Kantor (re)konstrukcja

Mija w tym roku piętnasta rocznica śmierci Tadeusza Kantora. Jej uczczeniem jest wystawa Interior imaginacji. Wyjątkowo staranna i pięknie przygotowana, budzi jednak wiele wątpliwości. Podstawowa brzmi: co naprawdę oglądamy.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

Tadeusz Kantor, "Widok z okna", rysunek 1990 /
Tadeusz Kantor, "Widok z okna", rysunek 1990 /

Przedmiotem zainteresowania kuratorów, Jarosława Suchana i Marka Świcy, był plastyczny, a nie teatralny dorobek Kantora, ale z teatrem w tle, jako nierozerwalnym elementem kreowanej przez niego wizji plastycznej. Zarazem teatr to właśnie wielki nieobecny tej wystawy. I ten fakt budzi największe wątpliwości, mimo rozumienia założeń, które powstawaniu ekspozycji w Zachęcie towarzyszyły. Kim jest bowiem Tadeusz Kantor bez swojego teatru?

Rekonstrukcja dekoracji do okupacyjnej “Balladyny" (1942), deska z “Powrotu Odysa" (1944), klasa z “Umarłej klasy" (1975) prezentowane są tu jako przedmioty plastycznie samodzielne i artystycznie sprawcze, a nie fragmenty scenograficzne. Oto twory artystyczne, a zarazem widmowe odpryski spektakli, w których współuczestniczyły (niektóre są zresztą późniejszymi rekonstrukcjami, ale to już inna kwestia).

To sala wprowadzająca, podobnie jak następna, w której pokazywany jest film o Kantorze. Dopiero po tej starannie przygotowanej introdukcji rozpoczyna się śledzenie artystycznych dokonań malarza.

Na początek “Metamorfozy", czyli reminiscencje paryskich galerii, świadectwo fascynacji surrealizmem, a w szczególności malarstwem Roberto Matty. Ściany pokrywają powiększenia zdjęć Zbigniewa Dłubaka, pokazywanych na I Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Krakowie w 1948 roku. Sala następna to już obrazy informel, świetnie prezentowane w zaciemnionej przestrzeni. Tym razem teatralizacji poddano płótna, postępując z nimi jakby odwrotnie, niż to zrobiono z przedmiotami teatralnymi. Wyłaniające się z ciemności obrazy zyskują na tajemniczości, ale obejrzane uważniej rozczarowują. Towarzyszy im film “Somnambulicy" (1957) reżysera Mieczysława Waśkowskiego i operatora Antoniego Nurzyńskiego, osobiście konsultowany przez Kantora. Pokazywany jest niejako w zastępstwie innego, nie zachowanego filmu “Uwaga malarstwo!" tych samych autorów, w którym Kantor występował.

Kolejny moment to “Wystawa popularna" (1963) i “Maszyna aneantyzacyjna" stworzona do “Wariata i zakonnicy", przedstawienia według Witkacego - sterta składanych krzeseł, które - spiętrzone - ożywia jakiś nieprzewidywalny odruch. Intrygujący, samodzielny i samowystarczalny przedmiot skomplikowanej natury, ni to rekwizyt teatralny, ni to przedmiot sztuczny. Ta sala i następne to “Okolice zera", czyli seria wystaw i happeningów przełomu lat 60. i 70. Zadziwiające wprost wrażenie robi dokładna rekonstrukcja wystawy z 1972 roku “Cambriolage" (włamanie), w której ponownie główną rolę odgrywało owo składane krzesło, ale teraz wielokrotnie powiększone, tak by wręcz rozsadzić ciasną przestrzeń Galerii Foksal.

Potem wielka sala ambalaży, z “Ambalażem Hołdu Pruskiego" (1975) na czele - i docieramy do “Teatru pamięci". Tu możemy oglądać rejestracje Kantorowskich spektakli, tu pokazano “Umarłą klasę" - to znaczy jej scenograficzną zawartość, tu w pewnym sensie kulminuje świat wyobraźni Kantora. I wreszcie podwójne zamknięcie wystawy.

Pierwsze, słabsze, autorstwa samego mistrza, w postaci “Autoportretu" (1977), fragmentu scenografii z ostatniego przedstawienia “Dziś są moje urodziny" (1991) i ostatniego rysunku, przedstawiającego gołębie. Drugie jest o wiele bardziej interesujące. Powstało na potrzeby tej wystawy, nosi tytuł “Okno Kantora" (2005). To filmowa realizacja autorstwa Artura Tajbera: widok z okna pracowni Tadeusza Kantora. Oglądamy dach krakowskiego kościoła Dominikanów w jasny, słoneczny dzień, słyszymy gruchanie gołębi, jakby w zgodzie z rysunkiem, który wisi tuż obok. Tylko tyle i aż tyle.

