Historia żywa

Jeżeli ktokolwiek sądzi, że historycy i historia są już nieprzydatni, ten się myli, czego przykładem może być niezwykle gorąca debata, jaką ostatnio toczą amerykańscy historycy na temat stosunku Ojców Założycieli do niewolnictwa i konsekwencji, jakie z tego wynikają dla demokracji wtedy i obecnie.

28.03.2004

Czyta się kilka minut

Wszystko zaczęło się od fragmentu jednego z późnych listów Tomasza Jeffersona, w którym porównywał on czarnych niewolników do orangutanów. To wywołało dosłownie nagonkę na Jeffersona, którego historycy uznali za, po pierwsze, liberalnego rasistę, po drugie - hipokrytę, gdyż publicznie deklarował się przeciwko niewolnictwu, a w rzeczywistości posiadał niewolników i nie tylko ich nie wyzwolił, ale nawet niewolnica była jego towarzyszką życia, i po trzecie, uznali go za zdrajcę demokracji, ponieważ ten współautor Konstytucji i oświeceniowy zwolennik wolności jednostki zaakceptował Amerykę skażoną śmiertelnym grzechem. Dzisiaj historyk, który chce być “poprawny politycznie" musi mówić o Jeffersonie jak najgorzej.

Kiedyś byliśmy w Monticello, posiadłości Jeffersona, i rzeczywiście wśród tłumu Amerykanów, Japończyków i Bóg wie kogo jeszcze, nie było ani jednej czarnej twarzy. Jefferson na pewno nie jest bohaterem byłych niewolników, którzy za jego czasów stanowili jedną piątą ludności niepodległych Stanów Zjednoczonych.

Sprawy się jednak komplikują, kiedy weźmiemy pod uwagę postawę innego z bohaterów Ameryki, czyli George’a Washingtona, który uwolnił swoich niewolników, ale przedtem na przykład z wyrwanych im zębów zrobił sobie protezę, a także sprzedawał ich, by spłacić swoje kolosalne długi, zapewne największe, jakie ktokolwiek miał wówczas w Ameryce i na pewno największe, jakie kiedykolwiek w dziejach miał którykolwiek prezydent Stanów Zjednoczonych. Washington był dobrym dowódcą, ale nie napisał nigdy ani słowa, a jego kwalifikacje intelektualne były umiarkowane.

Oto dwóch Ojców Założycieli i dwie odmienne postawy wobec niewolnictwa. Amerykańscy historycy dlatego tak wielkie znaczenie (a jak sądzą nieliczni poważni i odważni, absurdalnie wielkie) przypisują zachowaniom i słowom Jeffersona, ponieważ do dzisiaj stanowi on sumienie narodu. Identyczna, tylko bardziej ostrożna w słowach, była postawa, jaką w tej kwestii reprezentował James Madison i olbrzymia większość mieszkańców Virginii. Natomiast Aleksander Hamilton był po stronie przeciwników niewolnictwa. Nie jest zatem oczywiste, czy i w jakim stopniu, był to wówczas problem moralny, gospodarczy czy też związany z tradycją. Niewątpliwie Jefferson był przekonany, że niewolnictwo stopniowo zostanie zniesione, jednak nie widział sposobu, by przeprowadzić to jedną ustawą, a jak wiemy z późniejszych dziejów sprawa niewolnictwa rzeczywiście była niesłychanie trudna do rozwiązania.

Jak zatem można dzisiaj, jeżeli się nie jest historykiem, który dba przede wszystkim o rozgłos (a taki uzyskali historycy, którzy napadli i napadają na Jeffersona), zrozumieć takich ludzi jak Jefferson i Madison, którzy są niewątpliwie najważniejszym Ojcami Założycielami i którzy w teorii byli przeciwnikami niewolnictwa, lecz w praktyce prywatnej i politycznej - jednak nie? Otóż obaj byli politykami pragmatycznymi i roztropnymi. Wiele ich dzieliło, ale łączyło ich deklarowane wielokrotnie przekonanie, że nie można za wszelką cenę wcielać teoretycznych poglądów, a polityka jest sztuką poszukiwania kompromisu.

Amerykanie jednak mają problem ze sprawą niewolnictwa. Problem ten nie wynika z prywatnych poglądów wielkiego Jeffersona, lecz z przeważającej wówczas i przez wiele następnych pokoleń (niemal do dzisiaj) postawy wobec czarnych niewolników, a potem współobywateli. Oskarżanie Ojców Założycieli to tylko wybieg, to forma ucieczki przed przyznaniem się do bezpośredniej odpowiedzialności milionów, jakie żyły potem i tolerowały ów grzech pierworodny, a często nie dostrzegały nawet grzechu. Na szczęście historycy, uczciwi historycy, mogą pomóc w zrozumieniu teraźniejszości i w odpowiednim rozłożeniu winy. Amerykanie mają problem z niewolnictwem, a Polacy problem, który został niemal całkowicie zlekceważony przez pamięć zbiorową, a mianowicie problem z pańszczyzną i traktowaniem chłopów przez stulecia. I nam by się przydała uczciwa debata na ten temat i na temat konsekwencji, jakie z tego wynikają dla dzisiejszej demokracji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2004