Europejski sen Ismaila. Historie nieletnich imigrantów

Nie czują się już stamtąd, skąd pochodzą. Ale nie są jeszcze stąd, z Hiszpanii. Mają szczęście, jeśli trafią na kogoś, kto będzie ich przewodnikiem po nowym świecie.
z Hiszpanii

01.04.2023

Czyta się kilka minut

Widok z Ceuty na Gibraltar, grudzień 2021 r. / ARCHIWUM PRYWATNE ISMAILA
Widok z Ceuty na Gibraltar, grudzień 2021 r. / ARCHIWUM PRYWATNE ISMAILA

Mały Ismail wie, co to granica. To zza niej przyjeżdżają do Maroka biali turyści. Czasem ośmiolatek jedzie na targ z bratem sprzedawać im opakowania jednorazowych chusteczek. Za bratem nie przepada, nigdy się nie dogadywali, ale przepada za wycieczkami i obserwacją. Kiedy turyści sięgają po chusteczki, ogląda ich sobie z bliska, tych przybyszy ze świata, w którym podobno wszystkim jest z górki.

O świecie zza granicy można sobie pomarzyć, ale trzeba być naprawdę dzielnym, żeby wyciągnąć po niego rękę. Ismail nie czuje jednak, by miał jakiś wybór. Rozgląda się po swoim 80-tysięcznym Castillejos, miejscowości nad Morzem Śródziemnym, przy granicy z Ceutą – należącą do Hiszpanii enklawą w Afryce Północnej.

Kocha to miejsce, tu przecież wschodzi i zachodzi jego słońce. Ale myśli o mamie, która nie może liczyć na pomoc bliskich – rodzina Ismaila jest inna niż jego kolegów, nie rozrasta się na wujków, ciocie, kuzynów. Poza rodzeństwem i mamą nie ma nikogo.

Myśli też o innych dorosłych. Wie, że nie chce być żadnym z nich. Żaden scenariusz przyszłości, która mogłaby czekać na niego w Maroku, nie jest w stanie zatrzymać go w kraju. Wszystkie go przerażają. Jakby ktoś zgasił w życiu światło, pozbawił je kolorów. A jak żyć bez kolorów? Dlatego kilka lat później, już 16-letni, wyruszy w stronę portu.

Zęby i dłonie

Risky, jak wskazuje nazwa, wiąże się z ryzykiem – wie to każdy, kto próbował. A próbowało wielu. Risky przebiega tak: trzeba dostać się do portu w Ceucie, zbliżyć niezauważonym do kolejki ciężarówek, wybrać jedną, wejść pod spód i trzymać się ze wszystkich sił. Momentów, w których mogą cię znaleźć, jest wiele: gdy ciężarówka wjeżdża na prom, w trakcie długich godzin podróży, przy zjeżdżaniu na ląd. Ismail to szczęściarz, pierwsza próba z risky i od razu sukces.

W Hiszpanii powitanie jest zaskakujące: policja, odciski palców. „Podaj imiona: swoje, matki, ojca”. Szczęście z przybycia do Europy przykrywa niepokój.

To pierwszy z wielu momentów, gdy czuje się jak przestępca. Obawia się, choć jeszcze nie wie, czego – bo o wszystkim, czego realnie może się bać, dowie się przecież później. O devolución en caliente, czyli automatycznym wypchnięciu z powrotem za granicę, teoretycznie nielegalnym, ale często praktykowanym także przez hiszpańskie służby.

Później dowie się o CIE, tymczasowym ośrodku dla dorosłych, do którego mógłby trafić, gdyby testy ustalające wiek wskazały, iż jest pełnoletni. Opcja możliwa, bo o byciu dzieckiem mówi nie on, lecz jego zęby i dłonie. Zdjęcia rentgenowskie to teraz cała prawda o Ismailu – choć, jak twierdzi UNHCR, margines błędu przy tych testach to cztery lata.

MENAs

Znowu szczęście. Trafia do centro de menores, ośrodka dla osób niepełnoletnich. Ten wprawdzie nie przypomina domu, ale zapewnia jedzenie i miejsce do spania. Ismail spędza tu dwa lata.

