Helwecki samobój

Szwajcarzy cieszą się z tańszego euro, ale ich gospodarka odchoruje uwolnienie franka.

24.01.2015

Czyta się kilka minut

Kolejka do kantoru, Genewa, 15 stycznia 2015 r. / Fot. Fabrice Coffrini / AFP / EAST NEWS
Kolejka do kantoru, Genewa, 15 stycznia 2015 r. / Fot. Fabrice Coffrini / AFP / EAST NEWS

Najpierw był szok, potem euforia. Szwajcarzy, którzy od ponad trzech lat kupowali euro niemal po stałym kursie – nie niższym niż 1,2 franka – z niedowierzaniem patrzyli na cyfry wyświetlane na tablicach w bankach. „Euro po 0,9 franka? To jak spóźniony prezent gwiazdkowy” – dało się słyszeć w kolejkach.

Konsument w zachwycie...

W kolejkach, gdyż w dniu, w którym Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) ogłosił, że znosi minimalną cenę euro, ulice bogatego Zurychu przypominały Warszawę z lat 70. XX wieku. Stateczni zwykle Helweci nie kryli emocji.

– Euro się przyda, zwłaszcza że zaraz ferie zimowe. Wybieram się na narty do Austrii, gdzie urlop z rodziną jest i tak dwa razy tańszy niż w naszych górach, a teraz wydam jeszcze mniej – przyznaje Markus, który pieniądze wymienił dopiero następnego dnia, gdyż niektóre instytucje zawiesiły wymianę walut do czasu, aż rynkowe kursy się ustabilizują.

W weekend po decyzji SNB o uwolnieniu franka Szwajcarzy szturmowali też przygraniczne centra handlowe w Niemczech. – Odwiedziło nas ok. 13 proc. więcej klientów niż zwykle. Kupowali głównie żywność, kosmetyki, leki i ubrania – mówi Peter Herrmann, menadżer centrum handlowego Lago w Konstancji.

Szwajcarska kolej zadbała nawet o dodatkowe wagony w pociągach z i do Zurychu. Powody do zadowolenia mają szczególnie ci, którzy zarabiają we frankach, a mieszkają w Niemczech, Francji czy Włoszech. Ich pensje są teraz warte o ok. 20 proc. więcej niż przed 15 stycznia.

Ale także robiąc zakupy u siebie, Szwajcarzy mogą liczyć na obniżki cen niektórych produktów importowanych. COOP, jedna z największych sieci supermarketów, już sprzedaje taniej warzywa i owoce, a spodziewać się można jeszcze spadku cen importowanych alkoholi, mięs i ryb. Taniej można też kupić meble, elektronikę i wycieczki nad Morze Śródziemne. Na niższe ceny wciąż czekają fani niemieckich aut. Tu, jak na razie, taniej jest tylko na papierze.

– Oczekiwania są na wyrost. Efekt cenowy związany z tańszym euro będzie można ocenić dopiero, gdy rynek się uspokoi – studzi apetyty Morten Hannesbo, dyrektor zarządzający importera aut AMAG.

...ekonomiści w strachu

Konsumentów decyzja SNB cieszy, ale ekonomiści szacują straty i obniżają prognozy. – SNB strzelił gola do własnej bramki. Skutki tej decyzji będą negatywne dla szwajcarskiej gospodarki – mówi Willem Buiter, ekonomista Citi Banku. Instytut Ekonomiczny KOF w Zurychu spodziewa się, że w 2015 r. PKB urośnie o mniej niż 1 proc. (wcześniej mówiono o 1,5-2 proc.).

Larum podnieśli eksporterzy: mocny frank sprawia, że ich i tak już drogie produkty staną się jeszcze mniej konkurencyjne w Europie. Co więcej rozliczając się z kontrahentami w euro, przez ponad trzy lata niemal nie musieli liczyć się z ryzykiem walutowym. Teraz wykonanie tegorocznych budżetów w wielu firmach stoi pod znakiem zapytania. – Od 2010 r. wartość sprzedanych za granicę szwajcarskich towarów rosła w tempie ok. 6 proc. rocznie. Teraz dynamika zapewne znacznie osłabnie – mówi Buiter.

