Huragan Ayuso

Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy hiszpańskiej polityki i gwiazdą konserwatystów. Wróżą jej wielką przyszłość.
z Hiszpanii

10.05.2021

Czyta się kilka minut

Isabel Díaz Ayuso na spotkaniu zamykającym kampanię wyborczą Partii Ludowej w Madrycie. Hiszpania, 2 maja 2021 r. / SUSANA VERA / REUTERS / FORUM
Isabel Díaz Ayuso na spotkaniu zamykającym kampanię wyborczą Partii Ludowej w Madrycie. Hiszpania, 2 maja 2021 r. / SUSANA VERA / REUTERS / FORUM

W walczącym z czwartą falą epidemii Madrycie zaraz zacznie się godzina policyjna, o 23 wszyscy powinni być w domach. Jednak na ulicach wciąż tłumy, ludzie rozchodzą się powoli. Jedni świętują, inni wracają w ciszy, wciąż zszokowani skalą swojej przegranej.

Trwają ostatnie godziny pełnego wrażeń dnia: właśnie zakończyły się wybory do Comunidad de Madrid, Wspólnoty Madrytu. To jeden z 17 autonomicznych regionów Hiszpanii, obejmuje stolicę i jej otoczenie. Frekwencja wśród prawie 7 mln mieszkańców Wspólnoty okazała się rekordowa: ponad 76 proc., najwyższa w historii regionu. Ludziom nie przeszkodziła epidemia ani fakt, że do urn mieli się stawić 4 maja, w dzień roboczy.

O ogromnej mobilizacji donosiły media: o kolejkach, które rosły; o ludziach, którzy stojąc w tych kolejkach pracowali na laptopach; o staruszkach zdeterminowanych, by oddać głos. O kobiecie, która – choć wiedziała, że zaczyna rodzić – stawiła się najpierw w komisji, bo, jak powiedziała telewizji La Sexta, „w tych wyborach gramy o wszystko”.

Zbawicielka

Jeszcze na początku marca nic nie wskazuje, że Madryt pójdzie do urn. Gdy jednak w regionie Murcia przeciw konserwatywnej Partii Ludowej zostaje złożony wniosek o wotum nieufności, nieufna staje się też 42-letnia Isabel Díaz Ayuso, szefowa autonomicznego rządu Wspólnoty Madrytu. Aby uniknąć podobnego scenariusza, ogłasza nowe wybory, zaledwie po dwóch latach swej kadencji. Kadencji, która zrobiła z niej jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy hiszpańskiej polityki.

Wtedy, w 2019 r., przeciętnemu wyborcy była właściwie nieznana. W ciągu ostatnich dwóch lat z obiektu żartów (na wczesnym etapie kariery zajmowała się m.in. profilem psa swej poprzedniczki Esperanzy Aguirre w mediach społecznościowych) zamienia się w gwiazdę Partii Ludowej, przyćmiewając popularnością jej lidera Pabla Casada. Kolejne fale epidemii to kolejne nagłówki z Ayuso w roli głównej: jest w kontrze do strategii rządu centralnego, wchodzi w konflikt z premierem-socjalistą Pedrem Sánchezem. Gdy większość regionów zamyka restauracje i hotele, ona pozwala je otwierać. Chwali się w prasie, że przedsiębiorcy zjeżdżają do Madrytu, uciekając przed restrykcjami.

– Mówi o sobie jak o zbawicielce – irytuje się Augustin, producent muzyczny, gdy rozmawiamy jeszcze przed wyborami. – Przekonała ludzi, że znalazła równowagę między ratowaniem gospodarki a ratowaniem chorych. Ale to nieprawda, tysiące umierają w stolicy, a można było temu zapobiec.

Na Madryt przypada aż 35 proc. wszystkich ofiar epidemii w kraju. I choć trudno ocenić, jaki wpływ miały na to otwarte bary, wielu zarzuca Ayuso nieodpowiedzialność. „Jeśli zachowalibyśmy się jak Madryt, mielibyśmy 5 tys. ofiar więcej” – mówi w marcu Alba Vergés, minister zdrowia w rządzie Katalonii. Symbolem chaotycznego zarządzania kryzysem staje się „dziecko” Ayuso: polowy szpital imienia Isabel Zendal (legendarnej pielęgniarki, która 200 lat temu walczyła z ospą). Wielu medyków uważa, że jest on nieprzystosowany do leczenia, niektórzy nie chcą tam pracować. Ayuso ogłasza, że medycy, którzy nie zgodzą się na przeniesienie do Zendal, nie będą mieli w swoich szpitalach przedłużonych umów.

