Bezsiła spokoju

Wieczór wyborczy 2007 r. Ogłoszenie wyników. Wszyscy wstrzymują oddech... Prawo i Sprawiedliwość minimalnie, ale przed Platformą Obywatelską! W sztabie PO niedowierzanie, szok, rozczarowanie. Tylko w kącie stoi Jan Rokita, a na jego twarzy maluje się uśmiech.

03.09.2007

Czyta się kilka minut

rys. MIROSŁAW OWCZAREK /
rys. MIROSŁAW OWCZAREK /

Czy to scenariusz realny? PO jest przecież na starcie kampanii wyborczej zwarta i gotowa. Ma świetne sondaże, znanych liderów i głodny sukcesu aparat. Opłacało się nie wchodzić w konszachty z PiS. Teraz albo nigdy.

Jednak w PO czuć też podskórną obawę przed PiS. Rywal niby pokonany i skompromitowany, a wciąż stoi twardo na ringu. Wielu komentatorów sądzi nawet, że partia Jarosława Kaczyńskiego wygra najbliższe wybory. A co najmniej ich nie przegra.

- Elektorat PiS jest coraz bardziej zacięty - mówi w rozmowie z "TP" socjolog Andrzej Rychard. - Zdaniem wyborców PiS nowe rozdanie jest potrzebne nie dlatego, że PiS sobie nie radzi, ale dlatego, iż mu nie pozwalają rządzić.

Innego zdania jest przewodniczący PO Donald Tusk: - Wielu sympatyków PiS-u nie zgadza się na to, co dzieje się w kraju. Oferta PO jest skierowana także do nich - mówi.

Jednak zdaniem Rycharda kalkulacje Tuska, który zachęca wyborców PiS do zawierzenia PO, mogą spalić na panewce. PiS nie powiedział ostatniego słowa i wciąż nadaje ton polityce.

PiS-bis

Senator PO Jarosław Gowin problem widzi głównie w socjotechnice: - Gołym okiem widać, że PiS ma lepszych spin-doctorów - konstatuje. - To uderzające, że po dwóch latach nic się nie zmieniło. To wciąż oni wyznaczają obszary sporu.

Innego zdania jest Rafał Szymczak, specjalista public relations, który nie wierzy, że sprawę załatwia tylko sprawny PR: - Nawet jeśli nie zgadzamy się z wizją PiS, to musimy powiedzieć, że jest ona jednoznaczna, jasna i wyraźna. Z takim klientem łatwiej się pracuje. A PO? Wiadomo, że chce się odróżniać od PiS, ale nie wiadomo, czym.

Gowin broni się, że jeśli wczytać się w dokumenty programowe PO, to można tam znaleźć wizję państwa.

Tylko kto czyta partyjne dokumenty? Przed wyborami 2005 r. obie partie szły po władzę z tymi samymi hasłami. Dziś PO nie wie, jak odróżnić się od PiS, a zarazem bronić swoich poglądów.

- To przecież poseł PO wylansował hasło IV RP - przypomina Rychard. - A teraz ta krytyka... To brak jasnego przekazu.

Gowin: - Hasło się zużyło, zdezaktualizowało i skompromitowało. To wina PiS. Jednak treść pozostaje aktualna. Krótko mówiąc: "IV RP tak, wypaczenia nie".

Dziś więc pomysł PO na Polskę to, zdaje się: najlepsze cechy III RP plus rządy PO. Jeden z posłów partii, Tomasz Szczypiński, zapewnia, że w klubie nie ma już epigonów PO-PiS. Trochę inaczej widzi to Gowin, dla którego współpraca z częścią PiS jest rozwiązaniem pośrednim między samodzielnymi rządami (ideał) a koalicją z LiD (zło ostateczne). Stefan Niesiołowski, znany z ostrej krytyki PiS, też twierdzi, że z kierownictwem tej partii żadnych rozmów już prowadzić się nie będzie.

- Ale bez Kaczyńskich i Ziobry to inna rozmowa - dodaje natychmiast.

