stronic niż niejeden jest w stanie przez całe życie przeczytać, zawsze podkreślał, że ostatecznie Bóg jest tajemnicą niewyczerpywalną w żadnej, choćby najgłębszej i najsubtelniejszej teologii.

“Cóż bowiem chrześcijaństwo mówi? Co głosi? Mimo wszelkich pozorów skomplikowanej dogmatyki i moralistyki, mówi ono właściwie coś bardzo prostego: że tajemnica pozostaje na wieki tajemnicą i że jako to, co nieskończone, niepojęte, niewymowne, jako to, co nazywamy Bogiem, udziela się duchowi człowieka, staje się dla niego darem bliskości i absolutnego samooddania właśnie wtedy, gdy człowiek doświadcza pustki swej skończoności. Bliskość owa zdarza się nie tylko w tym, co nazywamy łaską, ale też nastąpiła w historycznej dotykalności w Tym, który nosi dla nas imię Boga-człowieka. (...) To, że ta radykalna tajemnica jest bliskością, a nie oddaleniem, że jest miłością samooddania, a nie sądem, który strąca człowieka w przepaść jego nicości, jest trudne do przyjęcia, trudne do uwierzenia. Bywa jak światło, które nam się wydaje jeszcze ciemniejsze niż nasza własna ciemność, i aby na nie przystać, trzeba nieraz dać, a w jakimś sensie nawet zużyć wszystkie siły ducha i serca, naszej wolności, całej naszej egzystencji. Jakże jednak żyć inaczej? (...) Czy nie mamy racji trzymając się zawsze światła, choćby nikłego, a nie ciemności, trzymając się błogosławieństwa, a nie otchłannej czeluści istnienia? Gdybyśmy mieli przyjąć argumenty istnienia przeciw chrześcijaństwu, jakiż zostałby nam jeszcze argument, aby - żyć? (...) Ten, kto z męską odwagą podejmuje życie, choćby był krótkowzrocznym pozytywistą poprzestającym na pozór cierpliwie na ubóstwie bliskich planów, już przyjął Boga takim, jakim jest On sam w sobie, takim, jakim chce On być dla nas w swej wolności i miłości".

(Karl Rahner: “O możliwości wiary dzisiaj", Znak, Kraków 1965)

Rahner, który zapisał na temat Pana Boga więcej stronic niż niejeden jest w stanie przez całe życie przeczytać, zawsze podkreślał, że ostatecznie Bóg jest tajemnicą niewyczerpywalną w żadnej, choćby najgłębszej i najsubtelniejszej teologii. Słowa “tajemnica" nie należy tu rozumieć jako czegoś, co np. z powodu ludzkiej ograniczoności nie jest jeszcze do końca znane, a co przy lepszych narzędziach poznawczych mogłoby zostać opisane w sposób wyczerpujący. Tajemnica pozostaje tajemnicą zawsze. To jak z tymi, co darzą się miłością. Im bardziej się znają, im dłużej są ze sobą, tym głębiej dostrzegają swoją nieredukowalną inność - właśnie ową tajemnicę, którą jest każda osoba. Rahner nie bał się twierdzić, że skoro naturą miłości jest poznanie pogłębiające tajemnicę, to Osoby Boskie, które są jednym Bogiem, pozostają dla siebie w pewnym sensie tajemnicą.

Miarą religijnej wrażliwości człowieka nie są werbalnie wyznawane dogmaty, ale egzystencjalne otwarcie na tajemnicę rzeczywistości. Kto doświadcza tajemnicy tego co jest, doświadcza tak naprawdę Boga, nawet jeśli - z różnych powodów - tajemnicy nie nazywa Bogiem. Kto przyjmuje swoje życie jako nieustanne bycie w obliczu tajemnicy, ten przyjmuje Boga. I na odwrót, mówienie o Bogu i deklarowanie wiary w Niego może niekiedy skrywać brak doświadczenia tajemnicy, czyli brak doświadczenia Boga. Dlatego Rahner wyrokował, że chrześcijanin jutra będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie. W dzisiejszych czasach, bez autentycznego doświadczenia tajemnicy życia, samo bycie wychowanym w chrześcijańskiej tradycji nie wystarczy, by pozostać wierzącym.

Objawienie się (Rahner powie: samoudzielanie) Boga człowiekowi w Jezusie Chrystusie i w Duchu Świętym nie usuwa ciemnej, złowrogiej strony tajemnicy ludzkiego życia, podobnie jak zmartwychwstanie nie zniosło grozy konania na krzyżu. Doświadczenie bliskości Boga nie usuwa doświadczenia ciemności, a niekiedy wręcz się z nim łączy. Jednak dla Rahnera trwoga ciemności (np. cierpienie niewinnego) jest w gruncie rzeczy argumentem za chrześcijaństwem. Wszak chrześcijaństwo nie głosi, że cierpienie jest złudą, ale że nie do cierpienia należy ostatnie słowo. Po krzyżu następuje poranek wielkanocny. Nie jest rozumne rozpaczliwe koncentrowanie się na ciemności, jeśli gdzieś pojawia się, choćby nikłe, światło nadziei. Wiedzą to ci, których cierpienie nie tylko nie oddaliło od Boga, lecz - na odwrót - przybliżyło ich do Niego. Przeczuwają to również ci, którzy nawet bez odwoływania się do Boga Jezusa Chrystusa akceptują życie we wszystkich jego wymiarach, ze śmiercią włącznie.

