Jak zejść z kanapy

W Polsce Franciszek poruszył wiele serc, sumień i umysłów. Co dalej? Zapytaliśmy praktyków, jak jego wskazania przełożyć na konkret życia.

08.08.2016

Czyta się kilka minut

Baza noclegowa wolontariuszy Światowych Dni Młodzieży, Hala Wisły, Kraków, 21 lipca 2016 r. / Fot. Jacek Bednarczyk
Baza noclegowa wolontariuszy Światowych Dni Młodzieży, Hala Wisły, Kraków, 21 lipca 2016 r. / Fot. Jacek Bednarczyk

Czy możecie zmieniać świat?” – pytał Franciszek młodzież zebraną na krakowskich Błoniach pierwszego dnia Światowych Dni Młodzieży. Potem powtórzył pytanie kilka razy. Podczas wizyty w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu zwrócił z kolei uwagę na „kulturę miłości i gościnności”. „Pomnażajmy dzieła kultury miłości. Służenie z miłością i czułą troską osobom potrzebującym pomocy sprawia, że wszyscy wzrastamy w człowieczeństwie” – mówił.

Pomagaj

„Wszystkim i tak nie pomożemy” – tak na podobne apele reagują zwykle sceptycy. To prawda. Jednak społeczne zaangażowanie nie musi przecież od razu oznaczać brania na siebie odpowiedzialności za cały świat. O ile wywołujące lawinę komentarzy (często, niestety, przeinaczających przesłanie papieża), skierowane do polityków wystąpienie Franciszka na Wawelu dotyczyło spraw globalnych, o tyle to, co mówił w Prokocimiu, miało wymiar lokalny. Papież pytał: czy w naszym społeczeństwie również mamy do czynienia z „kulturą odrzucenia”? Jeśli odpowiedź brzmi „tak” – jego recepta jest prosta: trzeba „służyć osobom potrzebującym”.

Jak służyć? Jedną z możliwości jest wolontariat. Janina Ochojska, prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej, nie ma jednak złudzeń: w myśleniu o wolontariacie wpadamy w wiele pułapek. Jedną z nich jest przekonanie, że w pracy wolontariusza chodzi wyłącznie o pomaganie osobom ciężko chorym, niepełnosprawnym itd.

– Sama jestem osobą niepełnosprawną, trudno mi nieść pomoc takim samym ludziom jak ja, ale czy to oznacza, że powinnam leżeć na kanapie i nic nie robić? – pyta retorycznie Ochojska. I dodaje: – Wśród wolontariuszy PAH są wybitni prawnicy czy ekonomiści. Zwracamy się do nich, gdy potrzebujemy porady. Nie muszą z nami jeździć na misje, ale ich praca jest nieoceniona. Chodzi więc o to, żeby wybrać taki wolontariat, w którym przydadzą się nasze umiejętności.

Siostra Małgorzata Chmielewska, od lat zaangażowana w pomoc ludziom wykluczonym, radzi, by w pierwszej kolejności sprawdzić, czy potrzebujących nie ma w najbliższej okolicy. – Czasem młodzi chcą od razu jeździć w konwojach humanitarnych, zgłaszać się na misje międzynarodowych organizacji – mówi. – To oczywiście ważny zapał, nie chcę go gasić. Ale jeśli już ktoś zrozumie, że trzeba nieść pomoc, to może warto spojrzeć wokół siebie. Na początek wystarczy wnieść zakupy sąsiadce, a żonie zrobić herbatę. To pierwsze kroki do tego, żeby nieść świadomą pomoc.

Janina Ochojska dodaje jeszcze jeden wątek: – Już sama wiedza jest niesieniem komuś pomocy. To, że wiemy, iż wokół nas są ludzie potrzebujący, i że na świecie są miejsca, w których nie da się żyć, sprawia, że stajemy się bardziej świadomi i bezpieczni.

Jak zatem w praktyce realizować „służbę osobom potrzebującym”? Nasze rozmówczynie dają trzy podstawowe rady. Po pierwsze, dowiedz się, bądź świadomy, czytaj wiadomości, interesuj się światem. Po drugie, spójrz wokół siebie i odpowiedz sobie na pytanie: czy w najbliższym otoczeniu nie ma ludzi potrzebujących pomocy. Po trzecie, mierz siły na zamiary; jeśli posiadasz określone umiejętności – np. jesteś grafikiem, znasz się na mediach społecznościowych itd. – one też są potrzebne organizacjom niosącym pomoc. W ten sposób również możesz „zmieniać świat”.