PO chciałaby zjeść ciastko - pognębić Kaczyńskich i ich otoczenie - i mieć ciastko, czyli przeciągnąć szeregowych posłów i elektorat PiS.

- Większość posłów PiS-u ma mały wpływ na rząd i politykę swojej partii - tłumaczy Tusk, pytany przez "TP" o plany przeciągnięcia ludzi z obozu wroga. Taki manewr wymagałby jednak umiejętności człowieka gumy. Kaczyński, a szczególnie Ziobro, w poprzedni weekend zebrali oszałamiającą owację w Hali Oliwii. Równoczesne spotkanie PO było tylko roboczym posiedzeniem, więc niby trudno je porównywać, ale nawet najbardziej przychylni PO komentatorzy przyznali, że PiS medialnie prowadzi.

- Widziałem kilkusekundowy przekaz z konwencji PiS, z którego biła energia, emocje i wsparcie sali - ocenia Szymczak. - Tymczasem gdy na spotkaniu PO mówił Tusk, wyglądało to jak konferencja prasowa. Statyczny język ciała, brak reakcji słuchaczy.

W Hali Oliwii premier Kaczyński stwierdził, że Tuskowi spod maski wyłażą wilcze kły. Ale porównanie PO do stada wilków to chyba przesada. PO jest grzeczna niczym owieczki. A owieczki milczą.

- Bez przesady - protestuje Stefan Niesołowski - ja chyba nie milczę.

Zgoda, Niesiołowski nie milczy, ale jest też w partii, obok Bronisława Komorowskiego, wyjątkiem. A nawet oni nie zaproponowali nowego języka, którym można by opisać rzeczywistość AD 2007. W efekcie odgrzane przez PiS pojęcie "rywinlandu" i przeciwstawienie "Polska solidarna vs liberalna" znów mogą okazać się skuteczne. Zaś inicjatywy PO to humbugi - swego czasu partia zapowiedziała stworzenie ruchu obywatelskiego.

- Świetny pomysł - ocenia Szymczak. - Dwa miesiące gadania, jeden marsz w stolicy i cisza.

- Praca nad wielkim ruchem nie odbywa się na ulicy - odpiera zarzut Tusk. - Nasze struktury pracują w terenie. Wkrótce będzie można zauważyć poparcie wielu ludzi nienależących do PO, a zrzeszonych w różnych organizacjach.

W Platformie panuje przekonanie, że ustawienie kampanii wyborczej tak, by wyglądała na walkę dwóch partii, jest korzystne. Nieoficjalnie mówi się, że tego mogło dotyczyć porozumienie Tusk-Lech Kaczyński. Jak na razie, w starciu sam na sam PO w 2005 r. dwukrotnie leżała na deskach.

Andrzej Rychard: - Bo Platforma źle radzi sobie w sytuacjach spolaryzowanych.

W obecnej sytuacji program ekonomiczny PO w ogóle traci na znaczeniu, a to dopiero początek kampanii.

- Bez przerwy pojawiają się jakieś oszczerstwa, które uderzają we mnie i innych polityków PO - skarży się Tusk. - Władza PiS posługuje się najgorszymi metodami walki wobec byłych zaufanych kolegów, dlaczego więc inaczej miałaby potraktować opozycję?

Zdaniem Rafała Szymczaka w starciu jeden na jeden PO wypada słabiej od PiS. Programy obu partii są bliskie i o PO wiadomo tyle, że chce robić to, co PiS, tylko inaczej.

Jak to możliwe, że najbardziej proeuropejska i nowoczesna partia, której politycy mają sukcesy w innych dziedzinach życia, ma kłopot z wizerunkiem?

Szymczak: - Sukces w biznesie czy w nauce nie przekłada się na powodzenie w polityce. Cechą inteligencji jako grupy jest to, że własne poglądy poddaje krytycznemu namysłowi i dyskusji. Ten brak jednoznaczności widać w zachowaniach PO, a wyborcy tego nie lubią.

