Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Również cudzoziemca, który nie należy do Twojego ludu, Izraela, a który przybędzie z dalekiego kraju (...) gdyż wiele usłyszy o Twoim wielkim imieniu (...) aby się modlić w tym domu, Ty usłysz w niebie, w miejscu Twojego przebywania. Spełnij to, o co ten cudzoziemiec będzie Cię prosił. Niech wszystkie ludy ziemi poznają Twoje imię i niech postępują w bojaźni przed Tobą na wzór Twego ludu, Izraela”. Słowa te oznaczają, że Izraelici mają żyć tak, by inni ludzie, obserwując ich, nabrali przekonania, że Bóg Izraela jest Bogiem, który nikomu nie odmawia swojej opieki.
Przyłóżmy te słowa do sytuacji uchodźców w Europie. Wiadomo, że w globalnej wiosce wszyscy odpowiadają za wszystko. Szukając przyczyn nieszczęścia uchodźców, popatrzmy w lustro i zanim poprosimy ich o okazanie dokumentów, prośmy o przebaczenie. Luterańska biskup Margot Kässmann mówi: „Biblia domaga się dziś od Kościołów, aby były znakiem przebaczenia. Mamy świadczyć, że każdy z nas może przebaczyć drugiemu, bo wszyscy jesteśmy winni i musimy prosić o przebaczenie. Zwłaszcza Europa Zachodnia ponosi winę względem uchodźców za to, że w Morzu Śródziemnym giną ludzie”.
Tymczasem my tym, którzy spieszą na pomoc, podstawiamy nogę. Chcąc bronić chrześcijańskiej tożsamości Europy, właśnie ją niszczymy. „Jestem przekonany, że dziś w tych niepewnych czasach wielkich przemian i dramatycznych wyzwań wszyscy wierzący i niewierzący potrzebują Kościoła, który przygarnia, a nie wyklucza – mówił przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk podczas uroczystości wręczenia papieżowi Nagrody Karola Wielkiego. – Kościoła, który rezygnuje z bogactwa, by wspierać ubogich, który jest radykalny w miłości, sąd zostawiając Bogu. Kościoła, który wierzy w człowieka i jego wolność, a nie we wszechwładzę i wszechwiedzę instytucji, który złamanemu ludzkiemu życiu niesie nadzieję, a nie potępienie. Kościoła, który budzi tylko dobre uczucia, nie budząc nigdy, nigdzie i w nikim strachu, wzgardy czy złości. Takiego Kościoła potrzebujemy wszyscy”.
Próbujemy obowiązek troski o migrantów zepchnąć na innych. Zaprosiliście uchodźców – powtarzamy np. pod adresem Niemców – to teraz sami się martwcie, co z nimi zrobić. My dalej będziemy marzyć o Bogu, honorze i ojczyźnie. Ale na naszą miarę – a nie na miarę Ewangelii. Dalej dźwigamy krzyż, lecz, jak ktoś powiedział, to krzyż wyimaginowany, pluszowy. Franciszek przestrzega: „My, dzieci tego marzenia, jesteśmy kuszeni, aby ulec naszemu egoizmowi, patrząc na swoje zyski i myśląc o budowaniu specjalnych ogrodzeń. Jestem jednak przekonany, że rezygnacja i zmęczenie nie należą do duszy Europy i że »trudności mogą stać się silnymi katalizatorami jedności«”.
Chyba zbyt rzadko pytamy Pana Jezusa, jak się Mu żyje w Europie. ©