Towary z metką „made in Switzerland” kupują sąsiedzi (Niemcy, Włosi i Francuzi), ale też Amerykanie i Azjaci. Helweci eksportują wyroby chemiczne, leki, urządzenia medyczne i pojazdy, jak wagony kolejowe, a także instrumenty muzyczne, zegarki czy czekoladę. Cytowany przez niemal wszystkie szwajcarskie media prezes firmy Swatch nazwał teraz decyzję SNB tsunami, które pogrąży sektor eksportowy i turystykę; bank UBS szacuje, że firmy eksportowe mogą stracić na umocnieniu się franka nawet 5 mld franków, czyli 0,7 proc. PKB. Ci przedsiębiorcy, którzy nie przenieśli jeszcze produkcji do Wietnamu czy Tajlandii, teraz zapewne zaczną to rozważać.

Przykładowo, zegarki stanowią ponad 10 proc. całości szwajcarskiego eksportu. Przy czym wydaje się, że akurat branża towarów luksusowych, których ceny są mało elastyczne, ma szansę wyjść z całej sytuacji obronną ręką. Podobnie jak firmy, które importują potrzebne do wyrobu półprodukty.

Większe powody do obaw mogą mieć hotelarze w turystycznych kurortach. Urlop w Szwajcarii i tak był dla Europejczyków nieprzyzwoicie drogi, teraz ceny będą zaporowe. – Ponad 60 proc. naszych gości przyjeżdża z krajów, których waluty osłabiły się w relacji do franka, a ja nie mogę obniżyć cen tylko dla tych, co płacą w euro – skarży się Carlo Fontana, właściciel hotelu Dante w Lugano. Hotelarze będą musieli bardziej otworzyć się na klientów spoza Europy. – Chcemy przyciągnąć więcej gości z Bliskiego Wschodu, a także zachęcić do korzystania z naszych usług Szwajcarów – mówi Fontana. Pracownicy branży turystycznej boją się zwolnień, które pozbawią pracy wielu imigrantów. W wakacje o prace sezonowe w Szwajcarii może nie być łatwo.

Zakładnik sukcesu

15 stycznia 2015 r. to data, którą zapamiętają nie tylko polscy „frankowicze” i szwajcarscy producenci zegarków. Panika wybuchła w branży finansowej – bankach i firmach brokerskich, a fala uderzeniowa miała globalny zasięg. Tylko trzej najwięksi na świecie dilerzy walutowi – Citigroup, Deutsche Bank i Barclays – w ciągu jednego dnia stracili nawet 400 mln dolarów.

– Rynek dosłownie utracił zdolność do zawierania transakcji, gdyż znienacka obecni byli sami sprzedawcy i praktycznie ani jednego nabywcy. W zwykłych okolicznościach co sekundę składano by dziesiątki tysięcy zleceń. Ale w ten feralny czwartek zdolność do zawierania transakcji z udziałem franka na niemal całą godzinę przestała istnieć – tłumaczy Steen Jakobsen, analityk Saxo Banku.

Kilka firm brokerskich, m.in. w Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii, nie będąc w stanie udźwignąć strat swych klientów, ogłosiło upadłość. W Polsce mocno spadły wyceny akcji banków, w których portfelach znajduje się najwięcej kredytów we frankach.

Spadek wartości euro wobec franka uderzył nawet w samych sprawców rynkowego armagedonu, czyli SNB. Broniąc wcześniej wartości franka, czyli w praktyce kupując euro od inwestorów, bank dorobił się ogromnych rezerw w unijnej walucie. Szacuje się, że ich wartość spadła w ciągu jednego dnia nawet o kilkadziesiąt miliardów franków. Dla porównania, 38 mld franków wyniósł zysk z działalności SNB w 2014 r.

SNB broni swego ruchu przed całym światem i pokazuje, ile kosztowałaby dalsza obrona waluty. – Gdybyśmy nie zdecydowali się na zniesienie limitu, w samym tylko styczniu musielibyśmy wydać 100 mld franków na rynkowe interwencje – mówi Fritz Zurbruegg z Rady Zarządzającej SNB.

Najgorzej, jeśli okaże się, że mająca tak poważne skutki decyzja SNB będzie nieskuteczna. Na razie, choć reputacja SNB ucierpiała, dla inwestorów frank pozostaje bezpieczną przystanią w niepewnych czasach, gdyż tak się na rynku przyjęło. – SNB robi wszystko, aby zniechęcić ludzi do inwestowania w szwajcarską walutę, ale to po prostu nie działa – przyznaje David Puth z CLS Group.

Mały alpejski kraj stał się zakładnikiem własnego sukcesu – i tak długo, jak globalny kapitał nie znajdzie sobie lepszego miejsca, szwajcarska gospodarka będzie skazana na mocnego franka, ze wszystkimi tego skutkami. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2015