Jednocześnie grono jej zwolenników rośnie: przed wyborami uśmiechnięci mieszkańcy zatrzymują ją na ulicy, deklarując, że ją poprą. Imponuje im pewność siebie, z jaką ściera się z Sánchezem, i fakt, że nie przebiera w słowach. Mówi, że zatrzyma komunistów, w zamian obiecuje wolność – to hasło jej kampanii. „To taki nasz lokalny Trump!” – komentuje ktoś pod jej zdjęciem na Instagramie. Trudno powiedzieć, czy dla autora tych słów to krytyka, czy jednak komplement.

Starcie dwojga

Nieoczekiwana kampania wyborcza od początku ma też nieoczekiwany przebieg. Zaskoczenie jest już na wejściu: Pablo Iglesias, lider lewicowej partii Podemos i wicepremier w koalicyjnym rządzie centralnym, rezygnuje z funkcji, by stanąć na czele swej formacji w madryckich wyborach. Jeśli ktoś miałby być ideowym przeciwieństwem Ayuso, byłby to z pewnością Iglesias, który na jej „komunizm albo wolność!” odkrzykuje „demokracja albo faszyzm!”. Starcie dwojga charyzmatycznych polityków, urodzonych tego samego dnia i w tym samym roku w Madrycie – symbolikę podchwytują internauci, śmiejąc się, że to coś na serial Netfliksa.

To jednak nie Podemos liczy się najbardziej na lewicy: w stolicy większą popularnością cieszy się lokalne Más Madrid, której twarzą jest młoda lekarka Mónica García. Polityczka, która w trakcie epidemii pracowała w szpitalu, punktuje wątpliwe decyzje Ayuso. „Zamieńmy oklaski w głosy wyborcze” – apeluje do mieszkańców, nawiązując do owacji dla personelu medycznego, które można było słyszeć z balkonów przy pierwszej fali. Za to na czele teoretycznie najsilniejszej Partii Socjalistycznej (PSOE) stoi spokojny Ángel Gabilondo, wspierany w kampanii przez premiera Sáncheza.


Czytaj także: Paulina Maślona: Sąsiedzi z dzielnicy Raval


Właśnie te trzy lewicowe ugrupowania mają zatrzymać Ayuso, która po swojej prawej stronie ma już tylko partię skrajnej prawicy Vox – jej liderką jest tu Rocío Monasterio. A między tymi frontami, z hasłem „Wybierz centrum”, o krztynę uwagi walczą liberałowie z Ciudadanos: dwa lata temu popularni, dziś próbujący utrzymać się na powierzchni.

Chroń miasto

Na początku kampanii kandydaci usiłują jeszcze rozmawiać o programach i rozliczać Ayuso z zarządzania kryzysem, ale napięcie między oboma blokami rośnie szybko, nie zostawiając wiele przestrzeni na dyskusję o przyszłości miasta.

Obie strony przekonują wyborców, że wyłącznie zatrzymanie „tych drugich” powstrzyma katastrofę. Skrajnie prawicowy Vox wrogów widzi też (tu zaskoczenia nie ma) w imigrantach: z hasłem „Chroń Madryt” Monasterio obiecuje, że stolica będzie bezpieczna i nie waha się rozwieszać plakatów sugerujących, że nieletni imigranci to kryminaliści żerujący na publicznych pieniądzach.

Lewica apeluje, by otoczyć Vox „kordonem sanitarnym”, a Iglesias krytykuje media, które – jego zdaniem – wybielają często rasistowskie i homofobiczne poglądy polityków Voksu. W tym tonie są też jego ostatnie słowa, zanim wyjdzie z hukiem z debaty w radiu SER, w trakcie której Monasterio nie potępi faktu, iż Iglesiasowi i jego rodzinie ktoś groził śmiercią: dostali list z dołączonymi nabojami.