Dbaj o Ziemię

Wśród kluczowych tematów wypowiedzi Franciszka są: wykluczenie, kryzys uchodźczy i ekologia. Wszystkie mają wspólny mianownik: papież – nie tylko podczas wizyty w Polsce – apeluje do chrześcijan, by ich wiara, oprócz doświadczenia modlitwy i nawiązywania relacji z Bogiem, miała jeszcze jeden wymiar – była wrażliwa społecznie. Franciszek chce, aby problemy świata stały się głównym tematem poruszanym przez ludzi Kościoła.

Jesienią minionego roku, zaraz po tym, gdy także w Polsce zaczęła się dyskusja o uchodźcach, skupiano się na pytaniu: przyjmować ich, czy nie przyjmować? Rzecz w tym, że najskuteczniejszą – i najtańszą (innymi słowy: obejmującą więcej potrzebujących) – pomoc można świadczyć na miejscu, na Bliskim Wschodzie.

W Libanie i Jordanii, krajach, które przyjęły więcej uchodźców syryjskich niż cała Europa, działają od lat dwie duże polskie organizacje pomocowe: kościelna Caritas oraz Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Ta pierwsza szykuje się do uruchomienia programu „opieki na odległość”, w którym wspólnoty kościelne i parafialne mogłyby, utrzymując stały kontakt z potrzebującymi na Bliskim Wschodzie, sponsorować im wynajem mieszkania czy edukację. Gdy ruszy, program może zmienić pełne rezerwy nastawienie do uchodźców, widoczne wciąż w niektórych kręgach kościelnych. Warto zainteresować się, czy nasza parafia weźmie w nim udział... Z kolei PCPM od 2012 r. objęło opieką ponad 18 tys. syryjskich uciekinierów w Libanie; na miejscu prowadzi również klinikę dla uchodźców. Wpłata nawet niewielkiej sumy na konto jednej z tych organizacji może zmienić dużo.

Wątek ekologiczny podczas wizyty w Polsce nie brzmiał zbyt wyraźnie, choć nie został przez Franciszka całkowicie przemilczany. Najwyraźniej wybrzmiał podczas spotkania z polskimi biskupami na Wawelu. „Ziemia jest martwa, ponieważ została niemądrze wyzyskana – mówił papież. – Świat się ociepla, dlaczego? Ponieważ musimy zarobić. Zysk. Popadliśmy w bałwochwalstwo pieniędzy”.

W przeddzień przyjazdu Franciszka do Polski „Tygodnik Powszechny” zorganizował debatę wokół papieskiej encykliki „Laudato si”. W krakowskiej Spółdzielni Ogniwo rozmawialiśmy o tym, co przeciętny obywatel może zrobić dla ochrony środowiska. „Nie musi to nas wiele kosztować: przesiąść się z samochodu na rower albo do komunikacji miejskiej, na serio segregować śmieci, oszczędzać wodę – to proste odruchy, które powinny stać się dla nas nawykiem” – mówiła wtedy Katarzyna Guzek z Greenpeace Polska.

„Ekologiczne nawrócenie”, do którego namawia papież w encyklice, nie polega wyłącznie na ułatwieniu sobie życia. Proekologiczne nawyki mają znaczący wpływ na to, jak wygląda świat. Pisze o tym Artur Domosławski w książce „Wykluczeni”. Jego zdaniem dzisiejsze spory dotyczące kryzysu uchodźczego za kilka lat będziemy wspominać z nostalgią. Czeka nas bowiem jeszcze większa fala migracji. Ludzie będą uciekać z krajów, które dziś pustoszy globalne ocieplenie.

Na czym zatem ma polegać ekologiczne nawrócenie i dbanie o Ziemię? Nie trzeba daleko szukać. Proste rady na ten temat daje sam Franciszek w encyklice „Laudato si”: „Unikanie stosowania tworzyw sztucznych i papieru, zmniejszenie zużycia wody, segregowanie odpadów, gotowanie tylko wówczas, gdy będzie można zjeść to, co ugotowano, ostrożne podejście do innych istot żywych, korzystanie z transportu publicznego lub wspólne korzystanie z samochodu przez kilka osób, sadzenie drzew, wyłączanie niepotrzebnego światła”.

