Historia wody

17.12.2018

Czyta się kilka minut

Nie jest tak, że mamy oficjalny zakaz pisania o polityce na święta, ale w gruncie rzeczy taki zakaz chyba nie jest potrzebny – jestem przekonana, że większość z nas w tym momencie roku odczuwa już zmęczenie jatką i potrzebę wewnętrznej ucieczki od programu publicystycznego, jakim jest życie w Polsce w 2018 roku. Ja na pewno. W serialu „The Crown” książę Filip, w czasie wyczerpującej, trwającej ponad pół roku oficjalnej podróży królewskiej pary po krajach Commonwealthu, mówi w końcu swej żonie, młodej królowej Elżbiecie: „Do diabła! Obudziłem się dziś w nocy z uniesioną ręką, wiesz dlaczego? Bo przez sen machałem do pozdrawiających nas tłumów”. Otóż w grudniu bywam Filipem i mam dość.

Dlatego też pozwolę sobie w numerze świątecznym zająć się sprawą ulotną, niemającą wielkiego znaczenia dla większości ludzi, a także mogącą uchodzić za zbyteczną oraz zapewne zbytkowną. A wszystko z powodu Iwony Chmielewskiej, z którą mój wywiad o menstruacji i książce „Królestwo dziewczynki” mogli państwo przeczytać w „Tygodniku” w ubiegłym tygodniu.

Szykując się do naszej rozmowy przeczytałam pośród wielu innych rzeczy wywiad z Iwoną zamieszczony w książce Agaty Napiórskiej „Jak oni pracują”. Mówiła w nim między innymi o tym, że gdy pracuje nad książkami, lubi czuć na nadgarstku zapach perfum. Okazuje się bowiem, że jest maniaczką perfumiarstwa. Ja zaś za każdym razem gdy słyszę takie (nieśmiałe zazwyczaj) wyznanie, czuję podejrzaną radość i ekscytację, i od razu mam ochotę tę osobę poznać i równie nieśmiało powiedzieć: ja też!

Są bowiem wokół was, szanowni państwo, dziwni ludzie, którzy – często ukrywając to nieco przed światem – zmieniają swoje domy w kolekcje odlewek, małych fiolek, blisterków nasączanych wietrzejącą wonią, okazyjnych zakupów, prezentów robionych sobie samym.

Tak jak ja i Iwona. Nasza rozmowa rozpoczęła się przecież od oficjalnej wymiany darów – ja z Warszawy do Torunia wiozłam w kieszeni trzy malutkie odlewki perfum, które wydawały mi się dobrym towarzystwem dla takiego jak nasze spotkania, Iwona zaś ze swojej przepastnej szafy wyjęła dla mnie stareńkie miniaturowe buteleczki już nieprodukowanych perfum i wręczyła mi je, tak jak się wręcza szklankę wody spragnionemu. Gdy w ferworze wyjazdu na dworzec zostawiłam u Iwony bardzo ważny notes – w paczce, w której mi go przysłała, znalazłam dwie próbki wody toaletowej nieznanej mi marki, nazywające się „Historia wody”, których mandarynkowo-kardamonowy zapach już na zawsze kojarzyć mi się będzie z historią naszej znajomości.

Jest nas zresztą więcej. Rozpoznajemy się w metrze albo pociągu po smudze zapachu snującej się z naszych płaszczy i swetrów. Tak nikt prócz nas nie pachnie. Tylko my jesteśmy gotowi spryskać nadgarstek czymś, co ma w sobie nuty benzyny albo smaru, tylko nas nie drażni mająca kilka dziesiątków lat nuta perfum znalezionych w sklepie wyprzedającym za psi grosz zapasy magazynowe z lat 60.

Miniaturki perfum mających w nazwie jedno z miast w Mali wiozłam kiedyś na spotkanie z inną polską pisarką, która, jak się okazało, od lat wymienia się próbkami z Iwoną Chmielewską, poznaną oczywiście na forum dla miłośników perfum. Ja zaś z Martą – moją serdeczną koleżanką, reżyserką teatralną – prócz poważnych rozmów o sztuce, polityce i dzieciach prowadzimy nieustającą dyskusję na temat promocji, przecen, możliwości zakupu jakichś niechcianych przez nikogo staroci i odlewamy sobie nawzajem próbki naszych ostatnich zdobyczy.

Bo my je zdobywamy jak prawdziwe Diany, przeszukując aukcje internetowe i najniższe półki dziwnych sklepów. Iwona zresztą mówi o nas, że może to jest szaleństwo, owszem, ale w sumie dzięki temu szaleństwu właśnie jesteśmy tymi, co ocalają dzieła sztuki przed zmarnowaniem. Na aukcjach internetowych przecież nieraz kupujemy na wpół opróżnione, ciemniejące od światła, wietrzejące którąś już dekadę buteleczki perfum, pochodzące zapewne z jakichś kolekcji osób zmarłych, wyraźnie staroświeckich i niedzisiejszych, których gust nie do końca odpowiadał potrzebom ich dzieci i wnuków, czyszczących z gratów ich mieszkania.

W tych na pół zużytych butelkach kryją się historie, które chętnie ożywiamy w naszej wyobraźni – myśląc najpierw o tych, którzy dziesiątki lat temu zbierali gdzieś w Grasse płatki róży albo jaśminu, myśląc o deszczu i słońcu, w których rosły te rośliny, o wybitnych „nosach”, mieszających ich aromaty w formuły, które stały się ponadczasowe, o tych wreszcie, którzy nosili je na sobie, na nadgarstkach albo za uszami, pod linią włosów, tylko przy wyjątkowych okazjach – na ślubach, na pogrzebach, w kościołach, teatrach, na randkach. W świecie jednorazowych przedmiotów, których na pewno masę znajdziemy pod choinkami, dla nas ulotność perfum okazuje się najlepszym łącznikiem z przeszłością, czasem najtrwalszym śladem, jaki po sobie zostawimy, na nadgarstku kogoś innego. ©

Czytaj także: Żeby TO nie było tabu - rozmowa Anny Dziewit-Meller z Iwoną Chmielewską

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 52/2018