Jakim Prezydent był prezydentem

Prezydenturę Warszawy traktuję jako sprawdzian możliwości wprowadzenia do polskiej polityki nowej jakości rządzenia. Jeśli nie uda się w Warszawie, to znaczy, że nie ma szans w kraju - powiedział Lech Kaczyński w grudniu 2002 r., jeszcze przed zaprzysiężeniem na prezydenta stolicy.

08.01.2006

Czyta się kilka minut

Był prezydentem Warszawy przez ponad trzy lata (urzędowanie zaczął 18 grudnia 2002 r.). Zgodnie z zapowiedziami z kampanii wyborczej zaczął od przeprowadzenia gruntownych porządków w Ratuszu, pod hasłem oczyszczania miasta z ludzi tzw. “układu warszawskiego". Chodziło o układ biznesowo-towarzyski firmowany nazwiskami grupy stołecznych polityków PO i SLD, podejrzewanych o niejasne interesy, głównie związane z najważniejszymi inwestycjami stołecznymi.

Już na początku urzędowania, na fali walki z upiorami przeszłości, Kaczyński zwolnił z pracy setki ludzi. Na najbardziej eksponowane stanowiska - wiceprezydentów i dyrektorów - zatrudnił swoich współpracowników, głównie z czasów, gdy szefował Najwyższej Izbie Kontroli. Większość z nich już nie pracuje w stołecznym urzędzie: po ostatnich wyborach trafili do Pałacu Prezydenckiego lub zajęli stanowiska w rządzie.

Trzy lata rządów Kaczyńskiego w stolicy minęło bez większych afer. Prezydent-szeryf skupił się przede wszystkim na śledzeniu nieprawidłowości w działaniach poprzedników. Do prokuratury trafiły dziesiątki doniesień o popełnieniu przestępstwa - m.in. w sprawie tzw. afery mostowej, spółki zajmującej się budową ratusza w Wilanowie, sprzedaży Gminnej Gospodarki Komunalnej Ochota. Sam Kaczyński nie umiał odpowiedzieć dziennikarzom na pytanie, ile tych zawiadomień było. Większość sygnałów prezydenta została jednak bez echa: prokuratura masowo umarzała postępowania. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to zamieszani w rzekome afery urzędnicy i samorządowcy mieli niepodważalne dowody niewinności, czy może prezydent, kierowany chęcią oczyszczenia miasta, szedł do prokuratury ze sprawami, w których miał jedynie podejrzenia, a nie dowody.

Do tropienia nieprawidłowości w Ratuszu powołano zresztą biuro audytu i kontroli wewnętrznej. Dzięki temu udało się na gorącym uczynku przyłapać dyrektora stołecznego biura informacji i promocji turystycznej Adama R., który miał przyjąć pieniądze od interesanta “w zamian za nawiązanie współpracy".

Wygrana walka o priorytety

Dziś Warszawa to niewątpliwie miasto bezpieczniejsze niż przed trzema laty. Władze stolicy zatrudniły kolejnych pięciuset strażników miejskich. Członkowie tej formacji zaangażowali się w ściganie chuligańskich wybryków - kradzieży, bójek, aktów wandalizmu. Ratusz przez ostatnie trzy lata przeznaczył także 22,7 mln zł na nadliczbowe godziny dla policjantów. Doposażył służby mundurowe w nowy sprzęt: od samochodów po kombinezony pirotechniczne. Te inwestycje się opłaciły: według policyjnych danych, w 2004 r. skradziono 9044 samochody, czyli o 712 aut mniej niż rok wcześniej. Liczba rozbojów i wymuszeń spadła z 5810 w 2003 r. do 4943 rok później. Wstępne dane z pierwszych trzech kwartałów 2005 r. wskazują, że tendencja spadkowa się utrzymuje. Rośnie też poczucie bezpieczeństwa warszawiaków - pod koniec 2002 r. bezpiecznie w stolicy czuło się 41 proc. jej mieszkańców, w połowie 2005 r. - już 59 proc. To sukces Kaczyńskiego - udało mu się wypełnić jedno z najważniejszych przedwyborczych zobowiązań.

Przez ostatnie trzy lata władze Warszawy pracowały także nad zmianą relacji między urzędnikiem a interesantem. W tym celu utworzyły 14 wydziałów obsługi mieszkańców. WOM-y zrywają z wieloletnią niechlubną tradycją: wcześniej interesant błądził po urzędzie w poszukiwaniu człowieka, który załatwi jego sprawę - wystawi dokument, wymieni dowód, załatwi REGON. Teraz kieruje się do odpowiednio oznaczonego okienka, siada i rozmawia z urzędnikiem, którego obowiązkiem jest tak pokierować sprawą, by została załatwiona jak najszybciej. To kolejny sukces miasta.

