Jeszcze jeden wiersz

Długo nie wiedzieliśmy, jak przebiegnie ten pogrzeb. Miało nie być konduktu, obawiano się protestów tych, którzy uznali, że Miłosz nie zasłużył na Skałkę, meteorolodzy zapowiadali deszcz... Żadna z obaw się nie sprawdziła. Przycichł nawet jazgot oszczerców i głupców; ten dzień na szczęście nie do nich należał.

05.09.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Piątek, 27 sierpnia, godzina 11. Prosta trumna w kościele Mariackim, u stóp Stwoszowego poliptyku. Wokół ołtarza kilkunastu kapłanów pod przewodem Kardynała Metropolity, wśród nich arcybiskup Józef Życiński, biskup Tadeusz Pieronek, biskup-nominat Józef Guzdek, księża: Adam Boniecki, Wiesław Dawidowski, Zbigniew Krysiewicz, Jacek Prusak, Grzegorz Ryś, Romuald Jakub Weksler-Waszkinel, Tadeusz Zaleski-Isakowicz... I gospodarz świątyni Mariackiej ks. infułat Bronisław Fidelus.

Telegram Papieża, z cytatem z listu Miłosza i ważnymi słowami o “dążeniu do wspólnego nam celu". Lekcja czytana przez syna Poety. Homilia arcybiskupa Życińskiego, wskazująca na augustyńskie tropy w życiu i dziele Miłosza (pogrzeb odbył się w dniu świętego Augustyna). Schola dominikańska i płynący z chóru nieziemski głos Elżbiety Towarnickiej. A w wypełnionym szczelnie kościele: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, irlandzki noblista Seamus Heaney, Renata Gorczyńska, Katarzyna Herbert, Maja Komorowska, Joanna Olczak-Ronikier, Barbara Toruńczyk, Krystyna i Andrzej Wajdowie, Jacek Bocheński, Stefan Chwin, Wojciech Karpiński, Ryszard Krynicki, Kazimierz Kutz, Krystian Lupa, Andrzej Szczeklik i wielu, wielu innych. Władze miasta i województwa, przybysze z Ameryki, Litwy i Białorusi, Uniwersytet Jagielloński i “Tygodnik Powszechny", przyjaciele i najbliżsi Poety. I jego czytelnicy.

---ramka 337777|prawo|1---Kiedy kondukt prowadzony przez kard. Macharskiego wychodził na Rynek, zabrzmiał hejnał. Ruszyliśmy Grodzką, Stradomiem, Krakowską i Skałeczną, w słońcu, wśród milczących ludzi, z których wielu włączyło się w wielotysięczny pochód. Im nie trzeba było tłumaczyć, kogo żegnamy. Było i Bractwo Kurkowe, i kompania honorowa Podhalańczyków, i kwiaciarki spod Sukiennic; Kraków przypomniał sobie, co jest winien swojemu honorowemu obywatelowi. Był też premier Marek Belka - prezydent wybrał jednak olimpiadę.

***

Podczas uroczystości na Skałce pierwszy głos należał do gospodarza tego miejsca, przeora klasztoru Paulinów o. Andrzeja Napiórkowskiego. Po nim przemawiali prezydent Krakowa Jacek Majchrowski (“Dziękujemy Ci, Książę Poetów, że na ostatnie lata życia wybrałeś nasze miasto"), minister kultury Waldemar Dąbrowski, Czesław Okińczyc z Wilna jako przedstawiciel prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa (“Litwa też pozostaje w żałobie... Miłosz był pomostem łączącym oba narody"), Michel Raineri, konsul generalny Francji, i w imieniu Lecha Wałęsy Mieczysław Gil. Zabrzmiał fragment wiersza “W Szetejniach": po polsku przeczytany przez Mikołaja Grabowskiego, który prowadził uroczystość, po litewsku przez Tomasa Venclovę, po rosyjsku przez Anatola Roitmana, po angielsku przez Roberta Hassa, po francusku przez Antoniego Miłosza, po hebrajsku przez Dawida Weinfelda. Krótko i wzruszająco żegnali swojego Autora wydawcy: Małgorzata Nyczowa z Wydawnictwa Literackiego i Jerzy Illg ze Znaku, a także badacz twórczości Miłosza Aleksander Fiut. Rabin Sacha Pecaric przypomniał o fascynacji Miłosza Biblią.