Najbardziej brakuje wsparcia kogoś, kto wskaże mu drogę. To wtedy poznaje przepis na totalne zagubienie. Najważniejszy składnik? – Bycie nastolatkiem – mówi mi dziś Ismail, już 23-letni. – Nic nie miałem wyklarowanego, dopiero się konstruowałem, wiesz, jako człowiek. Dorzućmy do tego hiszpańską biurokrację, której nie rozumiesz, i ciągłe, nigdy nieopuszczające cię poczucie, że jesteś niemile widziany.

Do osiemnastki Ismail, jak wielu innych, przesiaduje w ośrodku. Choć w wielu centrach nie brakuje świetnych profesjonalistów, którzy oferują podopiecznym wsparcie, od kilku lat otwiera się coraz więcej prywatnych instytucji, nastawionych na przyjmowanie obcokrajowców. Te często nastawione są na ilość – za każdego podopiecznego dostają wsparcie od państwa.

Ismail: – Niektórzy znaleźli w tym sposób na biznes, bo każdy taki chłopak to sporo pieniędzy. Jakość opieki nie ma takiego znaczenia.

Nie tylko on widzi problem niektórych centros. Emilia Lozano, prezeska organizacji pozarządowej Somos Acogida, w styczniu 2022 r. opisuje dla magazynu „El Mundo” trudną sytuację w jednym z centrów z okolic Madrytu: podopieczni nie mogą mieć własnych ubrań, używać telefonów, za nieprzestrzeganie zasad są bici.

Na osoby takie jak Ismail – niepełnoletnich imigrantów, najczęściej z Maroka, którzy samodzielnie przekraczają granicę – mówi się w Hiszpanii „menores extranjeros no acompañados”. W skrócie: MENAs.

Dzieci-niedzieci

Menores extranjeros budzą niejednoznaczne uczucia. Niektórzy nie chcą mieć ośrodków dla menores w bezpośrednim sąsiedztwie. To niby dzieci, ale czy na pewno? Wielu jest o krok od dorosłości. Jak na nich patrzeć? Jako na osoby wymagające systemowej opieki czy jako na zagrożenie? Tego typu obawy bezbłędnie wyczuwa hiszpańska skrajna prawica – karta młodego imigranta-najeźdźcy jest jej asem w rękawie, a skrót MENA w jej narracji synonimem młodocianego kryminalisty.

Przykładem kampanie wyborcze skrajnie prawicowej partii VOX. Jak ta z Madrytu z 2021 r., gdy VOX rozwiesił plakaty z zakapturzonym chłopakiem podpisanym „MENA”. Jego oczy rozpikselowano – tak w telewizji anonimizuje się twarze przestępców. Plakat sugeruje, że państwo wydaje tysiące euro miesięcznie na niebezpiecznych imigrantów zamiast na osoby starsze – obok chłopaka na plakacie widniała zatroskana staruszka.

„Inwazja MENAs to wynik konsensusu progresywnych polityków, dziennikarzy i ludzi trzymających władzę, którzy jednocześnie demonizują nas za jej potępianie – pisał na Twitterze lider VOX Santiago Abascal wiosną 2022 r. – Problem w tym, że za skutki tego nie płacą winowajcy, lecz wszyscy Hiszpanie, ruiną i brakiem bezpieczeństwa”.

Abascal nie rozwija skrótu MENAs. Oznaczałoby to wypowiedzenie słowa „menores”, niepełnoletni. Przypomniałoby, że chodzi o dziecko, chronione hiszpańskim prawem.

O „dziecięcość” tej grupy upominają się organizacje pozarządowe. W odpowiedzi na rozpowszechnianie w mediach społecznościowych treści mówiących o „niebezpiecznych gangach MENAs” dwustu profesorów uniwersyteckich podpisuje list przeciw kryminalizacji małoletnich imigrantów. Kryminolożka Elena García España, pomysłodawczyni listu, w magazynie internetowym Eldiario.es krytykuje „komunikaty medialne skierowane przeciw »menores«”, które „przyczyniają się do tworzenia stanu wrogości”, i prosi, by „uznać przede wszystkim, że są to dzieci znajdujące się w sytuacji zagrożenia, które w żadnym wypadku same zagrożenia nie stanowią”.

Jak to jest z przestępczością

MENAs i ciągnąca się za nimi reputacja przydają się jednak czasem politykom. Choćby wtedy, gdy dziennikarz napiera, by wyjaśnić do mikrofonu, skąd bierze się rosnącą w regionie przestępczość.