Skoro jest tak źle, to czemu prowadzimy w sondażach? - mogą spytać działacze PO. - Niechęć do PiS owocuje poparciem PO. Pytanie, czy w ogniu kampanii bezruch okaże się dobrą strategią? Niekoniecznie - mówi Rychard.

Prosto do celu

Taktyka PO jest jasna: krytyka niedawnej koalicji, jak najszybsze wybory, samodzielne rządy. Ten plan posiada też coś, co można nazwać wzglądem na interes państwa. Bo mówienie o walce z PiS i pozwalanie na trwanie rządów tej partii jest, zdaniem PO, szkodliwe. Tak jak pomysł utworzenia rządu tymczasowego, który administrowałby krajem do czasu wyborczego rozstrzygnięcia.

- W tym parlamencie nie ma możliwości porozumień, które nie zakończyłyby się jeszcze większym chaosem - przekonuje Tusk. - Wszystkie doraźne sojusze, tak jak w przypadku koalicji PiS-u z Giertychem i Lepperem, wcześniej czy później kończą się ze szkodą dla Polski.

Ta postawa naraża jednak Tuska na krytykę. Aktywność sejmowa Romana Giertycha sprawiła, że Jarosław Kaczyński drwił, iż to on jest liderem PO, a publicystka Ewa Milewicz nazwała PO "śpiącą partią". Szczypiński relacjonuje stosunek Platformy do obecnych wydarzeń w Sejmie: to emanacja konfliktu w koalicji, czyli w rodzinie, który przerodził się w bijatykę. Po co w to wchodzić?

- Nie prowadzimy pozornych działań - dodaje Niesiołowski. - I nie będziemy wykonywać gwałtownych gestów, jak blokada trybuny. Liderem opozycji jest ten, kto ma koncepcję polityczną na odsunięcie Kaczyńskich. My ją mamy - to wybory.

Na tym rozmowa z politykami PO się kończy. Na temat przyszłej koalicji milczą.

Niesiołowski: - Nic nie powiem. Porozmawiamy po wyborach.

Platforma zgromadziła duży kapitał zaufania i boi się, że każdy nieostrożny ruch to utrata części elektoratu. Kontrowersji nie budzi tylko alians z PSL. Ale po pierwsze, nie wiadomo, czy PSL wejdzie do Sejmu, a jeśli nawet, nie rozwiąże to problemu większości. Po drugie, ludowcom ciężko ufać. Wpuścić ich na listy? Trzeba by się posunąć, a jeszcze jest uchwała, by umieszczać kobiety na pierwszych miejscach. Awanturom przy układaniu list nie byłoby końca. Stąd wspomniany bezruch.

Ale ma on i głębsze przyczyny. W PO, zdaniem krytyków przywództwa partii, zablokowano wszelką dyskusję. Tuska otoczył dwór, którym rządzi partyjny sekretarz Grzegorz Schetyna. To on niczym pies pasterski pilnuje, by żadna z owieczek nie wychylała się poza bezpieczną granicę łąki, na której rośnie trawa krytyki PiS.

Głośno nikt Tuska nie krytykuje, ale tandem Tusk-Schetyna jest oskarżany o tępienie wewnętrznej opozycji. Przewodniczący PO odpiera te zarzuty: - Platforma nie jest partią autorytarną. Jest w niej miejsce dla indywidualistów - zapewnia i jako dowód przytacza obecność w PO Jana Rokity.

Tusk jest politykiem lubianym, popieranym przez partyjne doły i nikt nie jest w stanie zakwestionować jego przywództwa. Sympatia to jednak nie wszystko. Jacek Kuroń latami królował w tego typu rankingach, co nigdy nie przełożyło się na wyniki wyborcze jego partii. Tuskowi brak czegoś, czego liderzy PiS mają aż w nadmiarze - żądzy władzy.

- Patrząc na Tuska przychodzi na myśl porównanie, jakiego użył Wyspiański pod adresem Asnyka - mówi Rafał Szymczak. - Że to taki wypchany orzeł: niby wszystko ma. I szpony, i skrzydła, i dziób, ale nie poleci. Brakuje mu woli zwycięstwa i determinacji.

