Jeśliby w ogóle się nie narodził

Ani Judasz nie był złem wcielonym, ani Lud Izraela nie jest narodem bogobójców.

03.08.2015

Czyta się kilka minut

Piotr Sikora. Fot. Grażyna Makara /
Piotr Sikora. Fot. Grażyna Makara /

Dante umieścił go w najniższym kręgu piekła, w paszczy samego Lucyfera. Wczesnośredniowieczna legenda o św. Bren- danie Żeglarzu wspomina, że dzięki miłosierdziu Boga przez niewielką część roku siedzi samotnie na skale chłostany zimnymi falami morza, większość czasu płonąc wewnątrz skalistej góry „jak roztopiona masa ołowiu”. Starożytne apokryfy chrześcijańskie mówią o nim jako „o wymazanym z księgi życia”, jedynym (a w niektórych wersjach wraz z Piłatem i Herodem) pozostawionym przez Jezusa w otchłani.

Wedle takich legend Judasz zasłużył sobie na taki los nie tylko zdradą Mistrza. Przedstawiają go one jako od dziecka zepsutego lub nawet opanowanego przez złego ducha. „Złota Legenda” Jakuba de Voragine, jeden z najpopularniejszych tekstów średniowiecza, przekazuje starą i rozpowszechnioną opowieść, w której łączy on w sobie najgorsze cechy kilku mitycznych postaci, m.in. Edypa. Oto w noc jego poczęcia matce śni się, że syn zniszczy swój naród. Po urodzeniu więc rodzice rzucają go w koszu na morze. Odnaleziony i usynowiony przez władczynię pewnej wyspy, zdradza swój agresywny charakter, w końcu zabijając rodzonego syna królowej. Ucieka do Judei i staje się przyjacielem i sługą Piłata. Wypełnia zleconą – złodziejską! – misję, zabija w bójce swego (nierozpoznanego) ojca, a potem żeni się z matką. Gdy prawda o jego pochodzeniu wychodzi na jaw, aby pokutować, udaje się do Jezusa – ale i tam nie może wyzwolić się spod wpływu złego ducha i w końcu zdradza Mistrza.

Podobnych opowieści jest wiele. Są i takie, wedle których nie sposób nawet go było pogrzebać – nie chciało go nie tylko niebo, ale nawet ziemia. Stąd symboliczne znaczenie wisielca – zawieszonego „pomiędzy”, nigdzie nienależącego.

Malowidła przedstawiają go najczęściej jako szpetnego, o twarzy ciemnej, wykrzywionej, czasem nawet zwierzęcej. Niekiedy jako jedyny z uczniów ma wyraźnie żydowskie rysy, ubrany jest w strój, który musieli w danym miejscu i czasie nosić Żydzi. Łączy wówczas w sobie osobisty wyrok potępienia oraz niechęć chrześcijan do całego narodu uznanego winnym śmierci Zbawiciela.

Śledząc tradycję chrześcijańską, można powiedzieć, że w jego osobie nadzieja na puste piekło znajduje największą przeszkodę – chrześcijanom trudno zaakceptować myśl, że i on mógłby zostać zbawiony. Na obronę zaś przekonania o jego pewnym potępieniu cytować można nie tylko apokryfy i legendy, lecz słowa samego Jezusa zapisane w tekście natchnionej i kanonicznej Ewangelii: „lepiej dla tego człowieka, jeśliby w ogóle się nie narodził” (Mt 26, 24).
 

Ewangelia Judasza
Istnieje jednak i drugi biegun chrześcijańskiej tradycji, wcześnie uznany za nieortodoksyjny i dlatego zagubiony w piaskach historii. Do co najmniej III wieku po Chrystusie istnieli chrześcijanie, którzy uważali Judasza za najwierniejszego Chrystusowego ucznia, jedynego, który właściwie pojął naukę Mistrza. Nie negowali tego, że wydał Go arcykapłanom, twierdzili jednak, że uczynił to na polecenie Jezusa, aby wypełnić plan Zbawienia.