Starsi, czyli mądrzy

Nie pierwszy raz Franciszek docenia głos starszego pokolenia. Zachęca, by wiedzę o życiu czerpać od osób starszych. Papież mówił o tym nie tylko na Błoniach, podczas pierwszego spotkania z młodzieżą w Krakowie, ale także na koniec swojej wizyty w Polsce, gdy spotkał się z wolontariuszami. Polecił im, żeby przygotowywali się na kolejne Światowe Dni Młodzieży właśnie rozmawiając z osobami starszymi. Po co? „Jeśli chcesz być nadzieją przyszłości, musisz przejąć pochodnię od swojego dziadka i babci – mówił papież. – Rozmawiaj z rodzicami, z osobami starszymi, ale zwłaszcza rozmawiaj z dziadkami. Jasne? Jeśli zaś dziadkowie są już w niebie, czy będziecie rozmawiać z osobami starszymi? Będziecie zadawać im pytania? Pytajcie ich, bo oni są mądrością narodu”.

Co mądrego o świecie mają do powiedzenia starsi? Justyna Dąbrowska, psychoterapeutka i współpracowniczka „Tygodnika”, wydała kilka lat temu książkę „Spojrzenie wstecz”. To zbiór wywiadów z osobami starszymi. Jak z nimi rozmawiać? – Tak jak z każdym innym człowiekiem. Z zaciekawieniem. Chwilowo odsuwając swoje przekonania, myśli, koncepcje na bok. Może z nieco większą dozą cierpliwości, bo starszym ludziom tak się nie spieszy – mówi Dąbrowska.

Czy pytać o wszystko? – Moje doświadczenie pokazuje, że każde pytanie można zadać, jeśli towarzyszy mu autentyczne zainteresowanie, jeśli naprawdę chcemy się dowiedzieć, jak wygląda wewnętrzny krajobraz naszego rozmówcy – odpowiada Dąbrowska. – Starzy ludzie, jeśli spotykają się z zaciekawieniem, są szczerzy, nie muszą już zakładać masek. Ta szczerość daje szansę na naprawdę intymne i bardzo osobiste spotkanie.

Tylko po co to robić? Stereotyp głosi, że młodzi mają swoje zdanie na każdy temat, a starzy często bywają zgorzkniali i zdarza się, że gubią się w dzisiejszym świecie...

Justyna Dąbrowska: – Młodość nie wie, i to jest naturalne. Mądrość zdobywamy ucząc się na błędach, przeżywając kolejne rozczarowania, żegnając się z nieuniknionymi utratami. Nie da się inaczej, nie da się przez życie iść na skróty. Otóż stary człowiek wie np., że większość rzeczy, którymi się martwimy, nigdy się nie zdarza, a trudne emocje przemijają. To, co dziś wydaje nam się górą nie do przebycia, z perspektywy czasu okazuje się jednym z etapów wędrówki, często wzbogacającym. To, co dziś nas przepełnia, zalewa, przytłacza, z czasem pokazuje się jak jedna z chmur na niebie – przyszła, zasłoniła światło, pogrzmiała i przeszła. Choćby dlatego warto rozmawiać ze starszymi – dodaje Dąbrowska.

Troszcz się o ducha

Troska o życie duchowe kojarzy się zwykle z wysiłkiem, ciężką pracą, surową ascezą. Tymczasem jest ona odpowiedzią na naszą naturalną potrzebę, a więc czymś przynoszącym ulgę. To tak jak ze wstaniem sprzed telewizora, zakładaniem wędrownych butów – jak radzi papież Franciszek – i wybraniem się na weekend w góry. Kosztuje to odrobinę wysiłku, ale po powrocie w ogóle się dziwimy, że zastanawialiśmy się, czy warto było.

Często świadkiem takich prostych olśnień jest ks. Krzysztof Wons SDS, założyciel i dyrektor Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów na krakowskim Zakrzówku. – „Nie tylko wypoczęliśmy, ale nakarmiliśmy się duchowo, a teraz możemy iść do pracy” – mówią mi ludzie po trzydniowych sesjach weekendowych – opowiada salwatorianin. – Coraz częściej nie umiemy wypoczywać, wpadamy w nerwicę weekendową. W sobotę i niedzielę dalej gonimy, nie potrafiąc się zatrzymać. Głód duchowy mamy ogromny, tylko trzeba go wydobyć spod przyzwyczajenia do wygody – mówi ks. Wons, powtarzając prawie dokładnie to, co młodym mówił Franciszek.

O nierzucającym się w oczy, ale coraz bardziej masowym ruchu rekolekcyjnym pisaliśmy w jednym z raportów kreślących mapę polskiego Kościoła przed wizytą papieża. W tekście „Ludzie pokorni” („TP” nr 21) szacowaliśmy, że co roku co najmniej 20 tys. osób korzysta z zamkniętych rekolekcji i ta liczba z roku na rok wzrasta. Oferta jest bogata. Np. oprócz sesji weekendowych CFD proponuje cykle ośmiodniowe, a to jeden z bardzo licznych ośrodków rekolekcyjnych. Dla potrzebujących głębszej pracy nad sobą jezuici czy siostry zawierzanki proponują nawet 30-dniowe rekolekcje ignacjańskie.