Takich przesyłek będzie więcej, swoją dostanie też Ayuso. To jeden z przykładów, jak dramatyczna jest ta bitwa o Madryt.

Pokaż mi swoją wolność

„W Madrycie możesz zmienić partnera i nie spotkasz go nigdy więcej” – mówi Ayuso w wywiadzie dla radia Onda Cero, zapytana, co dla niej znaczy ta wolność, o której tak lubi mówić. To jedna z wielu jej wypowiedzi, które budzą kontrowersje, ale wpisuje się w wizję, jaką kandydatka oferuje mieszkańcom Madrytu. Wolność to wyjście na piwo z przyjaciółmi – niczym się nie przejmuj, baw się, rób, co ci się tylko podoba! Wraz z obietnicą obniżenia podatków – pomysł krytykowany przez Podemos i Más Madrid – rysuje przed wyborcami obraz miasta, w którym mogą pozwolić sobie na przyjemności, a ostatnie, czym się powinni martwić, to pandemia.

– To proste, ona pozwala ludziom żyć – mówi Gemma, która w Madrycie mieszka od trzech lat i bez wątpliwości stawia na Ayuso. – Otwiera bar, żebyśmy mogli pójść pracować, a nie rzuca 500 euro wsparcia, żebyśmy na nią głosowali.

„Mnie Ayuso przypomina kapryśną nastolatkę, która chce robić to, na co jej przyjdzie ochota” – kontruje Mónica García w telewizji La Sexta. Lewica inaczej definiuje wolność: to możliwość studiowania, nawet jeśli rodzisz się w ubogiej rodzinie, czy szansa na wizytę u lekarza bez czekania w dwutygodniowej kolejce. Lewica zarzuca Ayuso, że chce „wolności bez odpowiedzialności, jak auta bez hamulców”.

A jednak kandydatka Partii Ludowej przekonuje, że to z jej rozumieniem wolności utożsamiają się mieszkańcy Madrytu. To za jej wolność oddadzą głos.

Da się wygrać z Sánchezem

Wstępne wyniki, które cała Hiszpania śledzi wieczorem na ekranach telewizorów, są przewidywalne i szokujące zarazem. Na podstawie sondaży można było przypuszczać, że Ayuso poprowadzi Partię Ludową (ugrupowanie, które rządzi zresztą Madrytem od 26 lat) do zwycięstwa. Można było się spodziewać słabszego wyniku lewicy. Szokuje jednak ta przepaść: Partia Ludowa zebrała prawie połowę oddanych głosów, w tyle zostawiając szczególnie PSOE (jej 37 mandatów z poprzedniej kadencji skurczyło się do 24). Centrowi Ciudadanos nie otrzymują 5 proc., by wejść do parlamentu lokalnego. O sukcesie mogą mówić wyłącznie politycy Más Madrid, którzy w liczbie mandatów dorównali socjalistom. Cały blok lewicy uzyskał mniejsze poparcie niż sama Partia Ludowa. Iglesias, któremu nie udało się uzyskać satysfakcjonującego wyniku dla Podemos (tylko 10 mandatów), jeszcze tego samego wieczoru oświadcza, że odchodzi z polityki.

„Da się wygrać z Sánchezem” – mówi lider Partii Ludowej, Pablo Casado. Bo choć to wybory lokalne, trudno nie odczytywać ich jako starcia między Ayuso a premierem rządu centralnego. Starcia dwóch odrębnych wizji na radzenie sobie z epidemią i na przyszłość kraju. Gdy jedni mówią „Madryt to Hiszpania”, przewidując wielki powrót Partii Ludowej w następnych wyborach ogólnokrajowych, inni przekonują, że „Madryt to wyjątek”, tłumacząc wynik fenomenem Ayuso.

I znowu: niektórzy powiedzą, że w Madrycie wygrał egoizm. Że nic nie zostało z deklarowanej na początku epidemii społecznej solidarności. Piwo z przyjaciółmi ponad troskę o innych. Isabel Díaz Ayuso, która za chwilę utworzy nowy rząd, tym razem ze wsparciem skrajnej prawicy, mówi coś zgoła innego: „W Madrycie zatriumfowała wolność”.

W każdym razie taka, jak ją rozumie Ayuso. Oraz połowa aktywnego elektoratu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2021