Do niedawna poglądy na jego temat, żywione przez tych chrześcijan, zwanych gnostykami, znaliśmy wyłącznie z niezbyt obiektywnych relacji polemizujących z nimi Ojców Kościoła. Dzięki odkryciom archeologicznym i rekonstrukcyjnej pracy egiptologów w 2006 r. świat poznał ich przekonania z dzieła napisanego przez nich samych – ewangelii jego imienia.
Jest to tekst zagadkowy, niejasny i na dodatek zachowany tylko we fragmentach, trudno więc o jednoznaczną jego interpretację. Zasadniczą jego treścią są rozmowy, które Jezus odbył z uczniami, a zwłaszcza z Judaszem, kilka dni przed swoją śmiercią, jemu przekazując tajemną wiedzę, której nie byli w stanie pojąć pozostali uczniowie. Ma ona wyraźnie gnostycki charakter: sugeruje, że Najwyższy Bóg nie jest tym, który czczony jest zarówno w Świątyni Jerozolimskiej, jak i w kulcie eucharystycznym, rozumianym przez większość chrześcijan zbyt cieleśnie; wprowadza też całą hierarchię bytów pośrednich pomiędzy ostateczną rzeczywistością a światem materialnym; dzieli w końcu ludzkość na kilka „pokoleń”, tj. rodzajów różniących się w nieprzekraczalny sposób kondycją duchową.
Spośród uczniów jedynie on posiada pewną niejasną (i częściowo błędną) świadomość transcendencji niewypowiadalnej, ostatecznej rzeczywistości i prawdziwej tożsamości Jezusa. Do tej świadomości odwołuje się Mistrz, próbuje ją pogłębić. Zapowiada też, że to właśnie on wyda na śmierć „człowieka, który nosi mnie” – tj. Jego, Jezusa, zewnętrzną, cielesną tożsamość, i dlatego „przewyższy wszystkich [uczniów]”, choć – niezrozumiany – będzie przez wszystkich odrzucony.

Rozmaite wspólnoty pierwszych chrześcijan odwoływały się często do postaci któregoś z bezpośrednich uczniów Jezusa jako do tego, który szczególnie głęboko zrozumiał przesłanie Mistrza, a którego rozumienie jest właśnie przez nich przechowywane. Działo się tak zwłaszcza w sytuacji wewnątrzchrześcijańskich sporów teologicznych. Tu odnajdujemy najbardziej jaskrawy przykład: grupa pozostająca w konflikcie z większością wyznawców Jezusa, czując się niezrozumiana i odrzucona, obiera sobie za patrona ucznia uznanego za zdrajcę i odrzuconego, zupełnie przewartościowując dominującą narrację.
 

Inny Mesjasz
Gnostyckie nurty wczesnego chrześcijaństwa gloryfikujące Judasza – brzmi rozpowszechniony ortodoksyjny kontrargument – po prostu przeinaczyły historię, którą dobrze znamy z Ewangelii kanonicznych. Te ostatnie nie tylko są natchnione, lecz historycznie bardziej wiarygodne niż wiele lat późniejsza od nich ewangelia Judasza, i dają podstawę do potępiającego sądu, wyrażonego w późniejszych poematach i legendach.

Co do historycznego rozumowania – wypada się zgodzić. Ewangelia Judasza nie jest, z pewnością, wiarygodnym dziejopisarskim przekazem. Co do teologicznego potępienia – sprawa nie jest taka oczywista. Po lekturze Nowego Testamentu też nie możemy być pewni, jak to z Judaszem było. Wzmianki o nim są dość enigmatyczne i nie zawsze ze sobą zgodne. Faktograficzne sprzeczności dotyczą zwłaszcza tego, jak skończyła się jego historia. Co zrobił z otrzymanymi srebrnikami – czy oddał je kapłanom (Mt 27, 3), czy kupił za nie pole (Dz 1, 18)? Czy powiesił się (Mt 27, 5), czy „spadł głową w dół, pękł na dwie części i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności” (Dz 1, 18)?

Owszem, wszystkie tradycje, które zostały spisane w Nowym Testamencie, zgodne są co do jednego: Judasz wydał Jezusa arcy- kapłanom. Natomiast motyw tego postępku trudniej już ustalić. Według Mateusza kierowała nim chciwość – udawszy się do arcykapłanów, dopytuje się, co dostanie za wydanie Nauczyciela, i zgadza się na zaproponowaną przez rozmówców cenę niewolnika – trzydzieści srebrników (Mt 26, 15). Według Marka i Łukasza to sami faryzeusze obiecują dać pieniądze w odpowiedzi na jego inicjatywę wydania Jezusa, on jedynie zgadza się na przyjęcie zapłaty (por. Mk 14, 10-11; Łk 22, 2-6). Łukasz dodaje jednak zaraz, że to „szatan wstąpił w Judasza, jednego z grona Dwunastu”.