Ważne, by nie zmarnować pozytywnych emocji, których doświadczyliśmy podczas ŚDM. – Na samych impulsach Kościół nie stoi – przekonuje ks. Wons. – Wystarczy 12 minut tygodniowo – mówi o najnowszym projekcie CFD. Brzmi to jak reklama cudownego środka, ale zobaczmy, co proponują salwatorianie. „Nowa jakość życia” (www.nowajakosczycia.pl) to cykl krótkich filmów, które pozwalają się przygotować do niedzielnej Ewangelii, zrozumieć ją, wracać do niej w ciągu tygodnia. – Ludzie bardzo często nie są w stanie usłyszeć na niedzielnej mszy Ewangelii – nie ze złej woli, tylko z nieprzygotowania. A dla wielu niedzielna Eucharystia jest jedyną godziną spotkania z Bogiem we wspólnocie – zauważa ks. Wons. – Ci, którzy zasmakują w Słowie, zakorzeniają się w Nim i zmieniają styl życia. Odkrywają: „Biblia może odpowiadać na moje pytania!”. Chodzi o to – przekonuje salwatorianin – żeby Biblia stała się najbardziej przyjazną księgą naszego życia.

Nie bój się myśleć

Impuls wyzwolony przez Światowe Dni Młodzieży można wykorzystać także do próby wywołania fermentu w polskiej teologii. Jej kiepski stan diagnozowaliśmy w raporcie „Kościelny ból głowy” („TP” nr 23). Pisaliśmy wówczas, że naszej teologii „brakuje samodzielności, odwagi, nie podejmuje ona ważnych dla ludzi kwestii, jest odtwórcza, mówi głosem Magisterium”.

Czy w sugestiach papieża znajdziemy tematy do przemyślenia?

Można odnieść wrażenie, że duszpasterstwo w Polsce w dużej mierze nastawione jest właśnie na kształtowanie nierealistycznego i nerwicogennego celu życia religijnego: za wszelką cenę nie popełniać grzechów. Tymczasem jednym z kluczowych słów w papieskim przekazie – być może z pastoralnego punktu widzenia najważniejszym – jest słowo „ryzyko”. Franciszek wzywa, byśmy nie lękali się podejmować ryzyka nawet kosztem ewentualnych błędów. W Brzegach mówił: „Jezus jest Panem ryzyka, jest Panem wychodzenia zawsze »poza«. Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody”.

Pytany o papieskie inspiracje dogmatyk i ekumenista ks. prof. Andrzej Perzyński zauważa, że pobyt w Polsce młodzieży z blisko dwustu krajów uświadamia, że Kościół jest różnorodny i wielobarwny. – Chciałbym, żebyśmy w naszej lokalnej wspólnocie spróbowali żyć takim „światowym” horyzontem. Potrzebujemy więcej postawy: „żyjesz lokalnie, myślisz uniwersalnie” – mówi.

– Dzisiaj kłopot z letniością wiary polega głównie na tym, że ludzie żyją „problemikami”: w co się ubrać, gdzie spędzić wolny czas itp. Nie stawiają sobie pytań zasadniczych – np. o sens życia. Skoro nie ma pytań, orędzie chrześcijańskie nie ma się gdzie zakorzenić – dodaje ks. Perzyński. – Papież potrafi wyzwalać pytania egzystencjalne. Warto przyjrzeć się, jak on to robi.

Zaproponujmy zatem kilka tematów prac magisterskich z teologii: „Ryzyko błędu a zakopywanie ewangelicznego talentu”; „Uniwersalna perspektywa Kościoła w życiu lokalnej wspólnoty”; „Dlaczego współczesny człowiek zrezygnował ze stawiania wielkich pytań? Pastoralny sposób papieża Franciszka prowokowania egzystencjalnych pytań”...

Polski Kościół postrzegany jest w świecie także jako główny obrońca dyscypliny niedopuszczającej do komunii osób rozwiedzionych, które weszły w powtórne związki. Franciszek w adhortacji „Amoris laetitia” wskazuje na sytuacje, w których obiektywny stan grzechu (życie w drugim związku) nie wyklucza subiektywnego życia w łasce. Teologii polskiej nie zaszkodziłoby porządne przebadanie takich sytuacji.