“Nawet nieobecny i ocenzurowany stawał się dla wielu z nas mistrzem - wspominał Adam Zagajewski. - Czesław Miłosz miał tę najrzadszą, podwójną miarę; ostrego, sprawiedliwego osądu spraw ziemskich i pełnego pasji poszukiwania boskości". Zagajewski żegnał też “przyjaciela, który radośnie witał swoich przyjaciół i lubił śmiać się z nimi swoim wielkim, gargantuicznym śmiechem". “Miałeś, Czesławie, niezwykłe wyczucie »gładkiej ściany Wschodu« i »polskich murów Ciemnogrodu«" - mówił Adam Michnik, cytując dalej sławny wiersz Miłosza “Do Jonathana Swifta" i kończąc parafrazą jego ostatniego wersu: “Będziemy się starać, Czesławie, nasz dobry, mądry, kochany Dziekanie". Najlapidarniejszy i najtrafniejszy okazał się głos Wisławy Szymborskiej i wszyscy potem powtarzali dwa wypowiedziane przez nią zdania: “Żegnamy się dzisiaj z Poetą, ale nie żegnamy się z Jego poezją. Ona nas wszystkich tutaj obecnych i wszystkich nieobecnych przeżyje na pewno"...

Potem najbliższa Rodzina - syn Antoni z żoną Joanną, wnuczka Erin z mężem Owenem, bratowa Grażyna - odprowadzili trumnę Poety do Krypty Zasłużonych; w tej części obrzędu uczestniczyli prócz nich kard. Macharski, bp Pieronek i ks. Boniecki. I długo jeszcze po zakończeniu pogrzebu czekali przed kryptą ci, którzy chcieli choć przez chwilę pomodlić się przy granitowym sarkofagu. Na jego ścianie wyryto inskrypcję najkrótszą z możliwych: CZESŁAW MIŁOSZ, POETA, 1911-2004, a pod nią maksymę “BENE QUIESCAS" i cytat z Księgi Mądrości: “A dbałość o naukę jest miłość".

***

Słowa Wisławy Szymborskiej przypomnieliśmy sobie wieczorem, w kościele św. Katarzyny nieopodal Skałki. O 19.30 z inicjatywy Jerzego Illga spotkali się tutaj przyjaciele Czesława Miłosza, by czytać jego wiersze. Rozpoczęła Julia Hartwig wierszem “Dar" (“Dzień taki szczęśliwy..."), po niej do mikrofonu podchodzili następni: Anna Dymna, Małgorzata Nyczowa, Jerzy Kronhold, Julian Kornhauser, Adam Zagajewski, Tomas Venclova, Teresa Walas, Michał Rusinek, Bronisław Maj, Ewa Lipska, Wisława Szymborska, Aleksander Fiut, Jarosław Mikołajewski, Andrzej Franaszek... Każdy zapalał symboliczną świecę. W intermediach kwartet Amar Corde grał muzykę doby baroku.

Leszek Aleksander Moczulski, Andrzej Wajda i ks. Adam Boniecki recytowali “Wiarę", “Nadzieję" i “Miłość" z poematu “Świat". Wiersz “Który skrzywdziłeś..." w interpretacji Krystyny Zachwatowicz zabrzmiał z nową siłą, podobnie jak “Campo di Fiori" czytane przez Ryszarda Krynickiego. Wojciech Bonowicz wybrał wzruszającego “Krzysia" - prozę napisaną po śmierci Christophera Milne’a. Anatol Roitman brawurowo wykonał, po polsku i po rosyjsku, groteskę “Na cześć księdza Baki". Seamus Heaney, Marek Skwarnicki, Krzysztof Lisowski i Tomasz Różycki przedstawili własne utwory poświęcone Miłoszowi, Robert Hass - Miłoszowy wiersz “Ale książki" i poetyckie pożegnanie autorstwa nieobecnej Jane Hirshfield.

Niżej podpisanemu przypadł w udziale wiersz “Caffč Greco", którego bohaterem jest Jerzy Turowicz; chwilę potem w kościele św. Katarzyny zabrzmiał głos Turowicza czytającego “Piosenkę wielkopostną". Największe wzruszenie przeżyliśmy podczas odtwarzania nagrań samego Miłosza. Wiersz “Drzewo" w jego wykonaniu miał zamknąć to niezwykłe spotkanie i Jerzy Illg już brał do ręki mikrofon, by pożegnać zebranych, gdy okazało się, że odtwarzacz nie został wyłączony i usłyszeliśmy zdecydowanym tonem wypowiedziane zdanie: “Na koniec przeczytam jeszcze jeden wiersz"... Ostatnie słowo, tak jak być powinno, należało do Poety.

---ramka 337769|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2004