Poezja, przyjaciółka człowieka

Seamus Heaney: Postawa Miłosza: wybory, do których podjęcia był zmuszony, by zachować wolność; ścieżka, na którą pchnęło go powołanie; łącząca się z uczciwością samotność... Jego życie można zobaczyć jako XX-wieczną wersję alegorycznej wędrówki pielgrzyma, podczas której dusza artysty cało wychodzi z zasadzek tego świata. Rozmawiała Magda Heydel

20.10.2009

Czyta się kilka minut

Seamus Heaney / fot. Sean O'Connor (public domain/Wikipedia) /
Seamus Heaney / fot. Sean O'Connor (public domain/Wikipedia) /

Dąb Miłosza

Nieraz mówiliśmy o Czesławie Miłoszu jako o wielkim drzewie, którego gałęzie tworzą koronę polskiej literatury. W dniu otwarcia dedykowanego Poecie festiwalu metafora ta znajdzie swoistą konkretyzację: w Krakowie zostanie bowiem zasadzony Dąb Miłosza. Szczegółowy plan Festiwalu (23-26 października) znaleźć można na stronie www.miloszfestival.com. Tu zauważmy jedynie, że wśród gości znajdą się m.in. Anna Piwkowska i Wisława Szymborska, Tadeusz Dąbrowski, Hans Magnus Enzensberger, Jiří Gruša, Seamus Heaney, Ryszard Krynicki, Edward Pasewicz, Jacek Podsiadło, Aharon Shabtai, Andrzej Sosnowski, Dariusz Suska, Marcin Świetlicki, Ko Un, Tomas Venclova, Derek Walcott i Adam Zagajewski - piękna to i bardzo wielobarwna plejada - zaś słowom wierszy towarzyszyć będą dyskusje o tym, czy dziś także, choć na inny sposób niż w czasie, gdy powstawał słynny esej Miłosza, nasze umysły są zniewolone... Wymieńmy jeszcze nazwisko Jerzego Illga, pomysłodawcy Festiwalu, niestrudzonego "ducha poruszyciela", bez którego krakowskie życie literackie byłoby dramatycznie uboższe. Gęsty tłum ludzi, którzy spotykają się w galeriach i kościołach (a nie internetowych katakumbach), by słuchać wierszy, utwierdza w przekonaniu, że poezja w rzeczy samej jest - jak mówi Seamus Heaney - "przyjaciółką człowieka"... Andrzej Franaszek

Magda Heydel: Czesław Miłosz jest dla Pana ważną postacią i ważnym poetą. Jeden z Pana wierszy jemu poświęconych nosi nawet tytuł "Mistrz". Dlaczego dzieło Miłosza jest dla Pana tak istotne?

Seamus Heaney: Odpowiedź na to pytanie zawiera się właściwie w przywołanym tytule: "Mistrz". W języku angielskim, jeśli artystę nazywa się mistrzem, to podkreśla się nie tylko wielkość jego dokonań i doskonałość techniczną jego dzieła, ale również ogromne bogactwo wyobraźni.

W innym kontekście termin ten oznacza także kogoś, kto jest guru, mędrcem. Taki sens przywołujemy, na przykład mówiąc o "mistrzu nowicjatu", czyli o kimś, kto ma być przewodnikiem i kierownikiem duchowym kandydata do życia zakonnego. Takie znaczenie, nawiązujące do mądrości, jest zasadniczym elementem geniuszu poetyckiego Miłosza. Dla mnie jego głos - nawet w przekładzie - jest głosem osoby, której radom ufam. Nie jest to głos z założenia profetyczny, ale ma w sobie władzę: jest niewymuszony, ale brzmi w nim siła wyroczni.

Niemniej, chociaż Miłosz był dla mnie jako czytelnika poezji absolutnie niezbędny, to nie wydaje mi się, by wpłynął bezpośrednio na to, jak piszę, w jaki sposób używam słów. Ważniejsze dla mnie było zaczerpnięte od niego poczucie rzeczywistej obecności poezji w świecie.

Poezji jako skarbnicy ducha i wiedzy, jako przyjaciółki człowieka, przyjaciółki, która powtarza nam słowa greckiej urny z ody Johna Keatsa: "Piękno jest prawdą, prawda - pięknem".

W poezji Miłosza są wersy, które od dziesiątków lat mają dla mnie niezmiennie wielkie znaczenie, wersy tak lekkie i pozornie niezobowiązujące jak "Mowa rodzinna niechaj będzie prosta" czy "Bo więcej waży jedna dobra strofa / Niż ciężar wielu pracowitych stronic". Są też zdania bardziej podniosłe i brzmiące jak maksymy, na przykład takie stwierdzenie z wiersza "Czytając japońskiego poetę Issa": "Wiedzieć i nie mówić: / tak się zapomina. / Co jest wymówione, wzmacnia się. / Co nie jest wymówione, zmierza do nieistnienia".