Zadbaj o bliskich

Przemawiając do młodych z okna papieskiego, Franciszek mówił o odwadze osób zawierających małżeństwo, dawał też proste porady: by małżonkowie nigdy nie zapominali prosić, dziękować, przepraszać oraz aby nie przenosili kłótni, które muszą nadejść, na następny dzień („bo »zimna wojna« następnego dnia jest bardzo niebezpieczna”). Specjaliści od komunikacji interpersonalnej oraz doradcy życia małżeńskiego Marta i Marek Babikowie z Krakowa mówią, że w małżeństwie bardziej niż odwaga potrzebna jest odrobina szaleństwa. – Akurat „schodzenie z kanapy” w tym przypadku to nie jest dobra rada – śmieje się pan Marek.
– Wspomniane przez papieża trzy słowa wprowadzają spokój w rodzinie i bardzo uwrażliwiają na drugą osobę – uważa pani Marta. – My, małżonkowie, czasem za bardzo komplikujemy życie: nawarstwiamy różne problemy, szukamy podtekstów. Tymczasem Franciszek mówi: uprośćcie swoje życie!

Babikowie zwracają uwagę, że czym innym jest fakt, iż na niektóre sprawy potrzeba czasu (np. uzgadnianie pomysłów na życie), a czym innym przenoszenie kłótni na następny dzień. – Niebezpieczne jest dla małżeństwa „zamrożenie” jakichś trudnych problemów na czas nieokreślny – zauważa pan Marek. – Zawsze warto dyskutować, walczyć o rozwiązanie, natomiast nie warto myśleć w ten sposób, że „znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia”. Nie ma sytuacji bez wyjścia – przekonuje.

Gdy małżonkowie czują się bezradni, warto, żeby nie bali się korzystać z fachowej pomocy, np. z warsztatów komunikacji interpersonalnej. Niewarto natomiast swoimi problemami małżeńskimi dzielić się ze znajomymi albo z dziećmi – przekonują Babikowie. No i coś jeszcze: nad związkiem trzeba pracować od pierwszej godziny po ślubie.

Zaproponuj proboszczowi...

Na ks. Przemysławie Strzelczyku, patrologu i wikarym w parafii na łódzkim Widzewie, największe wrażenie zrobiły słowa papieża o bliskości. – Bolesne jest to, że często stajemy na liturgii obok siebie – ja z moim Bogiem – a nie razem ze sobą. Jeśli się znamy, to nie z kościoła, tylko z innych miejsc. A przecież fakt, że słuchamy Ewangelii i karmimy się Jego Ciałem i Krwią, kształtuje z nas społeczność, lud – mówi „Tygodnikowi” ks. Strzelczyk. – Zachęcałbym proboszczów, żeby wyszli do ludzi, żeby nie szli od razu do zakrystii po mszy. Żeby procesja wyjścia zakończyła się przed kościołem, a nie w zakrystii.

Znawca Ojców Kościoła i duszpasterz ma prosty pomysł: – Niech proboszcz spróbuje zatrzymać ludzi po mszy, choćby na 10 minut. Np. proponując skromny poczęstunek, ciastko, sok, wodę mineralną. Po to, żeby chwilę porozmawiać i się poznać. Żeby wyjść z poczucia, że Kościół gromadzi się tylko po to, aby sprawować liturgię, a nie także po to, aby budować więzy.

Teren parafii to dobre miejsce, by realizować wspomniane wyżej zalecenie rozmowy z osobami starszymi. – To trudne zadanie – zauważa łódzki wikary – bo osoby starsze często krępują się mówić o swoich potrzebach. Uważają, że kontakt z osobami niespokrewnionymi byłby afrontem wobec rodziny, która często nie ma dla nich czasu. Księża powinni ten opór próbować „rozbroić”: spotkania towarzyskie nie są konkurencją dla więzi rodzinnych, a Kościół także powinien mieć wymiar rodzinny.

Czas na zmiany

Zmienić świat? To wcale nie jest takie trudne. Pomysłów może być wiele. Powyższe to tylko przykłady. W każdym razie warto chyba wykorzystać sprzyjający czas po ŚDM, by po prostu nawiązać kontakt z proboszczem; pomyśleć, jak czuje się współmałżonek po mojej opryskliwej wypowiedzi; rozglądnąć się, czy ktoś po sąsiedzku nie potrzebuje pomocy. Nasi rozmówcy przekonują, że do zmiany jakości życia nie potrzeba wielkiego wysiłku.
Wystarczy... zejść z kanapy. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2016