Przekonał się o tym burmistrz Pampeluny, Enrique Maya, który w styczniu 2022 r. tłumaczył, że to menores migrantes odpowiadają za problemy z bezpieczeństwem w mieście. Dane prokuratury wykazały jednak, że nieletni obcokrajowcy popełniają w tym regionie mniej niż jeden procent przestępstw. Z kolei w Katalonii, gdzie przy wielu okazjach też wskazywano na winę menores migrantes, statystyka podawana przez platformę Newtral (za Uniwersytetem w Gironie) mówi, że 93 proc. nieletnich migrantów, którzy przybyli samotnie z Afryki Północnej do Katalonii, nie ma na koncie żadnego wykroczenia.

Nie znaczy to, że menores nigdy nie stwarzają problemów – ci z nich, którzy mają zatarg z prawem, najczęściej dopuszczają się kradzieży, bywa że z użyciem przemocy. Według INE (Narodowy Instytut Statystyczny) ze wszystkich osób nieletnich, które zostały skazane w hiszpańskich sądach w 2021 r., ponad 20 proc. miało inną niż hiszpańska narodowość, a 12 proc. pochodziło z któregoś z krajów afrykańskich (nie wiadomo, ile z tych osób to menores no acompañados – nastolatkowie, którzy samodzielnie przekroczyli granicę na południu – ani jaka jest historia ich pojawienia się w kraju).

Wspomniana Elena García España utrzymuje w swoich badaniach, że błędem byłoby skupianie się na kraju pochodzenia nastolatków jako zmiennej, kiedy do przestępstw według niej pcha menores nie sam fakt bycia imigrantem, ale związana z tym statusem sytuacja społeczno-ekonomiczna.

– Tak jak i ja byłem, inni menores też są połamani. Drogą, zagubieniem, czasem spędzonym na ulicy – uważa Ismail. – Ich trzeba pomalutku poskładać od nowa, niektórych rzeczy nauczyć od zera. Jeśli chcemy, żeby te dzieciaki były częścią społeczeństwa, potrzebujemy planu, specjalistów, dobrze działającej infrastruktury.

Dwie perspektywy

Antropolożka Elisa Floristán Millán od kilku lat spotyka młodych imigrantów w podróży. Od nastolatków, włóczących się po ulicach Ceuty w oczekiwaniu na kolejną próbę risky, słucha o nadziejach i lękach związanych z ich europejskim snem.

– Mam wrażenie, że w publicznych mediach istnieją tylko dwa pomysły na opowiedzenie tej historii – mówi mi Elisa. – Pierwszy to perspektywa kryminalizująca, pokazująca młodych Marokańczyków jako osoby, które przyjeżdżają do Europy, by popełniać przestępstwa. Fałszywość i szkodliwość takiej interpretacji jest oczywista. Z drugiej strony mamy opowieść o pozbawionych opieki, porzuconych przez rodziny dzieciach. Choć rozumiem, że takie przedstawienie menores może wzbudzić tak potrzebną im empatię, to jednak również ta perspektywa nie ma wiele wspólnego z prawdą.

Elisa przekonuje, że ci nastoletni chłopcy w większości nie czują, iż w swojej podróży są sami. Utrzymują kontakt z rodzinami, które dają im wsparcie. Choć reakcje rodziców na opuszczenie domu, często zaplanowane w sekrecie, są różne: od nagany, przez szok i niedowierzanie, po dumę.

O dumie dużo mówi mi Ismail. – W do- mu mamy takie słowo „harraga”. Opisuje tych, którym udało się dotrzeć do Europy. To imię bohaterów, kojarzy się z heroizmem. Z kimś, kto zdecydował się na krok, na który większość nie ma odwagi.

Gdzie mijasz się z Messim

Może dlatego młodzi imigranci chętnie ślą bliskim zdjęcia i wiadomości: aby pokazać, jak świetnie sobie radzą. Podtrzymywanie tej fantazji to jedyna droga, by nie załamać się pod poczuciem porażki. „W kraju pochodzenia słyszą, że tu jest praca dla każdego, że na ulicy mijasz się z Messim, że to kraina możliwości” – tłumaczył w 2019 r. psycholog Joaquim Corral w dzienniku „El Periódico”. Do stresu związanego z ryzykowną podróżą dochodzi więc rozczarowanie. Wszak Europa miała być miejscem, w którym można coś osiągnąć.

