Judasz i judasze

Jak by się potoczyły wydarzenia, gdyby Judasz się nie pośpieszył z samobójstwem? Gdyby zapłakał?... Czy zostałby przyjęty do wspólnoty uczniów?

03.08.2015

Czyta się kilka minut

 /
/

Zdradę Piotra rozumiemy. Jest prosta i dobrze znana nam, którzy zdjęci strachem wtedy, kiedy należało się odezwać, milczeliśmy; którzy wbrew własnym przekonaniom potakiwaliśmy; którzy w imię „roztropności” unikaliśmy ryzyka, choć trzeba było ryzykować, i nie jak Piotr – utratę wolności czy życia, lecz co najwyżej utratę pozycji (towarzyskiej) w środowisku czy opinii człowieka nowoczesnego. Rozumiemy przerażenie Piotra zaskoczonego gradem niebezpiecznych pytań. A zdrada Judasza?

Jak trudno ją zrozumieć, pokazuje liczba dzieł literackich o Judaszu. Karol Hubert Rostworowski, Roman Brandstaetter i wielu innych – a teraz Amos Oz w swojej wybitnej książce pt. „Judasz”– starało się przeniknąć zagadkę człowieka, którego imię stało się synonimem zdrajcy. Bohater „Judasza” Szmuel Asz widzi w nim „pierwszego i ostatniego prawdziwego chrześcijanina”. Judasz – sądzi Szmuel Asz – chciał, aby Ten, w którego uwierzył, ujawnił swoją moc. Zdradził, żeby Jezusa sprowokować do działania z mocą.
Zawiedziony Judasz się załamał: zwrócił pieniądze, uznał swój błąd i się powiesił. Piotr i Judasz, każdy na swój sposób, uświadomili sobie, co zrobili. Piotr zapłakał. Musiał jeszcze mieć w świeżej pamięci swoje, przecież najszczersze, zapewnienia o niezłomnej wierności. Zapłakał. Judasz, widząc nieodwracalność tego, co zrobił, odebrał sobie życie. Jezus po zmartwychwstaniu daje Piotrowi szansę naprawienia trzykrotnego zaparcia się, trzykrotnie pytając, czy on, Piotr, Go miłuje, Piotr nie śmie odpowiedzieć twierdząco. Po tym, co zrobił, odpowiada, omijając słowo „miłowanie”. Używa określenia słabszego: na pytanie „czy miłujesz?”, niezmiennie odpowiada, że „kocha”, czując, iż do dalej idących deklaracji nie ma prawa. Jezus modyfikuje trzecie, ostatnie pytanie, rezygnując z „czy miłujesz” na rzecz „czy mnie kochasz?”. Potem Piotrowi, który zdradził, przebacza i ufa, powierzając właśnie jemu swoją owczarnię.

Jak by się potoczyły wydarzenia, gdyby Judasz się nie pośpieszył z samobójstwem? Gdyby zapłakał?... Czy zostałby przyjęty do wspólnoty uczniów? Jego zdrada w oczach innych Apostołów była nieporównywalnie gorsza niż słabość Piotra. Cokolwiek wtedy Judasz myślał, trudno mu się dziwić, że nie rwał się do spotkania z dawnymi towarzyszami. Ogarnięty rozpaczą i samotny pozbywa się srebrników (nikt z nim nie chce rozmawiać), wyznaje, że wydał „krew sprawiedliwego” i jest przekonany, iż nie pozostało mu nic innego niż samobójstwo. Gdyby poczekał dzień, dwa, może – jak potem do „niewiernego” Tomasza – Zmartwychwstały przyszedłby do Judasza? Może wtedy Judasz, wyszeptałby, jak Tomasz – „Pan mój i Bóg mój”?

O najnowszej powieści Amosa Oza napisano, że jest to książka „o naturze przyjaźni i zdrady”. To opowieść o ludziach dziwnych, ale przecież zwykłych, którym towarzyszymy w ciągu jerozolimskiej zimy 1959 r. Obcujemy z nimi w domu, w którym – jak w publikowanej na następnych stronach rozmowie z autorem zauważa autorka wywiadu – „każdy zdradza i jednocześnie w jakiś sposób jest zdradzany”. Zwraca też ona uwagę na zdanie, którym autor zdaje się „uwznioślać zdradę” („każdy, kto jest gotów się zmienić (...) będzie uważany za zdrajcę przez tych, którzy nie są zdolni do jakiejkolwiek zmiany...”). Amos Oz koryguje: przecież w oryginale na początku tego zdania pojawia się słowo „czasem”. W polskiej wersji go nie ma.

A nam temat zdrady jest dość dobrze znany. Poznaliśmy go wtedy, gdy w cholernych teczkach odkrywaliśmy, że przyjaciel, że rodzony brat (jak odkrył Joachim Trenkner), że współbrat zakonny, że ktoś z najbliższego otoczenia, komu ufaliśmy – na nas donosił. Nawet jeśli rozumiemy motyw, zdrada pozostaje zdradą. I droga wybaczenia wydaje mi się prostsza i bardziej jednoznaczna, aniżeli droga uwznioślenia zdrady, czy nawet jej usprawiedliwienia.
Może rzeczywiście „czasem” – jak mówi Oz – jest inaczej. Ale chyba tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z pozorami zdrady, a nie gdy naprawdę o zdradę chodzi. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2015