Stolica pod rządami Lecha Kaczyńskiego inwestowała też w zdrowie mieszkańców. Na remonty i zakup sprzętu do miejskich szpitali i przychodni władze przekazały w 2003 r. 5,6 mln, a w 2005 r. już 46,3 mln zł. Przez ostatnie trzy lata sfinansowano 13 programów profilaktyki zdrowotnej, m.in. darmowe szczepienia przeciw grypie i bezpłatne szczepienia przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu A. Warszawa poręczyła też kredyt, który na spłatę zobowiązań wzięły zadłużone szpitale. Władze miasta, choć chciały, nie mogły spłacić zadłużenia placówek zdrowotnych, ponieważ okazało się to niezgodne z prawem.

Wybory, kultura i geje

Przesunięcie ciężaru działań miasta na bezpieczeństwo, opiekę zdrowotną i stworzenie przyjaznych urzędów opłaciło się prezydentowi. Choć Lech Kaczyński w wyborach prezydenckich uzyskał w stolicy gorszy wynik od Donalda Tuska, to i tak w porównaniu z innymi dużymi miastami nie była to porażka miażdżąca. Sam polityk PiS tłumaczył ją faktem, że stolica to miasto liberalne i dlatego nie wygrał ze swoim przeciwnikiem z PO. Zresztą jako gospodarz siłą rzeczy był tu lepiej znany i zdecydowanie surowiej oceniany niż jego rywal.

- Warszawiacy, kiedy jadą samochodem i w drodze jest dziura, od razu myślą o Kaczyńskim. Tak samo, kiedy stoją w korku i przypominają sobie niespełnione obietnice budowy Mostu Północnego. Do ludzi spoza stolicy takie sygnały nie docierają. Oni postrzegają Kaczyńskiego przez symbole, takie jak choćby otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi Bartłomiej Biskup z Instytutu Nauk Politycznych UW.

Przegrana prezydenta w stolicy mogłaby być wyższa, gdyby nie ta spektakularna inwestycja, tak ważna dla warszawiaków czujących związek z tradycjami patriotycznymi. Na to historyczne zadośćuczynienie czekali 60 lat.

Co z innymi instytucjami kulturalnymi w stolicy? Warszawa utrzymuje 18 teatrów. Dotacje dla nich wzrosły z 56 mln w 2002 r. do 81 mln zł w 2005. Na funkcjonowanie domów kultury miasto wydało w 2005 r. 51,4 mln zł - prawie dwa razy więcej niż w 2003 r.

Miasto chętnie wspomaga kulturę oficjalną. Do tej offowej, niezależnej, nie ma już tak przychylnego podejścia. - Obserwując chociażby problemy klubu “Le Madame", odnoszę wrażenie, że brakuje przychylności władz dla awangardowych, niezależnych projektów. Dobrze by było, gdyby wśród urzędników odpowiedzialnych za rozwój kultury w mieście znalazł się ktoś z otwartym światopoglądem, inną mentalnością - mówi Katarzyna Nowicka Novika, muzyk, piosenkarka, DJ i dziennikarka w jednym.

Organizowane w “Le Madame" koncerty, wystawy, pokazy filmów młodych twórców i klasyków przyciągają tłumy. Miasto chciało jednak klub eksmitować po tym, jak odzyskało prawa do kamienicy, w której się mieści. Ostatecznie sprawa “Le Madame" nie została rozstrzygnięta. Złośliwi twierdzą, że klub mógł mieć kłopoty ze względu na jednoznaczny stosunek władz miasta do środowisk gejowskich, z którymi był kojarzony.

Że za ludźmi o odmiennych preferencjach seksualnych Kaczyński nie przepada, dowiódł podczas Parady Równości. Oficjalnie jej zakaz był spowodowany tym, że organizatorzy nie dostarczyli do Ratusza pełnej dokumentacji potrzebnej do uzyskania pozwolenia na przemarsz. Lech Kaczyński otwarcie mówił jednak, że nie zgadza się, by homoseksualiści na ulicach stolicy obnosili się ze swoją seksualnością. Parada odbyła się wbrew zakazowi. Badania opinii społecznej pokazały jednak, że podobnego zdania co Lech Kaczyński jest większość Polaków. To, co niektórzy nazwali porażką demokracji, okazało się politycznym sukcesem kandydata na Prezydenta RP.

Metro i most dla następcy

Sukcesem nie można z kolei nazwać tego, co przez trzy lata działo się z inwestycjami miejskimi. Zresztą Kaczyński przyznawał niejednokrotnie, że nie są one jego najmocniejszą stroną.

Usprawiedliwiał się nie bez przyczyny - w tej dziedzinie nie spełnił wyborczych obietnic. Zapowiadał, że w 2006 r. rozpocznie się budowa Mostu Północnego, który ma połączyć Bielany z Białołęką, jednak przez trzy lata jego urzędnicy nie potrafili nawet wykupić wszystkich działek pod budowę przeprawy, choć miasto miało na to pieniądze. Kłopot jest także z projektem mostu: firma, która dwukrotnie przegrała konkurs architektoniczny na jego koncepcję, zaskarżyła wyniki do sądu i wygrała sprawę w pierwszej instancji.

