Jenoty. Felieton Jacka Podsiadły

Tej nocy Ukraina nie spała. Od dawna już nie śpi normalnie, ale to był pierwszy raz, kiedy nie mogła zasnąć ze szczęścia.

03.10.2022

Czyta się kilka minut

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

Tej nocy Ukraina nie spała. Od dawna już nie śpi normalnie, ale to był pierwszy raz, kiedy nie mogła zasnąć ze szczęścia. Wiadomości podawano sobie tak, jak samice niektórych gatunków przekazują pokarm potomstwu: z ust do ust. Smartfony nie mogły dośpiewać do końca swoich sygnałów, ucinanych po pierwszych taktach jak w teleturniejach, w których trzeba odgadnąć, jaka to melodia. Nikt nie miał melodii do spania. Ludzie chcieli rozmawiać. Grzały się internetowe łącza. Powstały pierwsze memy na temat pechowców, którzy lekkomyślnie poszli już spać i ominie ich całe to świętowanie. Tak bym sobie wyobrażał dzień końca wojny, gdyby wojny dawało się jeszcze skończyć w jeden dzień. Koło północy padły pierwsze nazwiska, pojawiły się pierwsze filmiki. Wałentyna nie mogła spokojnie usiedzieć przy ajfonie. Nosiło ją, chodziła w kółko po kuchni, ale nie chodziła normalnie, tylko ­skakała, śmiała się i popiskiwała. Psy zachowują się podobnie, kiedy ich człowiek wraca po dłuższej nieobecności. Po prostu nie mieszczą się w sobie, z radości chciałyby pęknąć.

Nikt się nie spodziewał tak szybkiego uwolnienia obrońców Azowstalu.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

No i zostałem piewcą wojny, choć nie od razu. Sprawdziło się nie tylko to, co o wojnie przeczytałem, ale nawet to, co sam, bazując na domysłach, napisałem. FELIETON JACKA PODSIADŁY >>>>


Kiedy Wałentyna ostatni raz widziała się z Hrystynką i Wiktorką, miała na sobie kolorowe skarpetki. Były tam narysowane czy wyszyte jenoty. Jeśli Wałentyna poruszała palcami stóp, jenoty ożywały. Przez całe spotkanie, kiedy ­Wałentyna o nic nie pytała, a Hrystynka nic a nic nie płakała, Wiktorka wpatrywała się w jenoty. Oglądała je ze wszystkich stron. Rozmawiała z jenotami w ich języku. Głaskała je. Była oczarowana, a to jest stan bliski zaczarowania. Wałentyna była gotowa oddać jej skarpetki, ale nie były to przecież skarpetki na nóżki dwulatki. A jenoty na ­nieużywanych, leżących na półce skarpetach to martwe jenoty.

Nie było łatwo, ale po wielu dniach poszukiwań udało się zamówić przez internet trzy pary skarpet z jenotami. Duże dla Hrystynki, bardzo duże dla Jury, malutkie dla Wiktorki. Wałentyna już je spakowała do ładnej torebki i czekają na okazję do wręczenia. Hrystynka od dawna jest gotowa na powrót Jury. Wszystko ma przygotowane, wszystko. Najładniejsza sukieneczka Wiktorki wisi w szafie. Zapas skarpet na sto lat. Bukiet kwiatów. Kiedy jeden przywiędnie, zaraz zamawia następny.

To nie przestaje być dziwne, że los Jury i mnie zajmuje. Nie wiem, jak wygląda, ale też go wypatruję wśród wyłaniających się z krzaków, słaniających się i podtrzymujących wzajemnie, całujących ziemię widm. Gdyby nie wojna, byłby dla mnie nikim. Nie mielibyśmy szansy się spotkać. Nie chodzę na mecze i on na spotkania literackie też nie. Śpieszmy się lubić ludzi, już ledwie kuśtykają.

Tylko dla nas uwolnienie bohaterów Azowa nastąpiło „szybko”. Dla nich i dla ich rodzin to była wieczność. Już sama obrona huty trwała niemożliwie długo. Potem trafili do niewoli. Nie wiadomo, gdzie ich trzymali. Potem zbombardowano obóz filtracyjny w Ołeniwce i dopiero przy tej okazji wyszło na jaw, że niektórzy tam właśnie zginęli. Kiedy myśmy tu czytali, że „ruszył proces odzyskiwania ciał ukraińskich wojskowych, którzy zginęli wskutek ostrzelania obozu w Ołeniwce”, że są torturowani, że większość uwolnionych teraz „ma ostrą anoreksję”, Hrystynka też czytała to wszystko i tysiąc razy więcej. Był czas, że docierały do niej wiadomości od męża, ale potem ustały. Jury nie ma wśród uwolnionych i już nad ranem wspaniały nastrój Wałentyny zmienił się w kolejny odcinek żałoby.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Nauczanie w PRL-u stało na niskim poziomie. Na wydanej przez Ośrodek Karta płycie „Dźwięki PRL-u” uwieczniono zapis fragmentu lekcji matematyki z lat 60. FELIETON JACKA PODSIADŁY >>>>


Nad ranem do borsuczych nor przyszły jenoty. Trwało to długo, bo zwierzęta nie przychodzą z wizytą na chybcika. Najpierw jenoty kręciły się po okolicy, a jeden borsuk wystawiał nos z nory, ale nie wyłaził z niej. Chyba coś mu nie pasowało. Potem powolutku, metodą na krzywy ryj, jenoty wtarabaniły się do jednej z dziur, a borsuki wyszły tylnym wyjściem, ale nie uciekały w panice, były tylko lekko zdziwione. Obejrzałem ten długi film z kamery-pułapki, żeby sobie przypomnieć, jak wyglądają jenoty, a jak inne zwierzęta. Bo zawiązała się dyskusja, czy jenoty to na pewno jenoty. Czy to czasem nie szopy, które jako pracze bardziej by się nadawały na skarpety.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Jenoty