Hibernacja Ananiasza

Jak to? Nie chce, żeby się nim zajmować w mass mediach? Opublikował w tym celu list ? Sam chciał, zabiegał, mass mediów presji ulegał, a teraz nie chce? Dementuje posiadanie kochanki? Dementuje posiadanie żony pełnej nałogów?

19.02.2008

Czyta się kilka minut

Nie zna reguł igraszek z brukowym gorylem? Czyżby żelazna logika zawiodła go w ciemny zaułek wewnętrznej sprzeczności? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało - wykrzyknęliby czytelnicy (?) tabloidów, gdyby wiedzieli, kto zacz Dyndała Grzegorz.

Podobno gdzieś tam coś szył na antenie, zabawiając żądną publicznych haftów gawiedź. Szył na własną rękę, potwierdzając solistycznie specyficzny image ekscentrycznego męża stanu. Męża stanu i męża Nelli - bowiem i na tym polu Jan Rokita wydaje się politykiem nietuzinkowym. Złota zasada przetrwania (polskiego) polityka to związek z partnerką, której największą życiową pychotą jawi się czujne oczekiwanie na powrót ciężko politycznie spracowanego pana domu. Żona dokarmia ciało tudzież masuje psyche, połowica może mieć własne zdanie, pod warunkiem, że będzie ono tożsame z aktualną linią partii męża. To jest standard, któremu stadła dają zgodny wyraz na kolorowych Photoshopem łamach. Natomiast wewnątrz małżeństwa Rokitów toczy się gra o sumie zerowej, ale tym z pewnością nie będę się zajmował. Na szczęście zajął się tym nieoceniony Wujek Dobra Rada Niesiołowski: "Przecież mąż w jakimś stopniu odpowiada za żonę. Gdyby moja żona tak atakowała, to jakoś bym się do tego odniósł, powiedziałbym: przepraszam, pozew rozwodowy jest już w sądzie albo: mówiłem jej, żeby tego nie robiła". Żona Rokity atakowała Platformę, nie Rokitę - ale dla Stefana Niesiołowskiego to prawdopodobnie jeszcze lepszy powód do rozwodu. Może żona posła Niesiołowskiego jakoś publicznie odniesie się do jego wypowiedzi, przecież "w jakimś stopniu żona odpowiada za męża". Ja uważam, że należy Jana od Nelli oddzielić, ale nie tak, jak chciałby Wujek Dobra Rada, tylko mentalnie.

Ponieważ Jan Rokita to zjawisko, Jan Rokita to mąż stanu. Jan Rokita to jest ktoś. Mało, mało, malusieńko jest w naszym kraju ludzi, o których można tak napisać, a o Janie Rokicie śmiało tak można napisać, i pióro się nie omsknie. Jakiż to kontrast na tle niejako nijakich niemal polskich polityków, na których szkoda nawet kleksa. Wyliczanie zasług Jana Rokity to czynność na tyle żmudna, że ją sobie daruję. Daruję sobie także wyszczególnianie Jana Rokity domniemanych i prawdziwych słabostek, może z wyjątkiem białych adidasów, które mnie akurat ujęły pełną poczucia humoru dezynwolturą. Pozwolę sobie natomiast na refleksję natury paraliterackiej. Od lat jestem świadom faktu, że czytając córkom opowiadania o przygodach Mikołajka, zapoznaję je (oraz siebie) z życiem politycznym naszego kraju. Oczywiście, książki Sempé/Goscinnego stanowią świętą klasykę, którą należy ponadczasowo czytać na obowiązkowo bezludnej wyspie bez kontekstów i podtekstów, ale można zaryzykować twierdzenie, że Mikołajek i inne chłopaki to wypisz-wymaluj nasi politycy. Te same krótkie spodenki, ten sam poziom refleksji nad zbiorowością, identyczne obrażalstwo. Otóż kolegą najbardziej znienawidzonym przez chłopaków jest Ananiasz. Dlaczego? Ananiasz jest ambitny, Ananiasz jest pracowity, Ananiasz czyta książki, Ananiasz jest zawsze najlepszy. Ananiasz o tym wie, w związku z tym Ananiasz bywa nieznośny, a na dodatek Ananiasz nie daje ściągać. Chłopaki Ananiaszowi serdecznie zazdroszczą i nie znoszą najzdolniejszego kolegi serdeczną zawiścią.

Jan Rokita opublikował list, w którym prosi chłopaków, żeby mu dali spokój. Zamierza udać się do Sulejówka (przepraszam wszystkich realnych i mentalnych mieszkańców Krakowa za to rażące wyrażenie), by w zaciszu domowych pieleszy oddawać się lekturom, szyciu i haftom na ściśle prywatnej stopie. "Zaś panowie premierzy Tusk i Schetyna od 14 września nie kontaktowali się ze mną. Jedyne, co wiem, to to, że pan poseł Jarosław Gowin, zapewne ze szlachetnych, choć nieco naiwnych pobudek, chciałby mnie posłać na państwową posadę. Dwukrotnie zresztą przekonywałem Pana Posła, żeby się w takie jałowe pośrednictwo nie angażował, bo jeśli Władze Państwa będą miały do mnie jakąś sprawę, to potrafią się ze mną skontaktować". Nagle nie wiadomo, czy Rokita gra jeszcze, czy to ego grało. Czyje ego? Mikołajka i innych chłopaków. Wielka szkoda.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2008