Także proza Miłosza zawiera liczne sentencje, które niejednokrotnie były dla mnie pomocą i które stale cytuję, na przykład opis samego siebie jako rozdartego "między dwoma biegunami, kontemplacją nieruchomego punktu i nakazem czynnego udziału w historii".

Czytam takie słowa i czuję, że zanurzam się w przestrzeni, którą Samuel Johnson określił mianem "trwałości prawdy".

Twórczość Miłosza - podobnie jak innych pisarzy z Europy Środkowo­wschodniej - odczytuje się często w kontekście doświadczenia politycznego i owego "czynnego udziału w historii". W jakim stopniu ważny był dla Pana ten aspekt jego twórczości?

Postawa Miłosza jako poety; wybory, do których podjęcia był zmuszony na różnych etapach życia, aby zachować wewnętrzną wolność; ścieżka, na którą pchnęło go powołanie; łącząca się z wewnętrzną uczciwością samotność - wszystko to były kwestie wzmagające mój podziw dla niego.

Powiedziałem przy jakiejś okazji, że jego życie można zobaczyć jako ­XX-wieczną wersję alegorycznej wędrówki pielgrzyma, podczas której dusza artysty cało wychodzi z zasadzek tego świata - a w przypadku Miłosza są to zasadzki tego świata, jak również zasadzki szatana totalitaryzmu.

Niemniej wewnętrzny dramat ocalenia, owa "wina ocalonego", by posłużyć się kliszą, jest w jego dziele równie ważnym elementem, co pozytywne przywiązanie do "poznania" i "głoszenia" prawdy.

W jego podejściu nie ma nic z zadufania w sobie. Zło zostaje potępione, zwłaszcza we wczesnych wierszach warszawskich, takich jak "Dziecię Europy", ale wraz z upływem lat element samooskarżenia nurtuje jego poezję. Można powiedzieć, że Miłosz udziela nam lekcji na własnym przykładzie: kształtuje polityczne sumienie swoich czytelników przy pomocy utworów, które są efektem rozliczeń z własnym sumieniem.

Równocześnie trzeba podkreślić, że Miłosz nie jest poetą "politycznym" w takim sensie, w jakim "polityczny" jest, powiedzmy, Neruda czy Brecht. Zgodziłby się chyba ze stwierdzeniem Yves’a Bonnefoya, że poezja to lekarstwo na ideologię.

Jeśli pomyśleć o takich wierszach, jak "Dar" czy "Capri", nie mówiąc już o "Świecie", od razu widać tę tendencję do odwracania się od polityki ku transcendencji. Miłosz był poetą sprzeciwiającym się zniewoleniu, a zarazem głoszącym subiektywność. Można wręcz powiedzieć, że prezentował nie tyle postawę opozycji, co ukierunkowania do wewnątrz, a to jest poetycko ważniejsze.

Czy według Pana bycie świadkiem wydarzeń, udzielanie odpowiedzi na moment historyczny jest ważnym zadaniem dla poety?

W życiu każdego kraju i każdej społeczności zdarzają się momenty, których doświadcza się wspólnie, jako zagrożenia dla wszystkich, kiedy to pojawia się poczucie, że "wszyscy się jednoczą" - na przykład poczucie zagrożenia wojną albo wojną wewnętrzną.

W takich momentach poeta liryczny czuje się wezwany - zarówno wewnętrznie, jak zewnętrznie - do pisania poezji, która mogłaby "ocalać ludzi i narody".

Uważam, że to ważne, by poeta czuł tego rodzaju odpowiedzialność. Istotne jest jednak, by tę odpowiedzialność wyrażał swoim własnym językiem czy idiomem.

W poezji temperament ma znaczenie równie wielkie, co czasy. Świadomość jest swojego rodzaju moralnym wyzwaniem, ale danie wyrazu tej świadomości to kwestia sumienia artystycznego. Usłyszałem kiedyś od Josifa Brodskiego takie zdanie: "Jeśli sztuka uczy nas czegokolwiek, to tego, że kondycja ludzka jest prywatna". Czesław - przy całym swym potężnym namyśle nad tragizmem historii i przy całym poczuciu obowiązku wobec narodu i ludzi - przypuszczalnie by się z tym zgodził.

Seamus Heaney (ur. 1939) jest irlandzkim poetą, tłumaczem, eseistą, laureatem literackiego Nobla w 1995 r. Do księgarń trafia właśnie tom "Przejrzysta pogoda", obszerny wybór jego poezji w przekładach Stanisława Barańczaka, Magdy Heydel, Pawła Marcinkiewicza i Adama Szostkiewicza.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2009