Wlecze się niemiłosiernie dokończenie budowy pierwszej linii metra. Za rządów Kaczyńskiego oddano tylko jedną nową stację. Zawiedli miejscy urzędnicy, którym nie udało się pozyskać 300 mln zł dotacji z UE.

Jednak w kategorii pozyskiwania środków unijnych Warszawa i tak może być przykładem. Na rozbudowę i modernizację oczyszczalni ścieków “Czajka" przyznano jej 248 mln euro, czyli ok. miliarda złotych. Tak dużej kwoty nie udało się jeszcze wywalczyć na żadną polską inwestycję, zaś w kategorii projektów związanych z ochroną środowiska to jedna z największych dotacji, jakie zostały w ogóle przyznane w Europie.

Nie ruszyła natomiast rewitalizacja Krakowskiego Przedmieścia (prace miały rozpocząć się wiosną 2005 r.). Nie widać końca zamieszania wokół odbudowy pałaców Saskiego i Bruhla: dwukrotnie powtarzano już przetargi. Władzom zabrakło też siły, by zmienić wygląd placu Defilad. Ścisłe otoczenie Pałacu Kultury i Nauki, oszpecone blaszanymi halami i prowizorycznymi parkingami, nadal wygląda bardziej jak przypadkowa układanka z niepasujących do siebie klocków niż centrum europejskiej metropolii. I nic dziwnego. Budować nowych obiektów tu nie można, bo plac nie ma jeszcze uchwalonego planu zagospodarowania przestrzennego, tak samo zresztą jak 80 proc. terenu stolicy. A to hamuje choćby budownictwo mieszkaniowe.

Mieszkania w stolicy są niezwykle drogie. Deweloperzy prześcigają się w wyznaczaniu maksymalnych cen za metr kwadratowy - ostatni rekord to 21 tys. zł. O rekordowo tanich inwestycjach mieszkaniowych nikt nie słyszał. Z powodu braku planów deweloperzy muszą czekać na warunki pozwolenia na budowę. Jak długo? - Na przykład rok - mówi Rafał Szczepański, analityk warszawskiego rynku budowlanego i prezes spółki deweloperskiej “Juvenes". - Czas płynie, a koszt budowy wzrasta. Żeby więcej i taniej budować (nie tylko w stolicy), trzeba też zmienić prawo. W tej chwili pozwala ono wielokrotnie oprotestowywać inwestycje, a do czasu rozpatrzenia protestów przez sąd nie można budować. Znów płynie czas i koszty wzrastają.

Szczepański ostrożnie ocenia zaangażowanie Lecha Kaczyńskiego w rozwój budownictwa mieszkaniowego. - Kiedy przyszedł do Ratusza, musiał zająć się rewolucją administracyjną spowodowaną zmianami w ustawie warszawskiej, dającymi mu większe kompetencje niż poprzednikom. To zabrało mu jakiś czas. Trafił też na złą sytuację na rynku mieszkaniowym. Zresztą miał od początku inne priorytety, np. bezpieczeństwo - podsumowuje prezes.

Można było zrobić więcej

Czy stolica bezpieczniejsza niż kiedyś, jeśli kojarzona z aferami, to już tylko tymi z przeszłości, ale jednocześnie wciąż pogrążona w komunikacyjnym i urbanistycznym nieładzie, może być atrakcyjna dla zachodnich inwestorów? W prestiżowym rankingu “European Cities Monitor" międzynarodowej firmy doradczej Cushman&Wakefield Healey&Baker, który klasyfikuje największe europejskie metropolie pod względem atrakcyjności dla inwestorów, Warszawa zanotowała od 2002 do 2004 r. awans o sześć lokat - z 26. na 20., a w 2005 r. utrzymała tę pozycję.

- Zainteresowanie zachodnich inwestorów jest duże, ale można było zrobić więcej, by podwyższyć atrakcyjność miasta - ocenia Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. - Przede wszystkim należało zainwestować w infrastrukturę: drogi, dojazdy do stolicy, objazdy Warszawy. Decyzje o położeniu nacisku na te sprawy należą wprawdzie do władz państwowych, ale i Ratusz ma w nich udział. Radziłbym także, by stolica, zamiast zaciągać kolejne kredyty bankowe, wykorzystała możliwości, jakie dają obligacje. Bolączką Warszawy jest to, że nie ma zapowiadanego Mostu Północnego i nie rozpoczęła się budowa drugiej nitki metra. Trzeba też zainwestować w promocję stolicy. Wrocław czy Gdynia mają w tym zakresie bardziej przemyślaną politykę. I przydałoby się duże centrum kongresowe, takie jak w Pradze czy Budapeszcie. Miasto ma olbrzymie szanse na przyciągnięcie inwestycji, bo ma coraz lepszą opinię u przedsiębiorców. Nie słyszałem, by skarżyli się na jakieś utrudnienia ze strony urzędników. Skargi były, ale dotyczyły poprzednich władz miasta.

Jolanta Molińska jest dziennikarką “Życia Warszawy".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2006