Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
jedzie kilka wozów strażackich, szykownie czerwonych, szykownie na sygnale z pełnym kogutem, pędzi przed siebie, jeden za drugim walą przez miasto, zatrzymują się nagle przy boisku i wypluwają kilkunastu mężczyzn w strojach sportowych. Ani chybi, reprezentacja ogniska strażaków w piłce nożnej. Ani chybi, nie lubili tracić czasu w korkach. Szczypałem się, szczypałem, ale sen nie mijał, gdyż rzeczywistością bolesną, niestety, pozostał. Było to lat temu kilka na Agrykoli w mieście stołecznym. Od tej pory jestem jakiś taki chorobliwie podejrzliwy wobec pojazdów służb ratunkowych na sygnale donośnie przebijających się przez miasto. Meczyk? Pilne zakupy? Ulubiony serial? Randka? Jakiś powód pośpiechu ambulansu być musi. Do czego dojdzie wkrótce? Podobno w Moskwie koguty sprywatyzowano aż do tego stopnia, że się zdewaluowały kompletnie na co bardziej obleganych trasach, i nowi bogacze oraz co wyżsi czynownicy przerzucili się na śmigłowce. Hmm, mam nadzieję, że GOPR pozostaje czysty.
Ostał się ino GOPR, zdaje się, gdyż przykładowo podczas tegorocznego festiwalu Audioriver niektórzy pracownicy płockiego pogotowia na własną rękę świadczyli usługi dla ludności, poszerzając wachlarz opcji naiwnie dotąd kojarzonych z ratownictwem medycznym: przewozili karetką spragnionych muzyki elektronicznej, a nieposiadających biletów delikwentów na teren festiwalu. Za jedyne pięć dyszek jazda. Ambulans, wiadomo, wpuścić trzeba. Co 15-20 minut nowy kurs. I jak tu nie ufać ludziom? Szykownie, na sygnale. Z kogutem.
A pointa? Mam nadzieję, że pewnego dnia w naszym Kraju Polan ambulans będzie ambulans znaczył, bo inaczej... ech, szkoda syren na alarm. Niczego nie będzie.