– Europa utrzymuje, że strzeże praw człowieka, wolności, dobrobytu, że można tu godnie i legalnie pracować – wymienia Ismail. – I to wszystko prawda. Jednak błędem, który popełniliśmy, było myślenie, że też możemy być częścią tego świata. Że on jest też dla nas.

Menores wiedzą, że gdy skończą 18 lat, skończy się też opieka w centrach. A ich paroletni pobyt w nich na nic się nie przełoży: do niedawna nie dostawali np. pozwolenia na pracę. Aby je uzyskać, najpierw musieli znaleźć pracodawcę, który zaoferuje im umowę, a po mniej więcej roku wykazać, że zarabiają co najmniej 2 tys. euro miesięcznie – warunek nie do osiągnięcia dla wielu Hiszpanów z wyższym wykształceniem.

Uciekający po Europie

Kończy się na tym, że część menores, teraz już jako dorośli, znów szuka kąta do spania na ulicy. „Dlatego wielu znajduje ucieczkę w narkotykach. To sposób, by zapomnieć, że rzeczywistość w niczym nie przypomina tego, czego oczekiwali” – mówił Corral. Niektórzy, jeszcze przebywając w centros, biorą sprawy w swoje ręce. Opuszczają ośrodki, by wyjechać dalej, może do Francji, a może do innego centro, o którym słyszeli, że są tam lepsze warunki.

– To prawda, że uciekają. Często dlatego, że czują się jak intruzi – uważa Elisa Floristán Millán.

Opiekunowie centrów są do mobilności nastolatków przyzwyczajeni. Elisa: – Gdy taka osoba znika, często nawet się tego nie zgłasza. Kilka miesięcy temu w Galdácano, w Kraju Basków, w rzece znaleziono ciało nastolatka. Nikt go wcześniej nie szukał. Założono, że uciekł do Francji.

Menores migrantes znikają z dnia na dzień, i to w całej Europie. Według dziennikarzy stojących za projektem „Lost in Europe” („Zagubieni w Europie”) mowa nawet o 18 tys. nieletnich imigrantów w latach 2018-20. To siedemnaścioro dzieci dziennie. Część może wyjechała do rodziny żyjącej gdzieś w Europie, znalazła swoje miejsce. Reszta mogła nie mieć szczęścia i trafić w ręce handlarzy ludźmi lub gangów narkotykowych.

Coś się zmienia

Do niedawna, gdy menores kończyli 18 lat, system o nich zapominał. W 2020 r. okazało się, że są Hiszpanii niezbędni: gdy w pogrążonym w pandemii kraju brakowało siły roboczej, rząd przyjął dekret umożliwiający dawnym wychowankom ośrodków pracę w polu. Od stycznia 2022 r. menores mogą wejść na rynek pracy już po ukończeniu 16. roku życia. Nowe prawo, które nie zawiera niemożliwych warunków, zmieniło rzeczywistość młodych imigrantów. „W końcu mogę myśleć o przyszłości” – mówi w magazynie „El Público” 20-letni Solayman. Część wypłaty – to słowo dla Solaymana nowe – co miesiąc wysyła matce do Maroka.

Ismail od kilku lat współtworzy organizację pozarządową. Tłumaczy Hiszpanom, co znaczy być nieletnim imigrantem, a także wspiera dzieci z podobnymi do jego historiami. Pomaga w formalnościach, w zrozumieniu swoich praw i ograniczeń w nowym świecie. Objaśnia różnice kulturowe. Doradza, jak nie wpaść w kłopoty. Jest przewodnikiem po nowej rzeczywistości. W tej organizacji menores mogą znaleźć to, czego jemu kiedyś brakowało. Mówią o sobie exmenas – żeby odczarować pejoratywnie brzmiący skrót.

Myśląc o przyszłości, Ismail zastanawia się nad studiami. Nie przewiduje powrotu do domu. Choć czasem tam jeździ, odwiedza rodzinę. Tęskni. Nie czuje się już do końca stamtąd i jeszcze nie do końca stąd.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Europejski sen Ismaila