O. Dariusz Kowalczyk

“Widzę wokół tysiące i miliony ludzi, widzę całe kultury i całe epoki za sobą i przed sobą, które w sposób uzewnętrzniony nie są chrześcijańskie. Widzę, jak nadciąga czas, w którym chrześcijaństwo nie jest już czymś oczywistym w Europie ani na świecie. Widzę to. Lecz w najgłębszym sensie nie może mnie to zaniepokoić. Bo widzę również wszędzie chrześcijaństwo anonimowe, bo w moim własnym chrześcijaństwie explicite nie wyznaję przecie jakiegoś poglądu obok innych poglądów, sprzecznych z nim, lecz widzę w nim jedynie pełne odnalezienie się wszystkiego, co żyje również i może żyć wszędzie poza tym jako prawda i jako miłość. Nie uważam niechrześcijan ani za głupszych ode mnie, ani za ludzi o mniej dobrej woli. Gdybym jednak z powodu wielości światopoglądów popaść miał w pusty i bojaźliwy sceptycyzm, to czy miałbym wtedy większą szansę osiągnięcia prawdy niż pozostając chrześcijaninem? Nie miałbym takiej szansy. Sceptycyzm i agnostycyzm bowiem są także poglądami wśród wielu innych, a nawet są właściwie najtchórzliwszymi i najuboższymi z nich. Nie da się więc w ten sposób ujść wielości poglądów na świecie. Wstrzymanie się od wyboru jest także wyborem, i to najgorszym.

Po drugie, nie mam najmniejszego powodu, by uważać chrześcijaństwo za jakiś jeden światopogląd obok innych światopoglądów. Zrozumiejmy chrześcijaństwo dokładnie. Porównujmy. Wsłuchajmy się uważnie w to, co naprawdę mówi i usłyszmy jego przekaz wyraźnie, lecz wielkodusznym sercem! Wtedy już nie będzie się mogło zdarzyć, byśmy dostrzegali gdziekolwiek coś, co byłoby dobre i prawdziwe, wyzwalające i rozjaśniające istnienie, otwarte na bezkresy boskiej tajemnicy i co istniałoby w jakichś innych światopoglądach, a byłoby nieobecne w chrześcijaństwie. Spotkamy wprawdzie może poza nim coś, co poruszy nas, pobudzi, rozszerzy duchowe horyzonty, wzbogaci i oświeci. Ale będzie to albo coś przemijalnego, co nie daje odpowiedzi ani rozwiązań pytaniu ostatecznemu, w obliczu śmierci, i co zresztą może znaleźć swe miejsce w rozległych chrześcijańskich horyzontach (choćby nie było dotąd faktycznie kultywowane przez chrześcijan), albo też coś, co rozpoznamy jako aspekt autentycznego chrześcijaństwa, jeśli tylko patrzeć zechcemy uważniej, śmielej, wnikliwiej. Zauważymy przy tym może, że jakaś pełna, skończona synteza spotykanych wiadomości i doświadczeń, prawd sztuki, filozofii, poezji, z naszym pojęciowo uświadomionym chrześcijaństwem - nigdy nam się nie udaje. Lecz nie znajdziemy też nigdy ostatecznej i niemożliwej do przezwyciężenia sprzeczności między tym wszystkim a chrześcijaństwem autentycznym. I to wystarczy".

(Karl Rahner: “Über die Möglichkeit des Glaubens heute", 1962, w: “Schriften zur Theologie. Band V"; wg “Znak" nr 7-8/1965, tłum. Anna Morawska)

***

Zapamiętałam ten obraz, te słowa i głębokie prze-jęcie Anny, proponującej “Znakowi" ten tekst. Mam Rahnera za jednego z Ojców w Wierze. Żył w wieku dwudziestym (jak Augustyn w piątym). Był mi współczesny: pisał, kiedy i ja już pisałam. Wcześniej, w Sodalicji, za licealnych czasów, w 1949 roku, gdy przerwano nasz lot, czytałam Guardiniego. Rahner pochodzi spod tych samych seraficznych skrzydeł. Długo przygotowywał II Sobór Watykański, na wiele lat przed tym, nim wybrano Jana XXIII. Gdyby nie Rahner, Sobór trafiłby na grunt jeszcze mniej uprawiony. W okolicy Soboru powtarzało się jego nazwisko na przemian z innymi wielkimi napędzaczami prądów, które wypełniły, przepełniły i przelały się przez soborowe szranki. Ratzinger, Küng, Congar, Schillebeeckx, Chenu... Karl Rahner. Sobór był punktem przecięcia dróg. Już wtedy każdy z nich inaczej był obecny i wprowadzał własną dynamikę.

Według mnie i dla mnie szczególny charyzmat Rahnera to zdolność objęcia spojrzeniem tego kształtu świata, w którym chrześcijaństwo zdaje się nie istnieć, nie jest wpisane w preambuły i certyfikaty, nie jest rozpoznawane w swej przemożnej obecności. Zostało wzięte w rękę Gospodyni i rozmieszane z obfitą miarą mąki, aby ją podniosło. Trochę tak Rahner wchodzi w XXI wiek. Trzeba znów go czytać. Ale nawet nie czytany, mało czytany, działa wtopiony w całą chrześcijańską warstwę noosfery, na jej styku z innymi.

Halina Bortnowska

---ramka 324643|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2004