Wątek opanowania Judasza przez szatana jest najwyraźniej zaznaczony w Ewangelii Jana (J 13, 27.30) – nie tylko przez stwierdzenie „wszedł w niego szatan”, lecz także przez symboliczne podsumowanie sytuacji, w której opanowany przez Złego wychodzi z Ostatniej Wieczerzy – „a była noc”. Judasz nabiera tu charakteru wcielenia Ciemności, Przeciwnika Jezusa – od początku nie wierzy (J 6, 64), nazwany jest „synem zniszczenia” (J 17, 12), a nawet wprost „diabłem” (J 6, 70).

Trudno jednak uznać, że Judasz z Janowej Ewangelii to autentyczny człowiek z krwi i kości. To raczej figura symboliczna – widzialna powłoka działającego złego ducha, w dodatku odgrywająca swą rolę – jak wielokrotnie zostaje powtórzone – „aby się wypełniło Pismo”. Sam Jezus przyznaje w Modlitwie Arcykapłańskiej, że właśnie ze względu na ten plan (przeznaczenie?) ustrzegł od złego wszystkich swoich uczniów oprócz tego jednego (por. J 17, 12). Gdyby potraktować Judasza z tej Ewangelii jako autentycznego człowieka, a nie personę z dramatu Zbawienia, słusznie można by pytać: dlaczego Boski Mistrz jego jednego nie ustrzegł, On, ponoć wszechmogący i miłosierny?

Bliższy prawdzie historii jest więc zapewne Judasz z Ewangelii synoptycznych. Ale tu właśnie widzimy więcej tragizmu niż zła absolutnego. Na początku ma taką samą wiarę jak inni uczniowie – wysłany wraz z pozostałymi, razem z nimi głosi dobrą nowinę i wyrzuca złe duchy. Chciwość jako motyw zdrady nie bardzo pasuje do nędznej sumy – ta zresztą też ma wartość symboliczną (Jezus się uniża, wchodząc w pozycję najtańszego niewolnika).
I jak wyjaśnić opisaną przez Mateusza przemianę: „Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, pożałował i zmienił się (methameleteis), oddał trzydzieści srebrników arcykapłanom i przełożonym ludu i powiedział: »Zgrzeszyłem, ponieważ wydałem krew niewinną«. (…). Rzucił pieniądze w stronę przybytku i oddalił się. Potem poszedł i się powiesił” (Mt 27, 3-7)?
Żal i rozpacz na samą wieść o wyroku nie pasuje do obrazu cynicznego złodzieja, który sprzedaje swojego nauczyciela, dobrze wiedząc, jaki los mu gotuje. Próby wyjaśnienia ostatnich chwil Judasza prowadziły wielu do hipotezy, że spodziewał się on innego rezultatu swej intrygi. Wersja przedstawiona przez Amosa Oza w najnowszej powieści „Judasz” ma cechy prawdopodobieństwa. Niekoniecznie, co prawda, trzeba zakładać, że Judasz wierzył w boskość Jezusa. Wystarczy przyjąć, że uznawał w nim Mesjasza. Jak wszyscy pozostali uczniowie – miał inną wizję mesjańskości Mistrza niż ta, ku której ten ich kierował. Być może więc, jako człowiek czynu, chciał doprowadzić do ostatecznej konfrontacji Jezusa z władzami narodu, wierząc, że w takiej konfrontacji ukrywający się dotąd Mesjasz ujawni wreszcie pełnię prawdy o sobie. To wyjaśniałoby jego rozpacz, gdy to, czego się spodziewał i w czym pokładał całą nadzieję, nie wydarzyło się, a on uznał się za winnego śmierci niewinnego człowieka.
 

Sieć przeznaczenia
Czy tak było – na tym świecie się nie dowiemy. W dostępnych źródłach mamy za mało danych. Uważna analiza tych, które zawarte są w Nowym Testamencie, na pewno nie pozwala na uznanie historycznego Judasza za arcyzdrajcę i wcielone Zło. Nic nie usprawiedliwia też uczynienia go figurą uosabiającą zły charakter całego narodu żydowskiego.
Najbliższy prawdy jest chyba obraz postaci tragicznej, wplątanej w nici przeznaczenia, których splotu nie rozpoznał i wśród których szarpiąc się, zniszczył to, czego wyczekiwał. A przynajmniej tak mu się zdawało. ©℗

Amos Oz „Judasz”, tłum. Leszek Kwiatkowski, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2015
 

Przeczytaj także:

Syn i ojciec Judasza: rozmowa z Amosem Ozem

Edytorial księdza Adama Bonieckiego: Judasz i judasze

Grzegorz Jankowicz recenzuje książkę Amosa Oza
 

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2015