Powtórzę: to jest perfekcyjnie zrobiona ekspozycja. Jej przemyślana koncepcja i staranne wykonanie przywracają wiarę w to, że można. Znakomita robota wystawiennicza, która mnie cieszy wprost wyjątkowo.

Wystawie będzie towarzyszył katalog. Teksty zostały już napisane. Jest ich wiele. Autorzy to wybitne postaci polskiej (i nie tylko) historii sztuki. Jednak podczas lektury miałem nieodparte wrażenie, że wszyscy mają kłopot z odpowiedzią na pytanie, kim właściwie jest Tadeusz Kantor dziś, w piętnaście lat po przedwczesnej śmierci. Kim jest w dziejach polskiej sztuki, nie teatru?

Można odnieść wrażenie, że największym kłopotem w obiektywnej ocenie Kantora jest on sam. Większość przypisów pochodzi z jego pism. Wszyscy bez wyjątku poruszają się w ramach, które on sam wyznaczył. I nawet jeśli trzeba zaprzeczyć autointerpretacjom pozostawionym przez artystę, to odbywa się to z wielkim jego zapośredniczeniem. Wygląda więc na to, że dystans piętnastolecia jest jeszcze niewystarczający.

Ciekawe, czy gdyby autorzy tekstów do katalogu mogli obejrzeć wystawę Suchana i Świcy, zmieniłoby to ich ogląd sztuki Kantora? Wierzę w rewizjonistyczną i sprawczą moc wystaw, ale zarazem nie wierzę, by wystawa mogła przemienić sztukę. Gdyby tak było, mój chłodny stosunek do plastycznego dzieła Tadeusza Kantora musiałby ulec zmianie, a tak się nie stało. Przeciwnie: doceniając wystawę, pozostaję obojętny wobec pokazywanych na niej dzieł.

Kuratorzy wyrażają wiarę, że sztuka Kantora “stanowi wciąż istotne źródło inspiracji". Pozwalam sobie być odmiennego zdania: dla mnie to zamknięty rozdział w dziejach polskiej sztuki XX wieku, który z perspektywy XXI wieku wygląda już podobnie jak sztuka XIX stulecia. Zdaje się mieć rację Wojciech Suchocki, który napisał w katalogu: “Oddala się Kantor". To właściwie rewelacyjna konstatacja. Oddala się i znika. Dematerializuje i blednie. Jego słowa, tak liczne, tak starające się wypełnić wszelkie szczeliny w jego sztuce, już nie ciekawią. Chciałbym spytać młodych ludzi, jak oni to widzą, a może nawet bardziej - co w ogóle są w stanie dostrzec.

Najprościej rzecz ujmując: w przeważającej części swoich aktywności plastycznych Kantor nie stworzył samodzielnego i wartościowego języka. Wypracował go dość późno w swoim teatrze śmierci. Być może wartością osobną i uniwersalną są jego działania z pogranicza happeningu i teatru, mające rodowód w dadaizmie. Takimi ze zdjęć i zapisów filmowych jawią się “Panoramiczny happening morski" (1967), “Lekcja anatomii wg Rembrandta" (1968) czy “Nadobnisie i koczkodany" (1972). Przypomina o tym Nicholas Serota, dyrektor londyńskiej Tate Modern, w krótkim tekście z katalogu warszawskiej wystawy. W podobnym kontekście lokuje dokonania Kantora kolekcjoner jego prac i znawca Duchampa, Arturo Schwarz, w rozmowie również włączonej do katalogu.

“Oddala się Kantor". To wyjątkowo trudny moment - moment prawdy. Jak sobie poradzą te biedne przedmioty bez pomocy Kantora? Czym stanie się jego teatr, gdy odejdą ostatni świadkowie? Czym będzie jego sztuka odcięta od jego teatru? Miejsce w dziejach XX-wiecznej sztuki polskiej zawsze będzie ważne, ale czy tylko historycznie? “Oddala się Kantor". Czy zniknie zupełnie?

“Tadeusz Kantor. Interior imaginacji". Kuratorzy: Jarosław Suchan, Marek Świca. Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki 16 kwietnia - 12 czerwca 2005 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005