To zdaniem specjalisty od marketingu najsłabszy punkt wizerunku Platformy. Zapytany z kolei o najmocniejszą cechę PO, Szymczak długo się zastanawia: - Nie chcę powiedzieć, że nie ma żadnej. Jest to partia, która nie rodzi poczucia zagrożenia, a to ważne szczególnie w odniesieniu do elektoratu kobiecego. Ale znów, ta cecha opiera się na przeciwieństwie do PiS.

Ten problem zdaje się dostrzegać Jarosław Gowin, który zamiast ataków na PiS wolałby bardziej pozytywne sygnały w przekazie PO.

- Z Pawłem Śpiewakiem czy Januszem Lewandowskim formułujemy wizję państwa i partii - mówi Gowin. - Jednak pod presją słupków sondażowych specjaliści doradzają jedynie krytykę PiS. Kto ma rację - pokażą wybory.

Tusk stara się łączyć oba stanowiska: - Będziemy przekonywać Polaków, że wygrana PO to szacunek dla ludzi i kompetentne rządy, spokój w kraju. Budowanie, a nie niszczenie.

Czarna owca

Wśród polityków PO Jan Rokita z pewnością nie zasługuje na miano owieczki. Chyba że czarnej. Jest zarówno elementem sukcesu PO, jak i powodem wielu kłopotów. Od lat cierpi na ten sam problem - jest za słaby, by stworzyć własną partię, ale nie mieści się w żadnej innej. W PO nie brak działaczy zastanawiających się, czy Rokita jest jeszcze członkiem ich partii. On sam w wywiadach mówi, że jest typem outsidera. Rzadko bywa w Sejmie, na posiedzeniach klubu demonstracyjnie czyta książki. Media go jednak kochają i władze PO o tym wiedzą. Pytany o Rokitę, Tusk odpowiada: - Jest osobą ważną, był współautorem wielu wcześniejszych dokumentów programowych PO, a dziś liczą się wspólne cele: naprawa i rozwój państwa zgodnie z demokratycznymi regułami.

- Jest w PO postacią znaczącą, ale nie jest członkiem kierownictwa - mówi równie powściągliwie Szczypiński, kolega z parlamentarnego klubu, ale i z krakowskiego podwórka. I dodaje: - Byłoby idealnie, gdyby wszyscy ważni politycy PO grali razem.

Rokita jest jednak solistą. Czasem to, co robi, jest zgodne z interesem partii, czasem nie. W Krakowie Rokita wywołał najwięcej kontrowersji. Ostatnio gdy poparł w wyborach samorządowych kandydata PiS na prezydenta miasta. Działacze PO byli oburzeni - jak mamy odróżniać się od PiS, gdy Ziobro i Rokita popierają tego samego człowieka? Gdy w mediach Rokita komentował niedawne wystąpienia Tuska i Kaczyńskiego, zachował dystans wobec obu, niczym niezależny analityk.

Andrzej Rychard: - Aż trudno było uwierzyć, że to partyjny kolega Tuska.

Stosunki Rokity z braćmi Kaczyńskimi to nie lada zagadka. Kiedyś mówiło się, że mógłby wejść do rządu PiS, innym razem Jarosław Kaczyński doradzał mu, żeby zniknął z polskiej polityki. W PO można usłyszeć, że Rokita niczym się od Kaczyńskich nie różni, ale to on wezwał w mediach do "dekaczyzacji", a obecne wyczyny PiS przyrównał do podwórkowych zawodów w pluciu na odległość. Mocne określenia, a PO potrzebuje takich haseł. Rokita jest też ważnym punktem odniesienia dla wielu środowisk, na których PO zależy. Ma też zwolenników w strukturach państwa. I jeśli w jednym z wywiadów mówi, że spodziewa się "wykrycia nadużyć w trójkącie MSWiA - prokuratura - służby specjalne", to wie, o czym mówi. Rokita więc nie ma partii, a zarazem partię ma potężną.

