Inna optyka

Otwarta w paryskim Centre Pompidou wystawa "Les Promesses du passé" pokazuje sztukę naszej części Europy, powstałą zarówno w dobie realnego socjalizmu, jak i po przemianach 1989 roku. Próbuje także postawić pytanie o odrębność kulturową tego obszaru.

18.05.2010

Czyta się kilka minut

Europa Wschodnia nie istnieje" - piszą kuratorki wystawy Christine Macel i Joanna Mytkowska. Rzeczywiście, została ona usunięta z dyskursu wraz z dewaluacją konceptu centrum kulturalnego oraz postrzegania historii sztuki według geograficznych podziałów. Przyczynił się do tego także rozpad wizji świata spolaryzowanego, z ostrym podziałem na Wschód i Zachód, oraz badania postkolonialne, które wymusiły postawę wstrzemięźliwości i nieufności wobec wyrazistych, grupowych definicji tożsamościowych.

Z powodów politycznych przez długie lata Europa Wschodnia - jej przeszłość czy kultura - nie były częścią zachodniego doświadczenia. Dopiero rozszerzenie Unii sprawiło, że przeszłość tego regionu uzyskała legitymizację i powoli staje się częścią wspólnej europejskiej narracji. Czy nadszedł czas także na sztukę? Wystawa w Centre Pompidou proponuje rewizję zachodniego spojrzenia na nasz region, ale odnoszę wrażenie, że dotyczy także naszego postrzegania tego fragmentu Europy. Nadal bowiem podstawowym odniesieniem pozostaje dla nas Zachód i niewiele wiemy o sztuce sąsiadów, mimo m.in. świetnych książek Piotra Piotrowskiego. Co więcej, dziś poważne kolekcje sztuki ostatniego półwiecza pochodzące z tej części Europy powstają przede wszystkim w Wiedniu czy Paryżu, a nie w Warszawie (tu sytuację zaczyna zmieniać Muzeum Sztuki Nowoczesnej), Pradze czy Budapeszcie. Nasz obraz zaczyna być konstruowany gdzieś indziej.

Spór o miejsce w Europie

Można wskazać na jeszcze jedną przyczynę - niewspomnianą na wystawie - nieistnienia Europy Wschodniej w dyskursie o sztuce naszego regionu. Kraje położone w tej części kontynentu nie definiowały się w ten sposób. Jak zauważył francuski politolog Jacques Rupnik, od lat zajmujący się naszym regionem, jej "tożsamość zmieniła się z zachodnich peryferiów Wschodu na wschodnie peryferia Zachodu. [...] Kiedy mówiono: jesteście demokracjami ludowymi Europy Wschodniej, padała odpowiedź: nie, jesteśmy Europą Środkową, nasza tożsamość jest odmienna od reszty bloku wschodniego. Jednak po 1989 roku zaczęto się dystansować także od tej tożsamości. Określenie się jako »Europa Środkowa« mogło bowiem odróżniać kraje tego regionu od Zachodu, a one uważały się za jego część". Jeżeli jednak odłożymy na bok spór o terminy, to pozostaje pytanie o specyfikę tego regionu. Nie chodzi jedynie o geograficzne granice, lecz ewentualną wspólnotę kulturową oraz doświadczenie przeszłości. Wystawa próbuje uchwycić ów fenomen historyczny oraz pokazać, w jaki sposób znajduje on swoje odbicie we współczesności.

W "Les Promesses du passé" nie zachowano chronologii. Nie jest to linearna opowieść, widz zaś porusza się według rytmu wyznaczonego przez konstrukcję stworzoną przez Monikę Sosnowską specjalnie na potrzeby tej ekspozycji. Znaleźli się tu artyści pochodzący z 12 krajów położonych na wschód od Berlina i na zachód od Kijowa (ale też m.in. Rosjanin Dimitri Prigow). Prace historyczne, autorstwa klasyków nowoczesności jak Mária Bartuszová, grupa Gorgona, Július Koller, Jiří Kovanda, Edward Krasiński, Mangelos (właśc. Dimitrije Bašičević) czy Alina Szapocznikow, zestawiono w Paryżu z dziełami młodszego pokolenia, nie tylko wywodzącymi się z naszej części Europy.

Modernistyczne utopie

Zaproponowano także kilka punktów czy osi, wokół których można zbudować wspólną opowieść, m.in. antysztuka, przestrzeń publiczna-przestrzeń prywatna czy mikro-polityczne gesty i krytyka instytucji. Padło również pytanie, czy boom artystyczny, jaki możemy obserwować po 1989 roku w wielu krajach tego regionu, zawdzięczamy wielości modeli i postaw w sztuce niezależnej powstającej za czasów realnego socjalizmu.