Gowin go broni: - Próby osłabiania pozycji Rokity poprzez zwalczanie jego ludzi to działanie na szkodę PO. Jest kojarzony z konserwatywną częścią PO, a jej obecność to warunek zwycięstwa.

Konserwatyzm może okazać się jednak batem kręconym na samego siebie. Wszak Kraków to nie jedyne konserwatywne miasto w Polsce i zdaniem niektórych Rokita nie przysparza tu partii nowych głosów. Pokazują więc oni na mapie Podkarpacie. Tam kandydatura Rokity miałaby przynieść większy efekt. Szef PO, pytany, czy rozważane jest inne miejsce startu Rokity niż Kraków, odpowiada: - Decyzję musi podjąć sam zainteresowany. Listy mają zapewnić maksymalizację wyniku i takie będzie jedyne kryterium ich tworzenia.

Czy Rokita zdzierżyłby zesłanie? Tak czy inaczej, jeśli partia Tuska nie odniesie spektakularnego sukcesu, jest pewne, że Rokita weźmie odwet za upokorzenia, których mu nie szczędzono. Wszyscy mają w pamięci wieczór wyborów prezydenckich w 2005 r., gdy Tusk przegrał z Lechem Kaczyńskim. Stanisław Mancewicz w krakowskiej "Gazecie Wyborczej" tak go opisał: "Rokita pokazany przez TVN stał samotnie gdzieś w ostatnich rzędach, podpierając się jak profesor Filutek parasolem. Był to jedyny na świecie tego dnia, transmitowany na żywo, smutek będący czystą, niezmąconą radością. Jan Rokita zasmucił się w sposób, który uznał za najlepiej oddający jego radość, radość z tego, że jest już jedynym członkiem PO w grze o władzę".

Liberalnie solidarni

Pytanie o przyszłą koalicję i plany Rokity - to pytanie o to samo. Rokita publicznie przyznaje, że dziś nie ma szans, by on i pokrewne mu dusze stworzyli nową partię. A jutro?

Rychard: - To cud, że PO trwa w jedności. Po wyborach może być różnie. Jeśli przegra, nie wytrzyma kolejnej klęski. Wygrana oznaczać może rozłam z powodu koalicjanta.

Część mediów namawia PO i PiS do zgody, strasząc powrotem "rywinlandu". To może dla PO okazać się groźne, bo jeśli część wyborców uzna, że głosowanie na Platformę oznacza dalsze rządy PiS, zagłosuje na LiD. Analogicznie: jeśli PiS przekona wyborców, że głosowanie na PO to głos na powrót postkomunistów, też odbierze jej część elektoratu. Być może ten problem jest nie do uniknięcia dla partii, która chcąc nie chcąc okazuje się być w centrum, mimo że określa się jako prawica. A może ta nieokreśloność bierze się z braku odrobionych lekcji, czyli wewnątrzpartyjnych dyskusji? A byłoby o czym dyskutować. Niedawno Stefan Niesiołowski w jednej z gazet zarysował powyborczy program PO: likwidacja CBA, koniec z lustracją itp. Co na to Rokita, który mówi, że należy zwiększyć uprawnienia CBA? Z kolei Tusk zapowiada podporządkowanie tej instytucji Sejmowi. CBA i lustracja to tematy głośne, ale dla społeczeństwa nie kluczowe. Co w zamian? I czy społeczeństwo, które dwa lata temu uwierzyło w idee IV RP, ma siłę, by chwycić się nowych wizji, i czy PO mogłaby je zaprezentować? Zdaniem Rycharda Platforma mogłaby zyskać, gdyby zaproponowała syntezę Polski liberalnej z solidarną.

- Czymś takim była pierwsza "Solidarność" - przekonuje Rychard - a dziś 40 proc. biznesmenów to byli robotnicy. Z jakiej są Polski? Zasypanie dziury między oboma Polskami byłoby szansą PO. PiS tego nie zrobi, bo funkcjonuje w logice walki, a nie porozumienia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2007