Wśród różnych wątków poruszonych na wystawie dwa okazały się szczególnie frapujące. Jednym są modernistyczne utopie, dziedzictwo architektury doby socjalizmu, ale też wyobrażenia o nowoczesności. Niektóre prace historyczne, chociażby Rumuna Iona Grigorescu czy Węgra Tibora Hajasa świetnie pokazują ponurą stronę powstających wówczas wielkich osiedli. Próbą poradzenia sobie ze spadkiem po tamtych czasach są też projekty powstałe podczas Biennale w Tiranie w 2003 roku. Grupa artystów z różnych krajów, w tym Olafur Eliasson, Liam Gillick i Rirkrit Tiravanija, zaproponowała odnowienie fasad budynków pozostałych po poprzednim systemie. To niebywale atrakcyjne wizualnie projekty. Nie doprowadziły jednak do zmiany otoczenia domów, upiornej prowizorki, co świetnie pokazuje film Anriego Sali "Dammi i Colori". Pozostały krzywe, pokraczne ściany, nigdy nie ukończone chodniki, sterty gruzu i śmieci zamiast trawników. Barwne, wysmakowane malunki podkreślają nierzeczywistość, a nawet absurdalność tamtejszej sytuacji.

"Les Promesses du passé" pokazuje również inne próby rewitalizacji modernistycznych utopii i nadania odmiennego niż w poprzednim systemie znaczenia. Chociażby Chorwat David Maljković odwołuje się do projektu pomnika na Petrowej Górze Vojina Bakicia z 1978 roku, ciekawej, abstrakcyjnej formy, stawiając pytanie o możliwość ożywienia tej tradycji. Po dziedzictwo modernizmu sięga też Gruzinka Thea Djordjadze, tworząc współcześnie rzeźbę-maszynę, nie mającą w sobie nic z grozy dawnych, futurystycznych projektów.

Pytanie o spadek po dawnych modernistycznych utopiach i próbach ich wprowadzenia w życie postawiono także w innej części wystawy. Dobrym przykładem są dwa, wyświetlane obok siebie filmy. "Wieża" artystki z Izraela Yael Bartana to opowieść o budowaniu kibucu na terenie współczesnej Warszawy. Jej pracę, podobnie jak wcześniejsze "Mary-koszmary", uznawano u nas za głos w sporze o polsko-żydowską przeszłość, w rodzinnym kraju artystki zaś jest odczytywana jako polemika z syjonistyczną utopią. Z kolei Czeszka Kateŕina Šedá odwołała się do lokalności. Namówiła mieszkańców niewielkiej morawskiej miejscowości na odegranie przez nich jednego dnia - według scenariusza przygotowanego przez artystkę. W zwykłych codziennych zajęciach ujawniają się tamtejsze zwyczaje, styl życia, od lat celebrowane zachowania. Obie historie, mimo wszystkich różnic, łączy swoista archeologia zachowań, obrzędów i mitologii społecznych. Są też przykładem innego, słabo obecnego w Polsce patrzenia na doświadczenia ubiegłego stulecia.

Prywatne opowieści

Świetnym dopełnieniem tych prac jest zamykający wystawę film Litwina Deimantasa Narkevičiusa. Sięgnął on po rodzinne zdjęcia. Powstała bardzo prywatna opowieść o życiu Litwy lat 70. i 80. Nie ma tu propagandowych materiałów, lecz zapis wyjazdów, uroczystości rodzinnych, spotkań. Oficjalna sfera pojawia się jedynie na marginesie. Można w tej pracy znaleźć nostalgię po minionym czasie, o której pisała swego czasu Svetlana Boym, podszytą ironią, świadomie ograniczającą się do wybranych fragmentów z przeszłości. Nie ma tu ani ostrych potępień systemu, ani jego gloryfikacji. Artysta stara się uchwycić sposób pamiętania przeszłości tzw. zwykłych ludzi, próbujących funkcjonować w ówczesnej rzeczywistości.

Centre Pompidou przypomina wreszcie o dawnych kanałach komunikacyjnych na linii Wschód-Zachód, istniejących także w czasach zimnej wojny. Stąd obecność na wystawie ważnych archiwów: Biennale Paryskiego, które często gościło artystów z naszej części Europy, związanego z artystami tego regionu wybitnego historyka sztuki i krytyka Pierre’a Restany’ego oraz paryskich: Galerie des Locataires prowadzonej przez chorwacką historyczkę sztuki Idę Biard i Galerie 39 Anki Ptaszkowskiej. Dziś to zjawiska trochę zapomniane, a przecież istotne dla twórczości powstającej także na Zachodzie. Okazuje się, że luk w pamięci o niedawnej przecież przeszłości jest więcej. "Les Promesses du passé" próbuje przynajmniej kilka z nich wypełnić.

"Les Promesses du passé 1950-2010. Une histoire discontinue de l’art dans l’ex-Europe de l’est", Paryż, Centre Pompidou, wystawa czynna do 19 lipca 2010 roku, kuratorki: Christine Macel, Joanna Mytkowska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2010